Komisja zdecydowała się na usunięcie nagrań z wszystkich posiedzeń ze względu na konieczność ochrony danych osobowych wynikających z przepisów rozporządzenia PE w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE. Nie bez znaczenia było również, iż serwery portalu YouTube znajdują się poza granicami RP – wskazał w odpowiedzi na jedną z interpelacji jej szef Sebastian Kaleta.
Czy to słuszna decyzja? W ocenie ekspertów najpierw trzeba odpowiedzieć na pytanie, czy ciało to w ogóle miało prawo umieszczać nagrania ze swoich posiedzeń.
Czytaj też: Reprywatyzacja: wszystkie decyzje komisji weryfikacyjnej trafiają do sądu
– Czym innym jest jawność posiedzeń, która wynika z przepisów ustawy o samej komisji, a czym innym zamieszczanie nagrań w sieci –wskazuje dr Paweł Litwiński, adwokat w kancelarii Barta Litwiński. Jego zdaniem komisja nie mogła umieszczać nagrań z posiedzeń w serwisie (ani w żadnym innym, także na własnych stronach), ponieważ prawo jej na to nie zezwala. Jedyną możliwość przewiduje art. 17b ust. 1 ustawy o komisji. Zgodnie z nim jej przewodniczący zezwala przedstawicielom środków masowego przekazu na utrwalanie obrazu i dźwięku z przebiegu rozprawy oraz transmisję audiowizualną za pośrednictwem internetu. Komisja zaś środkiem masowego przekazu nie jest.
– Oceniając usunięcie nagrań z YouTube’a – oczywiście dobrze, że zniknęły. Dobrze, bo nie powinny w ogóle tam trafić jako umieszczone przez samą komisję – zaznacza mecenas Litwiński.