Koza jest dobra na kryzys i turystów

Kiedyś symbol biedy i ratunku w kryzysie, dziś wyroby z koziego mleka to towary z najwyższej półki. Delektować się nimi można najczęściej w gospodarstwach agroturystycznych.

Publikacja: 15.03.2010 15:09

Widok na Jeziorak w Szałkowie

Widok na Jeziorak w Szałkowie

Foto: rp.pl, Iwona Trusewicz i.t. Iwona Trusewicz

Gdy mistrz Franciszek Starowieyski przyjeżdżał malować do swojego ulubionego gotyckiego zamku w Reszlu, zaraz wysyłał żonę do Koziej Górki. Gospodarstwo ma atest ekologiczny Agrobiotestu, a kozi serek podpuszczkowy „reszelski” trafił do dziedzictwa kulinarnego Warmii i Mazur.

- To jest produkt poszukiwany przez wymagających i świadomych klientów. A my po prostu lubimy wszystko co jest „prosto od kozy” - wyjaśnia Jolanta Marschall, która na reszelskim zamku prowadzi restaurację. Grażyna Burłucka właścicielka „Koziej Górki” opowiada o ekonomicznej stronie hodowli kóz:

- Kozy zaczynają przynosić właścicielowi dochody przy stadzie dwustu i więcej zwierząt. Jedna koza daje rocznie ok. 600 l mleka. Na kilo sera trzeba zużyć ok. 11 litrów. Mleko kozie i wyroby są średnio trzy razy droższe niż z mleka krowiego, ale popyt na nie jest - tłumaczy właścicielka stada dwustu kóz.

Pastwiska i pola kozich przysmaków - owsa, marchwi, jęczmienia ciągną się u Bałuckiej na 37 hektarach wokół wioski Klewno pod Reszlem. Ponad stuletni dom - dawniej gospodarstwo pomocnicze i kaplica pallotynów, stoją pod wielkim dębem na wzgórzu górującym nad okolicą. Kozy wspinają się na pobliską górkę i stąd nazwa siedliska znana każdemu mieszkańcowi Klewna - Kozia Górka.

[srodtytul]232 schody na wieżę[/srodtytul]

Ktokolwiek trafi w okolice Reszla może nie tylko kupić sery i mleko w Koziej Górce, ale i podziwiać unikalną architekturę i zabytki Ziemi Reszelskiej. Starówka biskupiego miasteczka (należało do biskupów warmińskich) to wąskie brukowane uliczki, dwa gotyckie mosty, postawione jeszcze przez Krzyżaków; stare kamienice wokół rynku z klasycystycznym ratuszem, secesyjne wille z odnowionymi fasadami. To piękny park nad rzeką Sajną ze stromą skarpą i wreszcie okazały średniowieczny zamek biskupi (XIV/XV w). W okrągłej ceglanej baszcie jest punkt widokowy na całe miasteczko i okolice. Dobrze stąd widać kamienny zapuszczony dom między murami a kościołem św. Piotra i Pawła. To plebania z 1444 r., która wciąż czeka na renowację. A warto ją przeprowadzić chociażby dlatego, że nocował tutaj często biskup Ignacy Krasicki, gdy odwiedzał swojego brata Marcina - miejscowego proboszcza. W odrestaurowanym niedawno zamku jest galeria sztuki współczesnej, hotel, muzeum, restauracja. Latem na dziedzińcu pracują miejscowi rzemieślnicy i twórcy ludowi. Można kupić drewniane i gliniane naczynia, figurki; ręcznie tkane i dziergane ozdoby, spróbować wypieków, pierogów, chleba domowego.

Wspaniałe widoki roztaczają się także z kościelnej wieży (51 m). Samo wejście na nią 232 wąskimi kamiennymi schodkami stanowi wyzwanie. W przykościelnej uliczce ulokowała się miła kawiarenka oferująca dobre lody i gorącą czekoladę. W Barze pod Kasztanem jest ładny ogród nad rzeką, smaczne jedzenie także U Renaty w wąskiej uliczce Wyspiańskiego tuż przy kościele. W historii Reszla było wiele ciekawych momentów, jak choćby przejście wojsk napoleońskich w 1807 r. i wizyta polskiego generała Józefa Zajączka.

Równie słynna jak Reszel, a może dziś nawet bardziej, jest Święta Lipka - wioska między jeziorami Dejnowa i Wribel, w której centrum stoi pyszna świątynia barokowa jakby wyjęta z ulic Rzymu czy Wenecji i wstawiona między mazurskimi mokradłami i lasami.

