Szczepienia do poprawki

Chociaż w Polsce istnieje rejestr powikłań poszczepiennych, to lekarze prawie wcale ich nie zgłaszają.

Publikacja: 11.04.2014 05:00

Obawy i niezamożność rodziców, wskazania lekarskie oraz moda to główne przyczyny, dla których z roku

Obawy i niezamożność rodziców, wskazania lekarskie oraz moda to główne przyczyny, dla których z roku na rok przybywa nieszczepionych dzieci

Foto: 123rf.com

Coraz więcej osób – zarówno lekarze, jak i rodzice – uważa, że system szczepień w Polsce jest do poprawki. W obowiązkowym kalendarzu szczepień brakuje nowoczesnych preparatów wolnych od szkodliwych substancji, szczepionek przeciwko najpopularniejszym obecnie zakażeniom oraz rzetelnego systemu rejestrowania odczynów poszczepiennych.

Największą bolączką jest obecnie brak refundacji szczepionki przeciwko pneumokokom. Polska jest jedynym krajem w Unii Europejskiej, w którym rodzice płacą za nią z własnej kieszeni.

– To wstyd – mówi prof. Waleria Hryniewicz, konsultant krajowy w dziedzinie mikrobiologii lekarskiej.

95  proc. co najmniej tyle dzieci do 12. roku życia przeszło obowiązkowe szczepienia

Zakażenia pneumokokowe to jedne z największych obecnie zagrożeń – zwłaszcza dla dzieci poniżej drugiego roku życia. W tym roku wykryto już 147 przypadków zakażeń tą bakterią. Z tego m.in. 49 zdiagnozowano jako zapalenie opon mózgowych. Przypadków posocznicy było 82. W całym zeszłym roku wykryto 540 zachorowań w wyniku inwazji pneumokokowej, z czego 331 to sepsa.

Powikłaniom można byłoby zapobiec, gdyby wprowadzono refundację szczepień, których pełny cykl kosztuje ok. 1200 zł. W tej chwili bezpłatnie przysługują tylko wcześniakom urodzonym przed 37. tygodniem życia i ważącym poniżej 2500 g oraz dzieciom cierpiącym na choroby przewlekłe, takie jak cukrzyca czy astma. Szczepienia te refundują niektóre samorządy, np. Kielc czy Warszawy. W pozostałych częściach kraju o istnieniu szczepień przeciw pneumokokom wielu pacjentów dowiaduje się, kiedy ich dziecko trafi do szpitala np. z pneumokokowym zapaleniem płuc.

– Płaczą i mówią, że gdyby wiedzieli, na pewno by dziecko zaszczepili. Bywa, że w przypadku drugiego dziecka na szczepionkę składa się cała rodzina – mówi dr Beata Szymczyk-Hałas z Medicoveru, która wiele lat pracowała na Oddziale Chorób Zakaźnych Dziecięcych Szpitala Jana Bożego w Lublinie. – Ale spora część rodziców bagatelizuje te szczepienia. Sądzą, że skoro nie są obowiązkowe, to choroby, przed którymi chronią, nie są groźne – dodaje.

Profesor Waleria Hryniewicz mówi, że lekarze o refundację tej szczepionki walczą już od dłuższego czasu.

– Od kilku lat istnieje projekt, by szczepionkę refundować przynajmniej częściowo, żeby była ona dostępna na receptę. Takie rozwiązanie funkcjonuje m.in. w Czechach – mówi Hryniewicz.

TRANSFORMACJA ENERGETYCZNA

Zobacz debatę prezesów największych spółek energetycznych

Dołącz do dyskusji

– Pediatryczna grupa przy ministrze zdrowia pracuje nad różnymi rozwiązaniami, by bezpłatne szczepionki przeciwko pneumokokom wprowadzić u wszystkich dzieci – potwierdza prof. Teresa Jackowska, mazowiecki konsultant wojewódzki w dziedzinie pediatrii.

Krzysztof Łanda, założyciel fundacji Watch Health Care, badającej dostępność do gwarantowanych świadczeń zdrowotnych, zauważa jednak, że częściową refundację minister mógłby wprowadzić jednym zarządzeniem: – To kwestia jego dobrej woli. Refundowanie szczepień dodatkowych jest w interesie publicznym – mówi „Rz" Łanda.

Z drugiej strony problemem jest nie tylko brak refundacji, ale także rosnąca niechęć rodziców do szczepienia dzieci. W ubiegłym roku sanepid odnotował 5,3 tys. odmów – to 20 proc. więcej niż rok wcześniej. Ale i tak ponad 95 proc. dzieci do 12 lat zostało zaszczepionych. Dzięki temu przed chorobami chronione jest całe społeczeństwo – nie tylko ci, którzy szczepionkę otrzymali.

– Mówienie, że zwiększona w ostatnich tygodniach zachorowalność na odrę czy ospę to skutek działalności ruchów antyszczepionkowych, jest nieuzasadnione – mówi Justyna Socha ze stowarzyszenia Stop NOP, zrzeszającego rodziców dzieci z powikłaniami poszczepiennymi. Dodaje, że ci, którzy odmówili zaszczepienia, najczęściej mają ku temu uzasadniony powód. – Najczęściej jest to poważne powikłanie po pierwszym szczepieniu u dziecka – tłumaczy Socha. Dodaje, że dobrze by było, gdyby w Polsce lekarze chętniej zgłaszali niepożądane odczyny poszczepienne, a rodzice, których dzieci ucierpiały w wyniku szczepień, mogli liczyć na odszkodowanie. – Rodzice po prostu nie godzą się na to, że ktoś ich zmusza do szczepień, a potem muszą radzić sobie sami. Powinniśmy mieć wybór – tłumaczy Socha.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autorek j.cwiek@rp.pl, k.kowalska@rp.pl

Ochrona zdrowia
Lipcowe podwyżki dla pracowników ochrony zdrowia. AOTMiT zaczyna szacować koszty
Ochrona zdrowia
Alternatywa dla sanatorium? Pacjent musi więcej zapłacić, ale wybiera czas i miejsce
Ochrona zdrowia
Wybierasz się do sanatorium? Od 1 maja zapłacisz więcej. Jak wygląda cennik?
Ochrona zdrowia
Szanse i wyzwania w leczeniu raka płuca
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Ochrona zdrowia
Konsultant krajowa w dziedzinie położnictwa i ginekologii nt. aborcji w Oleśnicy
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne