Dopóki stopy procentowe pozostają niskie, popyt na mieszkania będzie wysoki – tę formułkę deweloperzy powtarzali na każdej konferencji wynikowej. Dokonany w październiku zwrot polityki w zakresie stóp już odbił się na wycenach giełdowych sprzedawców lokali.
Branżowy indeks WIG-nieruchomości jeszcze w połowie października był na wieloletnich maksimach, ponad 3,2 tys. pkt, by przed Bożym Narodzeniem spaść poniżej 2,7 tys. pkt, czyli o 16 proc. Obecny poziom to prawie 2,9 tys. pkt, co sugerowałoby, że inwestorzy pogodzili się z perspektywą rosnących stóp.
Ale WIG-nieruchomości to konglomerat deweloperów o różnych profilach. Widać wyraźnie, że u tych czysto mieszkaniowych bądź z przeważającym komponentem mieszkaniowym żadnego odbicia nie było – wyceny cały czas spadają. Czy giełdowi sprzedawcy mieszkań stracili swój blask?
Szanse i wyzwania
– Kolejna już podwyżka stóp nie oddziałuje pozytywnie na rynek deweloperski, ale nie spodziewam się tragedii – komentuje Mateusz Mucha, menedżer w Domu Maklerskim Navigator. – Oczywiście popyt kredytowy zostanie schłodzony na skutek wzrostu rat i spadku zdolności kredytowej, już w styczniu wniosków o kredyt było mniej. Inne czynniki to rosnące ceny mieszkań powodujące, że potrzebny jest większy wkład własny. Po trzecie, Polski Ład wpływa na niepewność, ile Kowalscy będą zarabiali i jaka jest ich zdolność kredytowa – wylicza.
Ekspert wskazuje, że klienci gotówkowi powinni pozostać aktywni, bo banki niechętnie reagują na podwyżkę stóp w postaci znaczącego podnoszenia oprocentowania lokat. – Zakładając, że schłodzi się popyt kredytowy, być może wzrośnie zainteresowanie najmem i stawki najmu pójdą w górę, co spowoduje, że najem długoterminowy będzie atrakcyjny – uważa Mucha.