Rozpoczęliśmy wielką przygodę, która potrwa długo

Dyrektor Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina Artur Szklener i dyrektor – redaktor naczelny Polskiego Wydawnictwa Muzycznego Daniel Cichy o współpracy i wzajemnych inspiracjach przy realizacji niezwykłego projektu, jakim jest Dziedzictwo Muzyki Polskiej.

Publikacja: 08.06.2021 15:25

Daniel Cichy, dyrektor – redaktor naczelnyPolskiego Wydawnictwa Muzycznego

Daniel Cichy, dyrektor – redaktor naczelnyPolskiego Wydawnictwa Muzycznego

Foto: materiały prasowe

Czy do tak dużego projektu można było podejść z marszu, czy wymagał on przygotowań?

Artur Szklener: Początki wieloletniego projektu poświęconego polskiej muzyce sięgają lat 2013–2014, czyli Roku Witolda Lutosławskiego i innych inicjatyw multimedialnych NIFC, a także przygotowania działań online wokół XVII Międzynarodowego Konkursu im. Fryderyka Chopina w Warszawie. Zwracaliśmy wtedy uwagę na fakt, że przy okazji rocznic i jednorazowych projektów sprzęgamy różnoraki wysiłek intelektualny, od teoretycznego i historycznego po, na przykład, informatyczny, by osiągnąć jednorazowy bądź bardzo zawężony tematycznie efekt. Rocznica się kończy, temat się zmienia i przy następnej okazji często inne podmioty muszą przechodzić tę samą drogę. Jako muzykolodzy mieliśmy też od początku świadomość, że dziedzictwo polskiej muzyki to nieodrobiona wciąż strata, wręcz historiograficzna wyrwa wynikająca z faktu utraty niepodległości przed wiekiem XIX, opracowywania historycznego dorobku, definiowania kulturowej tożsamości oraz poszukiwania swojego miejsca na historiograficznej mapie Europy. Ten proces spowodował, że dziś w salach koncertowych świata brzmi tak dużo muzyki niemieckiej czy francuskiej, swoją twórczość wypromowali w ten sposób Rosjanie, Norwegowie czy Czesi, a Polakom nie bardzo się to udało. Na całym świecie znany jest oczywiście Chopin, ale kto słyszał o Moniuszce, Karłowiczu czy Zarębskim? Nie mówiąc o Stefanim, Kurpińskim, Nowakowskim czy Noskowskim. Oprócz nielicznych wyjątków nie istnieją w powszechnej świadomości nawet nad Wisłą, nie mówiąc o reszcie świata.

Daniel Cichy: Zręby ogromnego przedsięwzięcia, jakim jest Dziedzictwo Muzyki Polskiej, powstawały w 2016 roku, podczas naszych licznych spotkań z Arturem w pociągach relacji Kraków–Warszawa–Kraków. Pamiętam godziny spędzone na diagnozowaniu sytuacji, rozeznawaniu sytuacji źródłowej, formułowaniu założeń, ustalaniu priorytetów, wreszcie na konsultacjach ze środowiskiem naukowym i artystycznym. Obaj jesteśmy muzykologami i choć w naszej pracy poświęcamy wiele czasu sprawom merytorycznym, to pochłaniają nas również sprawy organizacyjne, natomiast tworzenie koncepcji projektu stanowiło znakomitą odskocznię. Tworząc projekt postanowiliśmy wykorzystać potencjał i doświadczenie obu instytucji, aby odrobić ogromne zaległości w udostępnianiu muzyki polskiej XIX wieku. I według naszej koncepcji ta praca miała się odbywać w sposób kompleksowy, skuteczny, konsekwentny, według scenariusza rozpisanego na lata. Określone początkowo ramy czasowe – 123 lata zaborów – i wstępna kwerenda źródeł uświadomiły nam jednak, że mimo wysiłków dokumentowania i udostępniania tej twórczości, podejmowanych przez PWM w ciągu minionych dziesięcioleci, przed nami wciąż stoi ogromne zadanie.

