Pandemia zahamowała wzrost sceptycyzmu wobec nauki, który w Polsce w widoczny sposób narastał od 2018 r. Co więcej, poziom sceptycyzmu Polaków spadł w porównaniu z okresem sprzed pandemii o 7 pkt proc. i utrzymuje się na poziomie 20 proc. – wynika z badania State of Science Index przeprowadzonego w 17 krajach w lutym i marcu tego roku. Sprawdzano w nim poziom zaufania do naukowców i nauki.
W porównaniu z innymi badanymi krajami Polacy są teraz jednym z najmniej sceptycznych wobec nauki narodów. Gorzej jest w Wielkiej Brytanii, Francji, Niemczech i Stanach Zjednoczonych.
W obliczu pandemii 89 proc. Polaków chętniej ufa nauce, a 82 proc. naukowcom. I aż 74 proc. uważa, że tylko działalność naukowa jest gwarantem powrotu do normalności sprzed pandemii. Ponadto trzy czwarte społeczeństwa uważa, że obecnie najważniejszym zadaniem nauki jest wypracowanie terapii na choroby, w tym nowotwory. A 68 proc. ankietowanych uznało, że lek na raka jest ważniejszy niż lek na pojawiające się wirusy.
– Jak trwoga to do naukowców – mówi prof. Mariusz Jędrzejko, psycholog społeczny. – To naturalne, że człowiek szuka autorytetów, a w ostatnim okresie nie pełnią takiej roli ani rządzący, ani Kościół. Naukowcy wydają się wiarygodni. Tym bardziej że w ciągu 1,5 roku pandemii nie została podważona żadna ze stawianych przez nich tez – tłumaczy.
Ale deklaracje to jedno, a zachowanie drugie. – Zaufanie do nauki nie przekłada się automatycznie na zaufanie do szczepień – komentuje wyniki badań prof. Małgorzata Molęda-Zdziech, socjolożka z Instytutu Studiów Międzynarodowych Kolegium Ekonomiczno-Społecznego. – Możliwe, że opinie są dobre, bo respondent chciał lepiej wypaść, a tak naprawdę jest bardziej sceptyczny. Wielu osobom trudno jest zrozumieć chaos informacyjny wokół szczepień, a pojawiające się ze strony ekspertów wyjaśnienia nie są dla nich zbyt jasne – dodaje.