Deszczowe piosenki

Letnie ulewy doskwierają zwykłym śmiertelnikom, ale historia muzyki wiele im zawdzięcza

Aktualizacja: 24.05.2023 21:18 Publikacja: 08.08.2009 06:39

Zakochany po uszy i obojętny na deszcz Gene Kelly w „Singing in the Rain” (1952)

Zakochany po uszy i obojętny na deszcz Gene Kelly w „Singing in the Rain” (1952)

Foto: AFP

O deszczu śpiewali wszyscy – od Boba Dylana po Madonnę. Prezentujemy ranking mokrych przebojów.

[srodtytul]Najbardziej deszczoodporna – dla optymistów[/srodtytul]

[i]„Ciągle pada”, Czerwone Gitary, 1974[/i]

„Ciągle pada! Asfalt ulic jest dziś śliski jak brzuch ryby, mokre niebo się opuszcza coraz niżej, żeby przejrzeć się w marszczonej deszczem wodzie. A ja? A ja chodzę, desperacko i na przekór wszystkim moknę, patrzę w niebo, chwytam w usta deszczu krople (...)”.

[wyimek]Klip „November Rain” kosztował Guns’n’Roses 1,5 mln dolarów.To najdłuższa i najsłynniejsza rockowa ulewa[/wyimek]Tak śpiewały Czerwone Gitary w Opolu w 1975 roku. Rysują romantyczny pejzaż pogrążonej w ulewie Polski: wystraszeni ludzie chowają się po bramach, zakochana para nakrywa się jednym płaszczem, bzy ociekają wodą. A narrator opowieści, nieuleczalny optymista, kroczy z podniesionym czołem i kwiatkiem w dłoni. Niesie ostentacyjnie złożony parasol. Toż to gotowy instruktaż dla cierpiących tego lata meteoropatów maruderów. Tym bardziej że łatwiej moknąć, niż zaśpiewać tę piosenkę: tekst jest karkołomnym ćwiczeniem dykcji. Zanim uda się przez nie przebrnąć bezbłędnie, deszcz przejdzie.

[srodtytul]Najromantyczniejsza – dla zakochanych[/srodtytul]

[i]„Singing in the Rain”, Gene Kelly, 1952[/i]

Miłosne wyznania robią wrażenie, gdy dochodzi do nich w ekstremalnych warunkach. Zakochany Gene Kelly tonął w deszczu uczuć i śpiewał „Singing in the Rain”, choć woda na chodniku stała po kostki. Piosenka powstała w latach 20., ale to Kelly w 1952 roku zmienił ją w przebój musicalu „Deszczowa piosenka”. Żegna się czule z dziewczyną na progu jej domu, po czym rusza zalanymi ulicami, stepuje, kłania się wystawom i wskakuje na latarnię. Parasol, owszem, ma, ale wyłącznie dla efektu. Przechodzący obok policjant patrzy na niego jak na wariata.

[srodtytul]Najdłuższa – dla pesymistów[/srodtytul]

[i]„November Rain”, Guns’n’Roses, 1992[/i]

Rekordową ulewę rozpętali Guns’n’Roses. „November Rain” trwa 8 minut i 57 sekund. To monumentalna kompozycja o próbie przetrzymania uczuciowej burzy, wyjątkowo paskudnej, bo zimnej i listopadowej.

Piosenkę ilustrował drogi (1,5 mln dolarów) i widowiskowy teledysk. Axl Rose poślubił w nim modelkę Stephanie Seymour (naprawdę byli parą), a nagłe oberwanie chmury zniszczyło ich wesele. Goście tłukli porcelanę, panicznie szukając schronienia. Tylko outsider Slash stał na pustyni i grał dwuminutowe gitarowe solo, śledzony kamerą z helikoptera. Finał był posępny: Rose wstrząsany dreszczami leżał samotny w wielkim łożu.

[srodtytul]Najbardziej dręcząca – dla stęsknionych[/srodtytul]

[i]„I Can’t Stand the Rain”, Tina Turner, 1984[/i]

„I Can’t Stand the Rain” Anne Peebles (1974) to lament nad utraconą bliskością, pełen napięcia i cierpienia. Chętnie włączali go do repertuaru inni artyści: Eruption, Missy Elliott, Seal i Tina Turner. Interpretacja babci rocka jest najlepiej znana, najsilniej przesycona emocjami i irytująca jak walenie deszczu o szybę, gdy się wspomina minioną miłość. „Nie mogę znieść deszczu za oknem. Przynosi słodkie wspomnienia, a ciebie przy mnie nie ma” – Turner śpiewa, jakby się wiła w gorączce. Klawisze syntezatora uderzają jak zimne krople i lepiej stać na deszczu, niż tego słuchać.

