Nasz czytelnik wystawił na sprzedaż dom na warszawskim Ursynowie. Nie planował korzystać z usług pośredników. Dał ogłoszenie na portalach i czekał na chętnego. – Odzew był umiarkowany. Ktoś tam zadzwonił, przyszedł, obejrzał dom, ale do transakcji nie doszło – opowiada. – W końcu poszukałem pośrednika. Podpisaliśmy umowę otwartą, nie na wyłączność – podkreśla.
Agent kazał sprzedającemu wycofać ogłoszenia, a sam wywiesił banner na nieruchomości, podając swój numer telefonu. – W ciągu bodaj pięciu miesięcy przyprowadził dwóch potencjalnych kupców, ale nie mogliśmy się dogadać, więc i tym razem nic z tego nie wyszło – mówi właściciel domu.