Siedemnastowieczna bazylika stoi w miejscu, gdzie znajdowała się słynąca z cudów figurka Matki Boskiej powieszona przez uwolnionego złoczyńcę na pierwszej napotkanej lipie. Bazylika urzeka bogactwem wnętrza, urodą architektury i dźwiękiem organów (latem są tu koncerty). Kościół otaczają krużganki z 44 barokowymi rzeźbami. Latem okoliczne uliczki pełne są ludowych artystów, straganów handlarzy starociami i pamiątkami.

[srodtytul] Gosia była pierwsza [/srodtytul]

Kozie mleko to naturalny lek. Jest przeciwalergiczne, bogate w witaminę A, mogą je pić ci, którym szkodzi mleko krowie (tzw. skaza białkowa). Ale koziego mleka i jego przetworów jest w Polsce jak na lekarstwo. Ubywa też kóz i gospodarstw, które je trzymają.

Według GUS dziesięć lat temu było w Polsce prawie 200 tys. kóz w ponad 68 tysiącach gospodarstw. W 2008 r. Polacy chowali już tylko 144 tysiące rogatych stworzeń w 51 tysiącach gospodarstw. Prawie 90 procent z nich trzyma maksimum cztery zwierzęta, a więc na własne potrzeby.

- To jest od lat partyzantka i niewiele się tutaj zmieniło po wejściu do Unii. Może tylko to, ze mamy dopłaty do pastwisk i jest to dla nas znacząca pomoc. Wszystko co wyprodukuję w gospodarstwie, sprzedaję na podwórku - przyznaje Irena Grotman, która wraz z mężem Ryszardem prowadzi w Szałkowie pod Iławą najstarszą w regionie kozią fermę.

Pierwszą kozę Gosię (wszystkie mają imiona) kupili z litości w 1987 r. Stała przywiązana na krótkim sznurku w upale na poboczu drogi, gdzie ani nie było trawy ani wody. Dziewięć lat później stado liczyło już 130 kóz z młodymi. Po twarogi, schłodzone mleko, sery twarde przyjeżdżali turyści, rodzina i znajomi z Warszawy i Trójmiasta. Irena Grotman zapraszała turystów na „białe biesiady": degustację kozich wyrobów - twardych serków z ziołami, twarożków, mleka, jogurtu czy sernika. Dziś Grotmanowie mają już tylko 50 kóz, które w gospodarstwie dokończą żywota.

Irena Grotman wciąż sama doi zwierzęta. Mleko przechowuje się w schładzarkach, co skutecznie zatrzymuje rozwój mikroorganizmów. Robi sery. Sprzedaje też świeże mleko po 5 zł za litr. Takie właśnie mleko kupiłam u Grotmanów podczas wiosennej rowerowej wyprawy wokół Jezioraka. Schłodzone i tłuste wybornie smakowało w ciepły dzień.

[srodtytul] W Jerzwałdzie u Nienackiego [/srodtytul]

Szałkowo to dziś wieś zabudowana okazałymi domami letniskowymi. Stoją na wysokiej skarpie i przyglądają się ciemnym wodom Jezioraka. To najdłuższe jezioro w Polsce (30 km) można objechać rowerem w jeden dzień.

Za Szałkowem piaszczysta droga wije się szczytem skarpy wzdłuż jeziora, by za Jerzycami zagłębić się w lasy bukowe. Za wsią i leśniczówką Sąpy warto odbić w prawo pięć kilometrów bitą gruntówką przez lasy, by dotrzeć na cypel Chmielówka, na którym można się wykąpać, zjeść obiad w nowej restauracji i popatrzeć na dwie duże wyspy - Bukowiec i Zielony Ostrów.

Po drodze coś dla miłośników koni i jazdy konnej - „Ranczo Przedpiekle” koło Boreczna na północnym krańcu Jezioraka oraz „Niesamowity Dwór” w Jerzwałdzie (rok założenia 1333). Wioskę za swoje miejsce do życia wybrał twórca Pana Samochodzika - pisarz Zbigniew Nienacki. Jego ceglany, mazurski dom na skarpie nad jeziorem Płaskim stanowiącym boczny zbiornik Jezioraka, wciąż przyciąga ciekawskich.

Jadąc dalej na południe zagłębiamy się w świetliste bukowe lasy Iławskiego Parku Krajobrazowego. Sam park jest miejscem, które nadaje się na całodniową wyprawę rowerową. Pełno w nim małych leśnych jeziorek, zarastających bagienek i tajemniczych uroczysk.

Po drodze największy „kurort” nad Jeziorakiem - wioska Siemiany. Nic już w niej nie pozostał w dawnej urody małej mazurskiej osady. Zeszpeciły współczesne domy dla gości, dacze, bary i restauracyjki stawiane byle jak i byle gdzie. Latem tu gwarno i rojno, więc najlepiej przejechać jak najszybciej, choć widok z najwyższego punktu zachęca by stanąć na chwilę i podziwiać wielką wyspę Bukowiec i setki żaglówek na wodach Jezioraka.