Artur Szklener: Musimy pamiętać, że wiele źródeł zachowało się do dziś jedynie w rękopisach. Czasem zdarza się pojedyncze wydanie drukowane, najczęściej na koszt autora lub osoby próbującej wypromować dzieło zaraz po powstaniu. To niskonakładowe druki, niejednokrotnie obarczone licznymi błędami, bez jakichkolwiek późniejszych prób rewizji czy krytycznego opracowania. Poza wszystkimi aspektami naukowymi i krytycznymi, było nam po prostu wstyd, że niezwykle wartościowy muzycznie dorobek całych pokoleń leży w archiwach, kurzy się i jest wręcz zagrożony fizyczną degradacją. Ale przede wszystkim nie jest włączony w kulturowy obieg, nie współtworzy żywej tkanki artystycznej naszego świata.

Daniel Cichy: Pierwszym krokiem było sporządzenie listy nazwisk kompozytorów tworzących, wówczas na terenach polskich lub identyfikujących się z polskością, zapoznanie się z dostępnym zestawem dzieł, wstępna kwalifikacja postaci i utworów, określenie miejsc przechowywania archiwaliów, przymierzenie się do zbudowania zespołów odpowiedzialnych za spuściznę konkretnych twórców, powołanie Rady Programowej przedsięwzięcia. A że cała idea jest ambitna i złożona, to zakres prac, które zaprojektowaliśmy, jest niezwykle szeroki. Obejmuje kwerendy archiwalne, digitalizację zasobów – manuskryptów, pierwodruków, szkiców, obiektów ikonograficznych, korespondencji, prace źródłowe prowadzone w porozumieniu ze specjalistami z wielu ośrodków badawczych w Krakowie, Poznaniu, Warszawie czy Wrocławiu, przygotowanie materiałów nutowych wraz z redakcją, korektami i wersjami językowymi, niekiedy również z opracowaniem wykonawczym, ułatwiającym artystom zapoznanie się z nieznaną muzyką, publikacje papierowe i cyfrowe, wreszcie nagrania, wykonania koncertowe i wydania płytowe. Obok tego prowadzone są działania dokumentujące XIX-wieczną twórczość, katalogowanie dzieł, wydawanie prac muzykologicznych, popularnonaukowych, edukacyjnych.

Artur Szklener: Całości towarzyszy opracowanie wiedzy o kompozytorach, ich życiu i twórczości, publikacja tych ustaleń i – co najważniejsze – doprowadzenie do wykonań ich dzieł przez najwybitniejszych specjalistów, a trzeba zaznaczyć, że mamy do czynienia z dużym rozstrzeleniem stylistycznym, od dojrzałego klasycyzmu po impresjonizm. Tylko takie interpretacje artystyczne pozwalają wydobyć całe bogactwo kontekstów i wypromować tę muzykę na estradach świata.

Jak wygląda podział obowiązków między partnerów? Śledzicie swoje poczynania, inspirujecie się, rywalizujecie?

Daniel Cichy: Na pewno nie rywalizujemy, bo choć w pewnych sferach artystycznej działalności warto się ścigać, to w przypadku współpracy naszych instytucji założeniem była synergia działań i komunikacja, czytelny podział kompetencji, ale także – co nie jest bez znaczenia – racjonalne wykorzystanie publicznych środków, które przecież pochodzą z tego samego resortu. Co jakiś czas spotykamy się, aby dzielić się planami wydawniczymi, artystycznymi, edukacyjnymi, co także jest świetną okazją do wzajemnych inspiracji. Współpracujemy także podczas konsultacji z członkami Rady Programowej. Ważnym elementem jest koordynacja, bo na przykład, jeśli NIFC planuje jakieś wydarzenia artystyczne, powinnością PWM jest zapewnienie materiałów nutowych.

Artur Szklener: Z założenia PWM odpowiedzialne jest za przygotowanie nutowych wydań krytycznych, a NIFC za wykonania artystyczne i fonografię. Jednak zakres prac jest znacznie szerszy, na co Daniel już zwrócił uwagę. NIFC wziął na siebie przygotowanie Portalu Muzyki Polskiej i opracowanie publikowanych tam treści, a także działania promocyjne w zakresie medialnym. Z kolei PWM promuje wydawnictwa na targach i w sieciach branżowych. W niektórych obszarach, jak choćby w wydawnictwach książkowych, podejmujemy inicjatywy podobnego typu i wtedy porozumienie jest najbardziej istotne, gdyż efekty zawsze traktujemy komplementarnie.

