Z ebolą przez Brukselę

Kilkanaście osób miało bezpośredni kontakt z pacjentem, u którego wykryto pierwsze w USA zakażenie wirusem Ebola. Lecąc do USA mężczyzna przesiadał się na lotnisku w Brukseli.

Aktualizacja: 02.10.2014 17:22 Publikacja: 02.10.2014 11:55

Ebola pod mikroskopem.

Ebola pod mikroskopem.

Foto: phil.cdc.gov

Wśród monitorowanych mieszkańców Dallas jest aż pięcioro dzieci. Najbliższa rodzina pacjenta ma na razie pozostawać w domu i nie przyjmować żadnych gości. Władze objęły również obserwacją osoby, które kontaktowały się z tymi, którzy mieli styczność z pacjentem. W sumie to około 80 osób. To reakcja na pierwszy przypadek gorączki krwotocznej spowodowanej wirusem Ebola wykrytej poza Afryką.

Według nieoficjalnych danych mężczyzna, który przyleciał do USA prawie dwa tygodnie temu nazywa się Thomas Eric Duncan. Tak przynajmniej poinformował dziennikarzy Gee Melish, podający się za przyjaciela rodziny. Lekarze z USA i Liberii przedstawili również inną niepokojącą informację. Zakażony wirusem Duncan w drodze do USA miał przesiadkę w Europie. W Brukseli.

Mężczyzna znajduje się obecnie w Texas Health Presbyterian Hospital w Dallas. Jego stan jest ciężki. Lekarze zapewniają jednak, że istnieje bardzo mało ryzyko, że zdążył kogoś zarazić po wylądowaniu w USA.

Więcej o tym przypadku - czytaj „Ebola do USA lotem z Liberii".

Lekarze z Liberii zapewniają, że kiedy Duncan wsiadał do samolotu 19 września nie wykryto u niego żadnych niepokojących objawów. Takie dość pobieżne badania przeprowadza się obecnie rutynowo w regionach objętych epidemią. Ponieważ jednak nie występowały u niego objawy chorobowe, prawdopodobieństwo zakażenia innych ludzi jest bardzo niskie - przekonują eksperci.

Duncan podróżował linią Brussels Airlines, jedną z niewielu oferujących jeszcze przeloty do Liberii, Sierra Leone i Gwinei — krajów najbardziej dotkniętych epidemią eboli.

Rzecznik belgijskiego Ministerstwa Zdrowia poinformował, że nie ma potrzeby poszukiwania osób, które miały styczność z zakażonym wirusem człowiekiem. Takie działania trwają obecnie w USA, ponieważ pacjent został przyjęty do szpitala kilka dni po wystąpieniu objawów. Teoretycznie mógł zatem kogoś zakazić - stąd kwarantanna dla najbliższych i znajomych.

W Liberii, skąd podróżował Duncan, zmarło z powodu wirusa Ebola już ok. 2 tys. osób.

Wśród monitorowanych mieszkańców Dallas jest aż pięcioro dzieci. Najbliższa rodzina pacjenta ma na razie pozostawać w domu i nie przyjmować żadnych gości. Władze objęły również obserwacją osoby, które kontaktowały się z tymi, którzy mieli styczność z pacjentem. W sumie to około 80 osób. To reakcja na pierwszy przypadek gorączki krwotocznej spowodowanej wirusem Ebola wykrytej poza Afryką.

Według nieoficjalnych danych mężczyzna, który przyleciał do USA prawie dwa tygodnie temu nazywa się Thomas Eric Duncan. Tak przynajmniej poinformował dziennikarzy Gee Melish, podający się za przyjaciela rodziny. Lekarze z USA i Liberii przedstawili również inną niepokojącą informację. Zakażony wirusem Duncan w drodze do USA miał przesiadkę w Europie. W Brukseli.

Nauka
Obraz, notatki na marginesach. Co staropolskie książki mówią o ich czytelnikach?
Nauka
Etiopskie kazania. Nieznane karty z historii zakodowane w starożytnym języku
Nauka
Niezwykły fenomen „mlecznego morza”. Naukowcy bliżej rozwiązania zagadki
Nauka
„Wpływ psów na środowisko jest bardziej zdradliwy niż się uważa”. Nowe wyniki badań
Nauka
Zanika umiejętność pisania. Logika i gramatyka zaczynają przerastać młode pokolenie