Od października obowiązują nowe limity cen metra kwadratowego mieszkań, które można kupić na kredyt z gwarantowanym przez państwo wkładem własnym. Z wyliczeń Expandera wynika, że w części miast limit jest wyższy niż średnia cena lokali.
O nowe mieszkania spełniające warunki programu łatwo jest w Opolu, Olsztynie, Zielonej Górze i Poznaniu. – W tym pierwszym mieście limit dla nowych mieszkań jest aż o 13 proc. wyższy niż średnia cena – wskazuje Jarosław Sadowski, analityk Expander Advisors. Takie lokale są dostępne także w Rzeszowie, Bydgoszczy i Kielcach. – Limit jest tam niższy niż średnia cena, ale różnica jest niewielka – mówi ekspert Expandera.
Dodaje, że na drugim biegunie są Szczecin i Gdynia, gdzie ceny są dużo wyższe niż limit – o 65 i 48 proc. W Warszawie nowy limit dla rynku pierwotnego to niemal 10,7 tys. zł za mkw. – to o 16 proc. mniej niż średnia cena transakcyjna mieszkań w stolicy.
Najgorszy czas
Zdaniem Jarosława Jędrzyńskiego, eksperta portalu RynekPierwotny.pl, korekta limitów nie zwiększy istotnie puli mieszkań, które można kupić na kredyt bez wkładu. Jak mówi, limity są nadal oderwane od rynkowych realiów. – W głębokiej „defensywie” są dwa największe rynki – Warszawa i Kraków – zaznacza ekspert. – Niewiele lepiej jest we Wrocławiu. Jakąś różnicę widać tylko w Gdańsku, Poznaniu i Katowicach.
Jędrzyński ocenia, że program ma więc marginalne znaczenie. Praktycznie nie działa. – Pechowo rządowa inicjatywa trafiła z początkiem swojej misji na najbardziej niekorzystny okres – zapaści na rynku kredytowym i mieszkaniowym – wyjaśnia. Liczba wniosków o kredyt hipoteczny spadła o ponad dwie trzecie, licząc rok do roku. Maleje też średnia kwota takich pożyczek.