Daniel Cichy: Co do zasady do PWM, jako oficyny wydawniczej, należą kwerendy archiwalne, organizacja Seminarium Edytorstwa Muzycznego i ogromny zasób prac, związanych z wydawaniem nut i książek. Zajmujemy się także publikacjami płytowymi, ale pod szyldem naszej marki fonograficznej Anaklasis ukazują się reinterpretacje muzyki XIX-wiecznej, na przykład współczesne, często szalone wizje muzyki Moniuszki, Paderewskiego czy Statkowskiego, podczas gdy NIFC zajmuje się dopieszczonymi artystycznie nagraniami oryginalnych dzieł. Promujemy dokonania projektu na międzynarodowych konferencjach, sympozjach, targach w Europie, Azji i Stanach Zjednoczonych. Ciekawym elementem są także działania edukacyjne – warsztaty, koncerty, spotkania, aplikacja na urządzenia mobilne con.sol.la, publikacje dla dzieci, które pozwalają zakorzeniać wiedzę na temat muzyki XIX wieku u najmłodszych i budować ich wrażliwość na muzyczną przeszłość.

Co sprawia największą trudność obu instytucjom w odkrywaniu naszego muzycznego dziedzictwa?

Daniel Cichy: Polskie Wydawnictwo Muzyczne istnieje od 75 lat i od początku rdzeniem naszej misji jest dokumentowanie i udostępnianie dziedzictwa muzycznego. Od dziesięcioleci opracowujemy edytorsko muzykę polską, wydajemy ją w formie publikacji nutowych przeznaczonych dla wszystkich grup odbiorców – od dzieciaków, które stawiają pierwsze kroki w muzykowaniu, przez uczniów i studentów, artystów profesjonalnych, po melomanów amatorów. Kłopot tylko w tym, że w prowadzeniu tego wielkiego dzieła mocno namieszały lata po transformacji ustrojowej. Radykalna zmiana w pojmowaniu roli mecenatu państwa nad sztuką przyczyniła się do utworzenia ogromnej wyrwy kulturowej i przerwania przekazywanej z pokolenia na pokolenia sztafety edytorstwa muzycznego. Musimy teraz odbudowywać kadrę redaktorów, którzy z czułością biorą na warsztat materiał nutowy, ze znawstwem czytają partytury, znają język muzyczny twórców różnych epok, stylów i gatunków, w małym palcu mają historyczne konteksty, drobiazgowo dzieła analizują, potrafią rozstrzygać wątpliwości, na prawach partnerskich konsultują zapisy z wybitnymi artystami, by wreszcie opublikować utwór w kształcie najlepszym z możliwych. I temu służy prowadzone przez nas Seminarium Edytorstwa Muzycznego. Współpracujemy z Instytutem Muzykologii Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz innymi uczelniami, aby pozyskiwać najlepiej rokujących kandydatów. Nasza praca przynosi już efekty, bo zespół redakcyjny PWM oraz grono współpracowników – muzykologów, kopistów, redaktorów, korektorów – powoli się rozrasta, a wobec zadań, które przed nami stoją, wysoko wykwalifikowanych redaktorów potrzeba coraz więcej.

Artur Szklener: Największe wyzwanie dla artystów, a zarazem dla NIFC, którego rolą jest współpraca z nimi, to brak wiarygodnych, często wręcz jakichkolwiek, drukowanych źródeł. Sytuacja zmienia się bardzo szybko dzięki zaangażowaniu PWM, ale w pełni zdajemy sobie sprawę z tego, że przygotowanie wielkiego dzieła – opery czy symfonii – z uwzględnieniem wariantów, procesu twórczego, skomentowaniem całości i daniem muzykom możliwości podjęcia w pełni świadomej decyzji wykonawczej – co jest podstawą wydania źródłowo-krytycznego – może w pewnych przypadkach zająć nawet kilkanaście lat. Szczęśliwie, wiele opracowań zostało już wcześniej rozpoczętych, doprowadzamy też do twórczego dialogu artystów z redaktorami muzycznymi, by efekt w postaci wydania nutowego był jak najlepszy. Jednak czas na przygotowanie nowych edycji jest z pewnością jednym z największych wyzwań.

