– Co roku z mapy Polski w wyniku samobójstw znika 6-tysięczne miasteczko. Mimo to minister zdrowia poświęca całą uwagę pacjentom onkologicznym, kompletnie ignorując chronicznie niedofinansowane leczenie psychiatryczne – mówi „Rz" poseł Tomasz Latos, szef Komisji Zdrowia, która dziś zajmie się problemem chorych psychicznie.
Według prof. Bartosza Łozy, kierownika Kliniki Psychiatrii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego i prezesa elekta Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, w Polsce jest najmniej psychiatrów w całej UE, a państwo przeznacza na psychiatrię przeciętnie połowę tego, co inne państwa Unii.
– Choroby psychiczne skracają życie bardziej niż AIDS i nowotwory. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) w 2015 r. główną przyczyną zgonów będą choroby psychiczne. Tymczasem życia nie da się uratować tylko w połowie. W Polsce karetka nie ma gdzie wieźć pacjenta z zagrożeniem samobójczym – mówi prof. Łoza. Dodaje, że w Polsce nie ma ani jednego oddziału interwencji kryzysowej czy leczenia depresji.
Profesor wylicza, że depresja, schizofrenia czy choroba dwubiegunowa obarczone są wysoką nadumieralnością, a schizofrenik żyje krócej niż osoba z HIV.
Schizofrenia, dotykająca ok. 1 proc. populacji na świecie, jest w Polsce zbyt rzadko diagnozowana. Świadczy o tym choćby oficjalna liczba chorych – 300 tys. Ale nawet dla nich brakuje terapii. NFZ od 2007 r. refunduje tylko jeden nowoczesny lek i nie finansuje najskuteczniejszych środków w postaci iniekcji, które wystarczy podawać raz w miesiącu. To ważne, bo tylko 40 proc. chorych regularnie zażywa tabletki.