[srodtytul]Najseksowniejsza – dla fanów kiczu[/srodtytul]

[i]„Purple Rain”, Prince, 1984[/i]

Konia z rzędem temu, kto odkoduje poetycki zamysł Prince’a. W „Purple Rain” muzyk rozpacza nad utraconą kobietą. Zapewnia, że nie chciał być jej weekendowym kochankiem ani zrobić przykrości, tylko raz zobaczyć ją skąpaną w purpurowym deszczu. Metafora budzi tyleż romantyczne co erotyczne skojarzenia, a w każdym razie zdradza jego zamiłowanie do ostrych barw i kiczu. Niestety – obiekt pożądania umknął spłoszony, ale Prince może być dumny: po ćwierć wieku to jedna z najpopularniejszych sypialnianych ballad.

[srodtytul]Najłagodniejsza – dla estetów[/srodtytul]

[i]„Rain”, Madonna, 1992[/i]

Pierwsza skandalistka popu stoi na szczycie góry i wypatruje błyskawic. Grzecznie ubrana, z potulnie zaczesanymi włosami. Czeka na miłość. W „Rain” (1992) krople obmywają ją ze smutku, zapowiadają powrót ukochanego. To najlepsza ballada Madonny – wokalistka zaskoczyła subtelnym wcieleniem i dobrym smakiem. Teledysk nakręcony w lotniczym hangarze był początkowo czarno-biały, każdą klatkę barwiono osobno. Szlachetny klip uwiecznił zdumiewającą zmianę wizerunku Madonny, która kilka miesięcy wcześniej szokowała „Eroticą”.

[srodtytul]Najbardziej monotonna – dla podróżnych [/srodtytul]

[i]„Riders on the Storm”, The Doors, 1971[/i]

To jeden z utworów, bez których nie wolno ruszać w daleką podróż. Hipnotyzująca, długa opowieść o jeźdźcach podczas burzy zaczyna się zdaniem: „Zabójca wyszedł na drogę...”. Seryjny morderca Billy Cook, który był inspiracją piosenki, żył naprawdę: urodził się w 1928 roku. Udawał autostopowicza, zamordował całą rodzinę z Illinois i sprzedawcę z Seattle. Złapany w Meksyku został skazany na śmierć. „Riders on the Storm” jest brzmieniowym majstersztykiem: w tle bez przerwy słychać autentyczny deszcz i grzmoty, a Manzarek gra na Rhodesie, imitując odgłos spadających kropli.

[srodtytul]Najmroczniejsza – dla nieustraszonych[/srodtytul]

[i] „A Hard Rain’s a Gonna Fall”, Bob Dylan, 1962[/i]

Najdonioślejszą pieśń o deszczu stworzył mistrz folku. „A Hard Rain’s a Gonna Fall” jest ponurą zapowiedzią zbliżającego się końca świata.

Utwór miał premierę w Carnegie Hall we wrześniu 1962 roku, miesiąc przed kryzysem kubańskim. Ale Armagedon, jak śpiewał w utworze Dylan, może przybrać różne postaci: być poetą umierającym w rynsztoku, dzieckiem z bronią w ręku albo szeptem, którego nikt nie usłyszy.

Jedno – powtarzał Bob Dylan w refrenie – wiadomo na pewno: „Spadną ciężkie deszcze”.

O deszczu śpiewali wszyscy – od Boba Dylana po Madonnę. Prezentujemy ranking mokrych przebojów.

[srodtytul]Najbardziej deszczoodporna – dla optymistów[/srodtytul]

Pozostało 98% artykułu
Kultura
Muzeum Historii Polski na 11 listopada: Wystawa „1025. Narodziny królestwa”
Kultura
WspółKongres Kultury: trudna prawda o artystach i rządzie
Kultura
Festiwal Eufonie to sieć muzycznych powiązań
Kultura
Co artyści powiedzą o władzy
Materiał Promocyjny
Fotowoltaika naturalnym partnerem auta elektrycznego
Kultura
Dyrektor państwowego instytutu złożyła rezygnację. Teraz ją wycofuje i oskarża ministerstwo
Materiał Promocyjny
Seat to historia i doświadczenie, Cupra to nowoczesność i emocje