Janusz Wawrowski wystąpił w minioną sobotę z orkiestrą Narodowej Filharmonii Litwy na wieczorze muzyki polsko–litewskiej. Na Stradivariusie „Polonia” z 1685 roku zagrał koncert skrzypcowy Grażyny Bacewicz. Następnego dnia o godz. 9 rano miał lot do Warszawy. Nie został jednak wpuszczony na pokład samolotu.
– Obsługa naziemna przedstawiła mi dwie opcje: umieścić instrument w luku bagażowym pod pokładem lub zostać w Wilnie. Nie wykazano przy tym żadnego zrozumienia dla wartości skrzypiec – opowiada „Rzeczpospolitej” artysta. – Na moje stwierdzenie, że w luku mogą one zostać uszkodzone, pani z LOT–u powiedziała po prostu: „zobaczymy, czy się zniszczą w luku”.
Czytaj więcej
Urządzona w Zachęcie wystawa z okazji 50-lecia pracy twórczej wybitnego artysty o litewsko-polski...
Stradivarius „Polonia” został kupiony przez Polskę w 2018 roku z okazji setnej rocznicy odzyskania niepodległości. To jedyny tej klasy instrument, jaki posiadamy w kraju. Jego wartość rynkowa wynosi około 5 milionów euro. Na co dzień są przechowywane w Zamku Królewskim w Warszawie. Janusz Wawrowski jest jedynym ich użytkownikiem.
Skrzypek usiłował wyjaśnić, że przepisy LOT pozwalają wnieść na pokład samolotu jeden bagaż podręczny do 8 kg o łącznej sumie wymiarów nieprzekraczającej 118 cm, a tak liczone wymiary futerału Stradivariusa są mniejsze od tej liczby. Waga instrumentu także odpowiada przepisom.