Zapowiedź redukcji zatrudnienia jest bezpośrednio związana z reformami, jakie ma zamiar wprowadzać Dorsey, który oficjalnie został ponownie dyrektorem generalnym Twittera. Wcześniej do 2008 r. pełnił on funkcję wiceszefa spółki, kiedy został zastąpiony przez innego współzałożyciela – Evana Williamsa. Ostatnio Dorsey kierował Twitterem, jako tymczasowy CEO, zastępując w czerwcu zwolnionego Dicka Costolo. Teraz Costolo usunięto także z rady nadzorczej spółki. W tym samym czasie Dorsey, za pośrednictwem – a jakże – Twittera rozesłał szereg komunikatów o tym, że spółka pracuje ciężko, aby wzmocnić pracujący zespół.
Według przecieków, pochodzących od trzech wysoko postawionych przedstawicieli menedżmentu, nowy CEO zamierza między innymi ograniczyć plany rozbudowy centrali spółki w San Francisco. O wstrzymaniu ekspansji siedziby o kolejne 10 tys. m2 powierzchni biurowej pisała już wcześniej lokalna prasa w Kalifornii. Już w reakcji na zapowiedzi redukcji zatrudnienia giełdowy kurs Twittera podskoczył w górę o kilkanaście procent.
Zwolnienia mają dotyczyć wszystkich działów spółki, a przede wszystkim – wyższego menedżmentu oraz programistów i inżynierów. Twitter zatrudnia obecnie około 4100 osób, pracujących w 35 różnych biurach z czego połowę stanowią informatycy.
Oficjalnie Twitter odmówił skomentowania pojawiających się spekulacji. Jednym z pierwszych kroków Dorsaya było natomiast zatrudnienie Adam Bain na stanowisku dyrektora ds. operacji bieżących.
Mikroblog odczuwa rosnącą konkurencję na rynku ze strony innych serwisów społecznościowych takich jak Instagram, SnapChat, czy WhatsApp. Twitter ma obecnie około 316 milionów aktywnych użytkowników na całym świecie (Instagram na np. 400 mln) i wolniejsze tempo przyrostu nowych "ćwierkających" jest czynnikiem największych niepokojów na Wall Street. W podsumowaniu ostatniego raportu finansowego Dorsey napisał: "Drugi kwartał przyniósł wyraźny postęp w monetyzacji, ale nie jesteśmy zadowoleniu z tempa wzrostu nowych użytkowników".