100-metrowy dom w cenie małego mieszkania

Od lat widzimy, że część popytu przepływa z aglomeracji do odleglejszych ośrodków. Małe miasta to dla deweloperów większe ryzyko – mówi Katarzyna Kuniewicz, ekspertka Otodom Analytics.

Publikacja: 08.08.2024 21:00

100-metrowy dom w cenie małego mieszkania

Foto: mat. pras.

Analizując rynek mieszkaniowy w Polsce, najczęściej mówimy o sześciu, siedmiu największych aglomeracjach. Dane GUS o rozpoczynanych budowach i pozwoleniach świadczą o tym, że naprawdę dużo się dzieje i w miastach na prawach powiatu: Lublinie czy Rzeszowie, a także w powiatach okalających duże ośrodki – to np. wokół Warszawy to powiaty wołomiński, pruszkowski i piaseczyński. Sami rozszerzyliście tradycyjne „top 6” o Katowice. Czy na tych mniejszych rynkach tendencje są podobne – czyli sprzedaż mieszkań się kurczy, czy można mówić o przesuwaniu się popytu z droższych miast do tańszych ośrodków podmiejskich?

W największych aglomeracjach koncentruje się największy udział inwestycji deweloperskich. Niemniej pięć lat temu zaobserwowaliśmy renesans mniejszych miejscowości, miast na prawach powiatu. Prowadzimy w tej chwili monitoring już 12 ośrodków, do końca roku chcielibyśmy obserwować 16 miast wojewódzkich.

Rzeczywiście siła tych mniejszych rynków jest dość duża. Zjawisko wypychania popytu poza granice administracyjne dużych miast trwa od lat i polega nie tylko na tym, że ktoś wybiera mieszkanie w Pruszkowie, który jest świetnie skomunikowany z Warszawą. Mam na myśli miejscowości oddalone o 20–30 km od dużych miast, gdzie deweloperzy jak najbardziej są aktywni, stawiają stumetrowe domy jednorodzinne czy w zabudowie szeregowej z cenami porównywalnymi z 40-metrowymi mieszkaniami w aglomeracjach. W mniejszych miastach buduje się też stosunkowo niewielkie obiekty wielorodzinne: niewielkie, czterokondygnacyjne budynki o niezbyt gęstej zabudowie.

Z jednej strony takie miejscowości stają się coraz atrakcyjniejsze wraz z rozwojem możliwości komunikacyjnych. Z drugiej, kłopot tych rynków polega na ich płytkości. Deweloperzy działający w największych miastach mogą narzekać na przeciągający się czas uzyskiwania pozwoleń itd., ale nie na płynność rynku. Dla małego gracza każde wstrzymanie się popytu skutkuje kłopotami, by sprawnie prowadzić budowę – kiedy mieszkania wolniej się sprzedają, mniej wpływa pieniędzy, trudniej kontynuować budowę.

W mniejszych miastach od mniej więcej trzech lat widzimy dużą nadwyżkę mieszkań w pozwoleniach na budowę nad liczbą lokali w rozpoczynanych projektach. Jest więc możliwość szybkiej odbudowy podaży, gdyby pojawiło się rzeczywiście wsparcie popytu tej grupy klientów. Mniejsze rynki są jednak trochę uzależnione od tego, co dzieje się z popytem, z programami wspierającymi zakup na rynku pierwotnym czy wtórnym.

Czytaj więcej

Cieplejszy czerwiec u deweloperów – znowu ruch na budowach

W czerwcu widzieliśmy lekki wzrost sprzedaży mieszkań w siedmiu największych aglomeracjach – po trzech miesiącach spadków. Tłumaczyliście to głównie tym, że deweloperzy mocniej wzięli się za marketing, sprzedaż, promocje. W lipcu nie udało się utrzymać tego trendu, sprzedaż znów spadła poniżej 3 tys.

Czerwcowy wzrost wobec maja z jednej strony cieszył, ale z drugiej sprzedaż w przeliczeniu na dni wypadła jednak gorzej od maja, kiedy mieliśmy długie weekendy. W lipcu było jeszcze gorzej: sprzedaż wyniosła średnio 111 mieszkań dziennie wobec 120–125 w czerwcu i ponad 130 w maju. Gdzie jest dno? W ostatnim czasie dołek mieliśmy w sierpniu 2022 r., sprzedano wówczas 1,97 tys. mieszkań, czyli 80 dziennie.

Z jednej strony 3 tys. to poziom, który martwi, ale z drugiej strony stopy pozostają wysokie i może powinniśmy raczej powiedzieć, że 3 tys. to niezły wynik.

Czymś, co najlepiej opisuje stan rynku, jest wskaźnik tempa wyprzedaży oferty. Optymalny wskaźnik mówiący o równowadze rynku to cztery–sześć kwartałów. W Łodzi to aż dziewięć kwartałów z powodu mocnego wzrostu nowych wprowadzeń, w Katowicach i Poznaniu też poziom jest wysoki. W zasadzie tylko Warszawa i Trójmiasto to cztery, pięć kwartałów, oferta zaś jest duża i wystarczająca, żeby klienci mogli dokonać wyboru.

Czytaj więcej

Spadająca sprzedaż mieszkań studzi nastroje deweloperów. A co z ich klientami?

Analizując rynek mieszkaniowy w Polsce, najczęściej mówimy o sześciu, siedmiu największych aglomeracjach. Dane GUS o rozpoczynanych budowach i pozwoleniach świadczą o tym, że naprawdę dużo się dzieje i w miastach na prawach powiatu: Lublinie czy Rzeszowie, a także w powiatach okalających duże ośrodki – to np. wokół Warszawy to powiaty wołomiński, pruszkowski i piaseczyński. Sami rozszerzyliście tradycyjne „top 6” o Katowice. Czy na tych mniejszych rynkach tendencje są podobne – czyli sprzedaż mieszkań się kurczy, czy można mówić o przesuwaniu się popytu z droższych miast do tańszych ośrodków podmiejskich?

Pozostało 84% artykułu
Nieruchomości
Deweloperka to nie jest samograj
Nieruchomości
Mieszkaniówka na dachach budynków komercyjnych
Nieruchomości mieszkaniowe
Cieplejszy czerwiec u deweloperów – znowu ruch na budowach
Nieruchomości
Program „Na start” – hit czy kit?
Budownictwo
Deweloperzy znów budowali dużo mieszkań. Skąd ta zmiana?
Materiał Promocyjny
Citi Handlowy kontynuuje świetną ofertę dla tych, którzy preferują oszczędzanie na wysoki procent.