Wydawnictwo a5 Krystyny i Ryszarda Krynickich opublikowało tom, który miał premierę w 1990 r., 22 lata po debiucie „Firstborn", rymowanym, niereprezentatywnym dla późniejszej twórczości. Przełom nastąpił w „The House on Marshland" („Dom na mokradłach", 1975), gdy poetka skonfrontowała się z rodzinnymi problemami.
W tle była pełna wyrzeczeń historia żydowskich emigrantów z Rosji i Węgier. Ojciec marzył o byciu pisarzem, ale zajął się biznesem, konstruując słynny nóż X-Acto z wymiennymi ostrzami. Matka, absolwentka prestiżowego Wellesley College, zrezygnowała z marzeń, zajmując się córkami.
Nie trzeba być wybitnym psychologiem, by odkryć w rodzinnym zapętleniu źródło problemów, o jakich w przypadku rodzin żydowskich emigrantów napisał W.G. Sebald w „Wyjechali". Z perspektywy Nobla dla poetki można powiedzieć, że Louise spełniła marzenie rodziców o życiu w świecie sztuki, ale poza talentami przelali na córkę także swoje traumy. Ojciec w życiu rodzinnym stał się człowiekiem wycofanym, zaś matka – osobą nadopiekuńczą.
Glück poradziła sobie z problemami dzięki psychoanalizie, dobrze służył jej kontakt z młodymi ludźmi i praca wykładowczyni w Goddard College. Wcześniej jednak przeszła przez anoreksję i rozwód. Na spalenie domu i utratę dorobku życia w 1980 r. zareagowała już ze stoickim spokojem. „Ostatecznie / kto nie ma nic, wygrywa" – napisała we „Wdowach" w tomie „Ararat".
Nowa Oresteja
W jego tematykę wprowadza Krystyna Dąbrowska: „Biblijna góra Ararat daje nadzieję na nowe życie po potopie. Ale Mount Ararat to także nazwa żydowskiego cmentarza na Long Island, gdzie pochowany jest ojciec poetki. Jego śmierć staje się w tych wierszach osnową opowieści, w której najważniejszymi postaciami są kobiety: owdowiała żona i córki". Jak podkreśla Dąbrowska, poetka dotyka spraw utraty, kompromisów w miłości, trudnej więzi rodziców i dzieci, siostrzanej rywalizacji, wiary i jej braku. Tom mógłby nosić tytuł – jak film o Beksińskich – „Ostatnia rodzina". W rodzinnych relacjach Glück można bowiem odnaleźć archetypy problemów, które sprawiają, że więzy krwi są jak pęta, z których bohaterowie chcieliby się wyzwolić. Jednak nie potrafią. Rodzina jest jak fatum. To, co stanowiło obciążenie pokoleń dziadków i rodziców, mutuje u dzieci i wnucząt. Tom rozpoczyna zresztą wiersz „Parodos": tak nazywano w greckim teatrze pieśń rozpoczynającą dramat. „Ararat" jest współczesną formą „Orestei": co prawda rodzina już się nie zabija, ale wciąż rani. Może nie śmiertelnie, jednak dożywotnio, programując dysfunkcyjne relacje ze światem.