Tak wynika z analiz Lion's Banku. - Najwięcej za ziemię trzeba płacić w województwach kujawsko-pomorskim i opolskim, a najmniej - na Podkarpaciu, gdzie już od pół roku notowana jest niewielka korekta cen ziemi - podaje Bartosz Turek, analityk Lion's Banku.
Podkreśla, że początek roku przyniósł kolejny spory wzrost cen ziemi rolnej w Polsce. - W pierwszym kwartale za hektar ziemi rolnej płacono w obrocie prywatnym przeciętnie 32 514 zł. To aż o 1 051 zł więcej niż kwartał wcześniej oraz o 4 709 zł więcej niż w analogicznym okresie rok temu - podaje analityk Lion's Banku.
Dodaje, że wzrost przeciętnego hektara o 4,7 tys. zł oznacza dynamikę na poziomie 16,9 proc.(rok do roku).
Bicie rekordów
- Wbrew pozorom nie jest to wcale najwyższy wynik w historii. Jeszcze w pierwszej połowie ubiegłego roku ceny ziemi rosły z roczną dynamiką przekraczającą 20 proc., a pod koniec boomu na rynku nieruchomości (2007 r.) analogiczne wskaźniki sugerowały roczne dynamiki nawet na ponad 30 proc. - zauważa Bartosz Turek. - W kolejnych latach, w których wyraźnie gorsze dane płynęły na przykład z rynku mieszkaniowego (2008-12) na rynku ziemi rolnej także widoczna było spowolnienie, bo wzrosty cen wynosiły ok.kilku procent rocznie, co jednak wciąż nie sposób nazwać korektą - podkreśla analityk.
Jednocześnie zastrzega, że trwające od lat wzrosty mogą nieść zagrożenie korektą, co trzeba brać pod uwagę lokując kapitał na tym rynku. - Spójrzmy na dane. Te udostępniane przez GUS (od końca 2004 roku) pokazują, że w ciągu dziesięciu lat cena przeciętnego hektara wzrosła z 6,2 tys. zł do 32,5 tys. zł (o 423 proc., czyli średnio 17,5 proc. w skali roku) - podaje analityk Lion's Banku. - Gdyby szukać więcej informacji w bazach danych Eurostatu, to okazałoby się, że skala wzrostu cen rodzimej ziemi rolnej jest większa. Urząd szacuje bowiem, że w 1990 r. za hektar gruntu rolnego w Polsce trzeba było zapłacić równowartość zaledwie 224 euro.