- Penthouse w wysokościowcu, apartament w kamienicy czy własna rezydencja. Takie nieruchomości najczęściej wybierają najbogatsi. W ostatnich latach jednak modne staje się posiadanie własnej wyspy. Jest to rozwiązanie szczególnie popularne wśród osób szukających ciszy i spokoju - opowiada Jakub Potocki z Lion's House.
Ile trzeba mieć na taką nieruchomość, sprawdził Lion's Bank.
Bardzo droga inwestycja
- Bezludne wyspy to unikatowe nieruchomościami. Ich podaż jest niewielka. To sprawia, że już od dawna na posiadanie własnego kawałka ziemi otoczonej wodą stać było niewielu - mówi Jakub Potocki. - Dziś wiąże się to z jeszcze większymi wydatkami. Posiadanie własnej wyspy jest ostatnio modne, zwłaszcza wśród celebrytów szukających prywatności. Własną wyspę mają już Eddie Murphy i Johnny Depp, a także najsłynniejszy iluzjonista świata, David Copperfield. Ten ostatni za kompleks czterech wysp na Bahamach zapłacił 50 mln dol., a za kolejne 30 mln wybudował luksusowy kompleks hotelowy - opowiada analityk Lion's House.
Podkreśla, że z powodu ograniczonej podaży, takie nieruchomości mogą być postrzegane jako ciekawa inwestycja alternatywna. - Trzeba jednak pamiętać, że każdy region ma własną specyfikę, choćby polityczno - społeczną czy pogodową. Potencjalny właściciel powinien wziąć pod uwagę zagrożenia, takie jak trąby powietrzne, fale tsunami czy podnoszący się poziom wód oceanicznych - radzi Jakub Potocki. - To wszystko powoduje, że czasem bardzo trudno jest znaleźć kolejnego nabywcę na wyspę, co jeszcze potęguje i tak relatywnie duże ryzyko inwestycyjne - przestrzega.
Analitycy zwracają uwagę także na wydatki, które czekają właściciela już po zawarciu transakcji. - Doprowadzenie mediów do rezydencji budowanej na skrawku lądu pośrodku morza jest bardzo kosztowne, niełatwe bywa nawet samo uzyskanie pozwolenia na budowę. Do tego trzeba jeszcze dodać częste i czasem uciążliwe podróże na ląd - tłumaczy Jakub Potocki.