W I połowie br. giełdowy Dom Development, firma z pierwszej trójki deweloperów w kraju, zanotował wzrost średniej wartości sprzedaży mieszkania o 8 proc. rok do roku, do 715 tys. zł – przy czym w Warszawie wzrost sięgnął 15 proc., do 816 tys. zł, a we Wrocławiu 18 proc., do 629 tys. zł. Nierównowaga popytu i podaży pcha ceny w górę, co dla firm deweloperskich jest korzystne w środowisku ustabilizowanych kosztów wykonawstwa.
Od kilku miesięcy widać w statystykach, że podaż z trudem goni popyt rozgrzany zarówno „Bezpiecznym kredytem 2 proc.”, jak i poluzowaniem kryteriów badania zdolności, co poprawiło możliwości zaciągających standardowe pożyczki. Prezes grupy Dom Development Jarosław Szanajca zaznaczył podczas konferencji wynikowej, że nierównowaga nie wynika z tego, że deweloperzy z jakiegoś powodu nie chcą ruszać z inwestycjami, np. obawiając się o trwałość popytu. – Takie przypadki to margines, byłoby szaleństwem mieć dziś projekt do uruchomienia i tego nie robić, przy takim popycie. To efekt długich i skomplikowanych procedur uzyskiwania pozwoleń czy też budżetów, które trudno spiąć – powiedział Szanajca. Kierowanej przez niego grupie łatwiej też wskoczyć na wyższy bieg. – My w kryzysie nie ograniczyliśmy aż tak produkcji, zawsze mieliśmy własne finansowanie – powiedział prezes.
Czytaj więcej
Dotychczas złożono już 36 037 wniosków o „bezpieczny kredyt 2 proc”, a liczba podpisanych umów sięgnęła 3901 – podał Związek Banków Polskich. W efekcie uruchomienia programu wzrosły również ceny mieszkań.
W podobnym tonie mówił Dariusz Blocher, prezes Grupy Unibep, w kuluarach po konferencji dotyczącej problemów polskiego budownictwa. Unibep to jeden z uznanych przez deweloperów generalnych wykonawców, a i sam ma spółkę sprzedającą lokale.