Daniel Cichy: Znając skalę zjawiska, które obejmuje projekt Dziedzictwa Muzyki Polskiej, oraz potrzeby środowiska muzycznego, chciałoby się ten rów zapomnianych dzieł i postaci zasypywać jak najszybciej. Niestety, każdy z etapów odkrywania tego dziedzictwa wymaga czasu, wnikliwej refleksji naukowej, czasochłonnej pracy źródłowej, metodycznej aktywności edytorskiej. Dość powiedzieć, że prace nad XIX-wieczną operą, na przykład Stanisława Moniuszki, trwają od dwóch do czterech lat! Skomplikowana sytuacja źródłowa, rozproszone po świecie materiały, trudne dylematy wykonawcze, dodatkowo konieczność przygotowania publikacji w wersji wielojęzycznej kosztują wiele energii, wysiłku, czasu i środków. A nie chcemy się posiłkować wydaniami tymczasowymi, co gorsza: niezgodnymi z historyczną prawdą. Ten etap mamy za sobą. Polska muzyka zasługuje na profesjonalne opracowanie na najwyższym poziomie.

Artur Szklener: Na samym początku dużym wyzwaniem było też przekonanie znakomitych artystów i zespoły specjalizujące się w wyko- nawstwie historycznym do podjęcia ryzyka, jakim jest przygotowanie nieznanych kompozycji. A takie zaangażowanie jest kluczowe nie tylko z promocyjnego punktu widzenia czy wspomnianego już osadzenia stylistycznego w muzycznym kontekście, ale również przez fakt włączenia prezento- wanych utworów do repertuaru opiniotwórczych muzyków. Obserwujemy jednak rosnące zaufanie, zdarzają się nawet takie eksplozje zachwytu, jak w przypadku Fabia Biondiego, który stał się światowym ambasadorem twórczości Moniuszki i planuje wykonanie wszyst- kich jego ważnych oper.

Daniel Cichy: Trzecia kwestia to sprawa zapewnienia stabilnego finansowania projektu. Dotychczas środki zapewnia Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu, a kierownictwo resortu nie ma wątpliwości w kwestii idei tego przedsięwzięcia i słuszności naszych działań. Zresztą efekty są już widoczne i kiedy przedstawiamy je na forum międzynarodowym, rozmach i kompleksowość projektu budzą zazdrość zagranicznych instytucji i środowiska muzycznego. Wierzymy więc, że projekt będzie kontynuowany w perspektywie wieloletniej. Bo tylko konsekwencja przyniesie zamierzone rezultaty.

Artur Szklener: To prawda. Podobnie jak w przypadku organizowanego przez NIFC corocznie festiwalu „Chopin i jego Europa" stabilność finansowania w perspekty- wie kilku lat to jedyna gwarancja tego, że efekty nie będą przypadkowe. Zaangażowanie wybitnych artystów wymaga takiej stabilizacji, którą czas pandemii praktycznie zrujnował i z efektami tej katastrofy prawdopodobnie będziemy musieli się jeszcze długo mierzyć. W tym kontekście polski model zaangażowania środków publicznych sprawdza się bardzo dobrze i liczymy, że w wieloletniej perspektywie będzie to dotyczyło również projektu Dziedzictwo Muzyki Polskiej.

Co dla panów było największym odkryciem?

Daniel Cichy: Właściwie każda odkryta i przywołana do teraźniejszości dźwiękowej cząstka naszego muzycznego dziedzictwa jest zaskoczeniem. Każde nazwisko, które bierzemy na warsztat, każdy opracowywany utwór pokazuje, że nie mamy się czego wstydzić, a nasze ukryte kompleksy, a przede wszystkim uporczywe porównywanie się do innych, powinniśmy odrzucić. Bo co oznaczają słowa, że opery Moniuszki to jednak nie Verdi, a jego pieśni to nie liryka Schuberta? Każda przywracana przez nas nuta dowodzi, że polska muzyka śmiało może brzmieć obok mistrzów innych narodów.

