Albumem „25” obchodzicie ćwierćwiecze działalności, ale 25 lat temu ukazał się album „Polepione dźwięki” sygnowany przez Fisza. Jak datujecie swoją działalność?
To jest tylko kwestia nazwy. Nasza pierwsza płyta nazywała się „Fisz”, ale to ja odpowiadałem za muzykę, a Bartek za wokale, głównie rapowe. Potem pojawiła się moja ksywa i funkcjonowaliśmy jako Fisz Emade, czyli MC i DJ z gramofonami. Do tego doszła nazwa Tworzywo, czyli nasz skład koncertowy związany z płytą „F3” z 2002 r. Minęło 25 lat od debiutu płytowego, a to jest dla nas niesamowite. To przecież kawał czasu! Dzięki ludziom, którzy nas słuchają i wspierają, możemy funkcjonować cały czas. To zawodowy sukces. Tak!
Jak dziś pamiętasz początki?
To, co robiliśmy, można porównać do dziecięcej akrobatyki. Dzieciom łatwiej się jej uczyć, ponieważ nie zdają sobie sprawy z konsekwencji niebezpiecznych skoków, fikołków.
Kończyłem liceum, zdawałem maturę i szedłem na studia, więc robiliśmy muzykę w domowym zaciszu. Poznaliśmy Tytusa, właściciela Asfalt Records, który zapowiedział, że wyda nam płytę, co dla mnie było wielkim wydarzeniem, bo wtedy nie było to takie łatwe jak dziś, gdy wszystko można opublikować w streamingu. Wtedy trzeba było naprawdę się napocić, żeby wydać album. Na pewno nie myśleliśmy o przyszłości, spełnialiśmy swoje marzenia, robiąc wszystko na wariata. Lata mijały i cały czas tak do tego podchodziliśmy. Aż w końcu obróciliśmy się za siebie i okazało się, że tych lat już trochę minęło. Może trudno w to uwierzyć, ale nigdy z muzyką nie wiązaliśmy przyszłości, choć nie wyobrażaliśmy sobie też robienia w życiu czegoś innego. Skupialiśmy się na tym, co jest „tu i teraz”, pewnie z racji młodego wieku. Dzisiaj tak nie potrafiłbym podejść do żadnego zawodu i żadnej sytuacji. Raczej staram się wszystko skrupulatnie przewidywać i planować.
Czytaj więcej
Fisz, muzyk: Język pogardy, przemocowość nie dotyczy już tylko ludzi zwanych dresiarzami czy kiedyś skinheadami, ale również osób wykształconych, które używają go często w sposób cyniczny, ze świadomością, że dzięki takiemu językowi można się przebić.