W Polsce trwa akcja propagująca miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego. Ich celem jest według obowiązującej ustawy z 2003 r. dbanie o ład przestrzenny i zrównoważony rozwój. W założeniu plan ma być owocem koncepcyjnego myślenia o zagospodarowaniu danej przestrzeni. Jego istotą jest uproszczona kompozycja urbanistyczna oraz logiczna spójność. I choć nie wszędzie w Europie planowanie przebiega tak samo, podobieństw między krajami Unii jest w tej materii więcej niż różnic.
Pragnąc udoskonalić prawo w praktyce, polscy urbaniści i architekci zastanawiają się nad wykorzystaniem – w ramach obowiązującego systemu – dodatkowych narzędzi planistycznych. Nie po to, aby wywracać dotychczasowy porządek prawny, lecz aby tworzyć lepsze, przejrzyste i bardziej realne plany przestrzenne. Szukając inspiracji, sięgają do doświadczeń międzynarodowych, a także zgłębiają historię urbanistyki badając, jak wyglądało kiedyś planowanie miast.
Kody form przestrzennych
– Dawne plany urbanistyczne pojawiające się na przełomie XIX i XX w. były prostsze niż te współczesne. Jasne reguły ustalały sprawiedliwe rozdzielenie tego, co publiczne od tego, co prywatne. Zasady określające wysokość zabudowy i wytyczne skupiające się na racjonalnej parcelacji działek okazywały się dobre. Według planów starego typu powstały miasta, które dziś podziwiamy: Nowy Jork czy Paryż – mówi Michał Domińczak z Instytutu Architektury i Urbanistyki Politechniki Łódzkiej.
Jego zdaniem także polskie tradycje są godne uwagi. Pierwsze plany zagospodarowania przestrzennego w dzisiejszym rozumieniu pojawiły się na ziemiach polskich pod zaborami. – Najgorsze plany tworzono pod zaborem rosyjskim, gdzie były one wadliwe i potęgowały chaos przestrzenny, często widoczny w Polsce do dziś. Najlepsze w zaborze niemieckim – ocenia Domińczak.
Według niego, także rozwiązania planistyczne z czasów II Rzeczypospolitej czy nawet epoki PRL (pełnej błędów) skrywają wiele cennych wskazówek miastotwórczych.