Artur Szklener: Powiedziałbym nieco inaczej: odkrywamy, jak dużo jest Donizettiego czy młodego Verdiego w Moniuszce, który jednocześnie pozostaje nasz, polski. Nowakowski nie ustępuje Schubertowi, bywa nawet w swym kwintecie ciekawszy i bardziej dalekowzroczny, a Stefani zadziwiająco wpasowuje się w przestrzeń pomiędzy „Weselem Figara" a „Czarodziejskim fletem", nie starając się kopiować Mozarta. Słowem, mamy genialną muzykę, która znakomicie mieści się wśród największych dzieł swego czasu, pozostając jednocześnie unikatową i rdzennie polską. Odnosimy się do tych największych, bo to początek odkrywania mapy i potrzebujemy pojęciowych drogowskazów. Ale z czasem będziemy z nich rezygnować, gdyż fakt, że dziś stosujemy takie zabiegi, wynika tylko z naszych zaniedbań w przeszłości.

Na ile ten projekt rozszerzył dotychczasowe działania obu instytucji?

Daniel Cichy: Właściwie nie rozszerzył działań PWM, tylko je pogłębił. Bo każda aktywność w ramach projektu – naukowa, wydawnicza, artystyczna, edukacyjna i promocyjna – została zdefiniowana już przez ojców założycieli naszej oficyny. Zmieniły się tylko nieco narzędzia. Ale faktem jest, że zmiana historyczna, która zaszła w PWM na przestrzeni 2015 i 2016 roku, a więc przekształcenie wydawnictwa ze spółki Skarbu Państwa w instytucję kultury, otworzyła nowe finansowe i merytoryczne możliwości pracy nad tą zaniedbaną częścią naszej kultury muzycznej. Co do zasady, również dla przejrzystości funkcjonowania projektu, wyraźnie oddzielamy prace prowadzone w tym projekcie od naszej podstawowej działalności statutowej. Nad projektem pracuje osobny zespół redaktorów i pracowników, obowiązuje odrębny plan wydawniczy i harmonogram prac, publikacje są odmienne pod względem graficznym i edytorskim.

Artur Szklener: Dla NIFC kontekst polskiej muzyki wobec twórczości Chopina istnieje od 2005 roku, czyli pierwszego Festiwalu „Chopin i jego Europa" i związanych z tym cyklicznym przedsięwzięciem wydawnictw fonograficznych. Na tym festiwalu z jego dyrektorem artystycznym Stanisławem Leszczyńskim odkrywaliśmy choćby koncerty fortepianowe Lessla czy Dobrzyńskiego. Dziedzictwo Muzyki Polskiej dało impuls do pewnego rozszerzenia tego nurtu, a także do składania zamówień artystycznych. Musimy jednak pamiętać, że w każdym pojedynczym przypadku decyzja wybitnego wykonawcy o podjęciu się prezentacji nieznanej kompozycji jest trudna, poprzedzona często wieloletnim namysłem i studiami. Zatem będą zdarzały się powtórzenia i luki, aż z czasem wypełnimy swoistą mozaikę wykonań przynajmniej zbliżonych do modelowych. O wiele łatwiej zaplanować systematyczne prace badawcze i historyczno-upowszechnieniowe, stąd dość szybki rozwój wiedzy na temat biografii i spuścizny kompozytorskiej wybranych twórców.

Pierwsza faza projektu przewidziana była do roku 2021. Co będzie w następnych latach? Czy ten projekt w ogóle może kiedykolwiek dobiec końca?

Daniel Cichy: Trudno precyzyjnie określić finał tych prac. Z pewnością pierwsze efekty mogą być powodem do dumy. Zakorzenienie polskiej muzyki XIX wieku w repertuarze światowym to proces wieloletni. Na razie pracujemy nad głównymi postaciami ówczesnego życia muzycznego, bo jeśli do tej pory nie została w pełni rozpoznana twórczość głównych bohaterów – choćby Moniuszki, Dobrzyńskiego, Lessla, Elsnera, Kurpińskiego czy Żeleńskiego – to wiemy, że przed nami jeszcze sporo pracy. Jesteśmy jednak przygotowani do jej wykonywania. To nasza misja, powinność, ale też pretekst do zaproszenia kulturalnego świata do przeżycia przygody odkrywania muzyki nieznanej, a niezwykle atrakcyjnej.

