Chodziło o skrócenie szlaków żeglugowych, czyli o handel. Teraz też uformowanie się w naturalny sposób przejścia północnego wzbudzi emocje, ponieważ wciąż chodzi o handel. Zresztą, jeśli powstanie przejście, towarzyszyć temu będzie ogólne kurczenie się arktycznej powłoki lodowej. Blisko trzy czwarte tego lodu formuje się z roku na rok. I jeśli któregoś roku, na przykład teraz, do tego dojdzie, Arktyka zacznie stawać się ogólnodostępna.
Jak to rozumieć?
W dosłownym słowa znaczeniu. Szlaki żeglugowe zawsze i wszędzie „obrastają” infrastrukturą, powstają wzdłuż nich miasta. W Arktyce będzie tak samo. Pojawią się tam wielotysięczne aglomeracje z lotniskami, liniami kolejowymi, szosami. Pociągnie to za sobą turystykę na masową skalę, tysiące hoteli. Promy pełne turystów będą pływały po Oceanie Północnym. Będzie tak, ponieważ zamożny świat jest już znużony i znudzony plażami Karaibów czy Morza Śródziemnego. Do Arktyki napłyną miliony stałych mieszkańców. Znikną z niej białe niedźwiedzie. Zmieni to oczywiście tryb życia rdzennych mieszkańców Arktyki, i to w stopniu większym niż zmiany klimatyczne.
Czy tak jak teraz Arktyka będzie strefą niczyją, eksterytorialną?
Obawiam się, że nie. Przedsmak tego mamy już teraz. O Arktykę rywalizują: Rosja, Kanada, Dania. Rosjanie umieścili swoją flagę w kapsule na dnie oceanu, dokładnie na biegunie. Jest o co zabiegać, występują tam przecież złoża ropy i gazu. I zapewne jeszcze wielu innych surowców, o których na razie nie wiadomo, a o których dowiedzą się eksperci, ponieważ bez trudu, bez lodołamaczy popłyną tam statki wiertnicze i badawcze.