Celebrycko i szafranno
Znajomość kuchni i win weszła do kanonu wtajemniczeń, które powinien posiadać każdy szanujący się członek klasy średniej. Sprzyjają temu blogi kulinarne i enologiczne, portale kuchenne, recenzje i rankingi restauracji, zainteresowanie slow foodem i żywnością ekologiczną, sklepy z najnowocześniejszym sprzętem kuchennym. W Polsce to fenomen ostatnich dziesięciu lat. Narzędziem są oczywiście książki kucharskie, których na świecie ukazują się co rok setki, w Polsce kilkanaście. W Warszawie jest nawet księgarnia w nich wyspecjalizowana. Swojskie i egzotyczne, osobiste, rodzinne, specjalistyczne. To zrozumiałe, że piszą je kucharze. Ale ostatnio do tej literatury zabiera się każdy celebryta, chwilę po tym, gdy jego twarz zacznie być rozpoznawalna dzięki telewizji. Autorami zostali: modelki Agnieszka Maciąg i Ewa Wachowicz, aktorzy Marek Kondrat, Bożena Dykiel, Beata Tyszkiewicz, Bogusław Linda, prezenterzy Omenaa Mensah i Piotr Galiński. Nasze najświeższe celebrytki – Marta Grycan, synowa producenta lodów, i jej córki – które z impetem weszły na warszawskie salony, także mają w planie zdyskontować ciepłą jeszcze sławę. – Mamy zamiar wydać książkę kucharską i otworzyć przytulne bistro w centrum Warszawy – zwierzyły się magazynowi „Party".
Kto to wszystko czyta? I kto według tego gotuje? Trudno sprawdzić, ale kulinaria to wciąż dla wydawców żyła złota. Wydawnictwo Filo, które ma na koncie sześć książek Nigelli Lawson, dokładnych danych o sprzedaży nie ujawnia („Jesteśmy małym wydawnictwem"), ale przyznaje, że sprzedało „mocne kilkadziesiąt tysięcy" egzemplarzy książek ponętnej Angielki oraz kilka tysięcy „Apetycznej kucharki" Francuzki Sophie Dahl, słynnej z opływowych kształtów. Na książkach gwiazdorskiego kucharza brytyjskiego Jamiego Olivera w 2011 roku Penguin Books zarobił 13,2 mln funtów. To jednak znacznie mniej niż w 2010 r., kiedy to kulinaria Olivera sprzedały się za 20,3 mln funtów. Olivera nie przebiły nawet książki J. K. Rowling – jej Harry Potter dostarczył wydawnictwu Bloomsbury 4,6 mln funtów.
W sosie własnym
Książkę kupi może kilkanaście tysięcy, przeczyta połowa. Gwiazdka czy choćby widelec Michelin pozostaną w kręgu elity, bo do odznaczonych tymi honorami drogich restauracji chodzą ci, których stać na wydatek kilkuset euro za kolację.
Drogę do tytułu „Celebrity chef", kucharz celebryta, terminu, który trafił nawet do Wikipedii, otworzyła telewizja. Pogryzając chipsy, miliony widzów siedzą na kanapach, wpatrzeni w swoich idoli wyposażonych w najmodniejsze naczynia, garnki i noże, bez mrugnięcia okiem wrzucających do rondli trufle i ostrygi. Chociaż widzowie nie jedzą tego, co się gotuje na ekranie, specjaliści od żywienia obliczyli, że w czasie trzech i pół godziny oglądania telewizji i podjadania przeciętny telewidz pochłania od 600 do 1000 kalorii.
Sławni kucharze istnieją nie od dziś. Jednak przed epoką telewizji i Internetu znało się nazwiska autorów książek kucharskich, nie znając ich twarzy i nic o nich nie wiedząc. Ćwierczakiewiczowa, Monatowa były po prostu kucharkami, zaradnymi i oszczędnymi gospodyniami domowymi, które radziły innym paniom domu, jak gotować smacznie i tanio. O gwiazdorstwie nie było mowy. Irena Gumowska w czasach PRL napisała kilkanaście książek kucharskich, ale mało kto wiedział, jak wygląda. Nawet Nela Rubinstein, autorka świetnej, wielokrotnie wznawianej książki kucharskiej, sławę zawdzięczała mężowi pianiście, a nie przepisom na pieczeń.
Telewizja wyniosła na szczyty ten zawód, dotąd pozostający w cieniu, znojny i niecieszący się prestiżem. Zostać kucharzem? Jeszcze 20 lat temu ambitni rodzice uznaliby to za degradację swoich dzieci. Ale czasy się zmieniły. Zmieniły się techniki. Kuchnie są duże, czyste, sprzęt nowoczesny, godziny pracy cywilizowane, wszystkie możliwe, najbardziej egzotyczne składniki, rośliny, owoce dostępne na rynku. Zarobki wielkich szefów są przyzwoite, choć nie doszły jeszcze do wynagrodzeń gwiazd rocka. Spełnione są wszystkie warunki, aby gotowanie stało się działalnością prawie artystyczną, twórczością nie gorszą od poezji. Bo kto czyta dzisiaj wiersze? Kto chodzi do teatru? A na kuchni znają się wszyscy...