Artur Szklener: Dopiero rozpoczęliśmy badania, prace naukowe i działalność artystyczną, ale też wielką przygodę, która skutkuje prezentacją wybitnej polskiej muzyki międzynarodowej publiczności. Trudno dziś powiedzieć, kiedy może zarysować się finał prac i czego dokładnie będzie dotyczył. Znając skomplikowane dzieje naszego kulturowego dziedzictwa, mając świadomość jego rozproszenia i wojennych hekatomb, masowych kradzieży i blokowania dostępności całych archiwów i bibliotek, nawet w zakresie źródeł jeszcze długo nie będziemy mogli mieć pewności, że poznaliśmy wszystkie zapisy, warianty, didaskalia czy ślady biograficznych kontekstów. A to jedynie połowa zadania. Drugą jest wprowadzenie tej muzyki na ważne estrady świata i utrzymanie jej tam, co wydaje się zadaniem zakrojonym na dziesięciolecia i w takiej perspektywie wymagającym zaangażowania nie tylko naszych instytucji. Jednak na razie przed nami wydania, wykonania i nagrania dziesiątek wybitnych dzieł – fascynujących świadectw naszego dziedzictwa i naszej kulturowej tożsamości.

Czy do tak dużego projektu można było podejść z marszu, czy wymagał on przygotowań?

Artur Szklener: Początki wieloletniego projektu poświęconego polskiej muzyce sięgają lat 2013–2014, czyli Roku Witolda Lutosławskiego i innych inicjatyw multimedialnych NIFC, a także przygotowania działań online wokół XVII Międzynarodowego Konkursu im. Fryderyka Chopina w Warszawie. Zwracaliśmy wtedy uwagę na fakt, że przy okazji rocznic i jednorazowych projektów sprzęgamy różnoraki wysiłek intelektualny, od teoretycznego i historycznego po, na przykład, informatyczny, by osiągnąć jednorazowy bądź bardzo zawężony tematycznie efekt. Rocznica się kończy, temat się zmienia i przy następnej okazji często inne podmioty muszą przechodzić tę samą drogę. Jako muzykolodzy mieliśmy też od początku świadomość, że dziedzictwo polskiej muzyki to nieodrobiona wciąż strata, wręcz historiograficzna wyrwa wynikająca z faktu utraty niepodległości przed wiekiem XIX, opracowywania historycznego dorobku, definiowania kulturowej tożsamości oraz poszukiwania swojego miejsca na historiograficznej mapie Europy. Ten proces spowodował, że dziś w salach koncertowych świata brzmi tak dużo muzyki niemieckiej czy francuskiej, swoją twórczość wypromowali w ten sposób Rosjanie, Norwegowie czy Czesi, a Polakom nie bardzo się to udało. Na całym świecie znany jest oczywiście Chopin, ale kto słyszał o Moniuszce, Karłowiczu czy Zarębskim? Nie mówiąc o Stefanim, Kurpińskim, Nowakowskim czy Noskowskim. Oprócz nielicznych wyjątków nie istnieją w powszechnej świadomości nawet nad Wisłą, nie mówiąc o reszcie świata.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kultura
Królewski weekend na Zamku i w Łazienkach w Warszawie
Kultura
Festiwal Romantycznych Kompozycji to muzyka mało znana
Malarstwo
Portret marszałka Józefa Piłsudskiego znaleziony na strychu
Kultura
Niemcy. „Koncertowe przypomnienie o wyborach” ma powstrzymać falę nacjonalizmu
Materiał Promocyjny
Aż 7,2% na koncie oszczędnościowym w Citi Handlowy
Kultura
Figurki króla Augusta. Najcenniejsze białe złoto na wystawie na Wawelu
Materiał Promocyjny
Najpopularniejszy model hiszpańskiej marki