Co 50 lat przez Indie, Bangladesz, Birmę i Laos przetacza się niezliczona armia szczurów. Zjada wszystko, co napotka na drodze, wywołując głód, choroby i śmierć. To nie legenda z czasów średniowiecza – inwazja gryzoni właśnie trwa, a naukowcom wreszcie udało się zidentyfikować jej źródło: kwitnące bambusy.
W latach 1958 – 1959 Azji południowej dotknął głód. W samym tylko indyjskim stanie Mizoram pochłonął ponad 10 tys. ofiar i stał się przyczyną zamieszek, które doprowadziły do powstania zbrojnego. Rewolta przeciwko władzom centralnym ciągnęła się przez 20 lat. Winne temu były szczury.
Jak do tego doszło? Badaczom trudno było rozwiązać tę zagadkę, bo niewielu ludzi pamięta, co się wówczas stało, a pozostali sądzą, że dotknął ich gniew bogów. Naukowcy nie do końca wierzyli, że plaga w ogóle miała miejsce – aż do czasu, gdy się powtórzyła. W 2004 roku znów pojawiły się szczury. Tym razem na miejscu byli badacze, którzy przeanalizowali to niezrozumiałe zjawisko.
– Narosło wokół tego mnóstwo fantastycznych historii, co utrudniało nam oddzielenie prawdy od fałszu – powiedział BBC dr Steven Belmain, specjalista ekologii gryzoni z Natural Resources Institute na University of Greenwich, który prowadził badania w prowincji Chittagong Hill Tracts w Bangladeszu. Szczury dotarły aż tam.
– W Azji gryzonie powodują średnio 5 – 10 proc. strat w zbiorach ryżu – mówi Grant Singleton z International Rice Research Institute w Manili na Filipinach. – Ubytek 6 proc. jest bardzo dotkliwy, ponieważ taka ilość ryżu wystarcza na rok dla około 225 mln ludzi.