[srodtytul]Mleczarnia nad Arem[/srodtytul]

Kazimiera Skarżyńska, warszawska geolog, siedemnaście lat temu osiadła z mężem w wiosce Gaj pod Olsztynkiem. Po dwóch latach mieli już atest gospodarstwa ekologicznego. Kazimiera nauczyła się siać żyto i pszenicę. Sztucznych nawozów nie stosuje. Zboże sprzedaje do ekologicznego młyna, część zostawia na paszę dla kóz. Mleko i sery kupują znajomi i turyści, którym niedaleko stąd nad skansenu w Olsztynku, jednego w najciekawszych w kraju. Ostatnio skansen wzbogacił się w zrekonstruowaną osadę pruską.

W sąsiedniej gminie Barczewo Helena Wróblewska prowadzi z rodziną gospodarstwo agroturystyczne Nad Arem we wsi Kierźliny. Stojący na pagórku dom przygląda się w okolonym trzcinowiskami jeziorze Ar. Po drugiej stronie podwórza - duma rodziny Wróblewskich - przydomowa mleczarnia z chłodnią i dojrzewalnią. Tu przerabia się mleko swoich dwustu kóz na trzy tony sera rocznie, jogurt i mleko sprzedawane w sklepach Olsztyna, Warszawy, Trójmiasta.

- Dostałam na mleczarnię dofinansowanie z Sapardu. Spełniam wszystkie unijne normy, mogę sprzedawać w całej Europie, ale moja produkcja na to za mała - mówi Wróblewska.

Nowa koziarnia stoi przed wioską pomalowana na niebiesko. Stado brązowych alpejskich kóz wędruje po okolicznych pagórach pod czujnym okiem pasterza Norberta. Kozy wspinają się na jabłonki i obgryzają krzaki.

- Ja 22 lata w pegeerze przy zwierzętach pracował, a tak ciężko jak z kozami nie miałem. One takie sprytne, że ciągle trzeba pilnować - przyznaje pasterz.

Tereny wokół Kierźlin obfitują w ciekawe miejsca. W pobliskim Jedzbarku jeszcze w XIX w stał zamek biskupi zaliczany do najpiękniejszych na Warmii. W Tumianach przed 1939 r. archeolodzy niemieccy odkryli bogate stanowiska prehistorycznej ceramiki, broni i ozdób. Dziś to wioska turystyczna położona nad jeziorem o tej samej nazwie. W Bartołtach Wielkich można zwiedzić okazały barokowy kościół opisany jeszcze w przedwojennym przewodniku Mieczysława Orłowicza. W kościele pływa nagrobna Michała Łubieńskiego z XVII w.

Z kolei do Kierzbunia od lat ciągną miłośnicy jazdy konnej. Tamtejsza stadnina słynie rajdami długodystansowymi po Mazurach. Coraz ładniej wygląda także Barczewo. Przez lata zapyziałe i zaniedbane miasteczko z imponującą historią i ciężkim więzieniem, w którym żywota dokończył m.in. hitlerowski zbrodniarz Erich Koch, dziś wygląda coraz lepiej. W starej synagodze artystka Barbara Hulanicka prowadzi z mężem Andrzejem (specjalizuje się w farbiarstwie) Centrum Tkactwa Warmii i Mazur. Tu powstawały jej słynne gobeliny i dywany mazurskie według wzorów XVIII-wiecznych.

Na tkaninach Hulanickiej wiele jest też motywów kocich, bo oboje małżonkowie są miłośnikami tych zwierząt i mają w domu pokaźne stadko.

Gdy mistrz Franciszek Starowieyski przyjeżdżał malować do swojego ulubionego gotyckiego zamku w Reszlu, zaraz wysyłał żonę do Koziej Górki. Gospodarstwo ma atest ekologiczny Agrobiotestu, a kozi serek podpuszczkowy „reszelski” trafił do dziedzictwa kulinarnego Warmii i Mazur.

- To jest produkt poszukiwany przez wymagających i świadomych klientów. A my po prostu lubimy wszystko co jest „prosto od kozy” - wyjaśnia Jolanta Marschall, która na reszelskim zamku prowadzi restaurację. Grażyna Burłucka właścicielka „Koziej Górki” opowiada o ekonomicznej stronie hodowli kóz:

Pozostało jeszcze 95% artykułu
Kultura
Afera STOART: czy Ministerstwo Kultury zablokowało skierowanie sprawy do CBA?
Kultura
Cannes 2025. W izraelskim bombardowaniu zginęła bohaterka filmu o Gazie
Kultura
„Drogi do Jerozolimy”. Wystawa w Muzeum Narodowym w Warszawie
Kultura
Polska kultura na EXPO 2025 w Osace
Kultura
Ile czytamy i jak to robimy? Młodzi więcej, ale wciąż chętnie na papierze