Nowa kolekcja Wojciecha Fibaka. Sztuka wciąga jak tenis

Pokaz nowej kolekcji Wojciecha Fibaka z obrazami Karoliny Jabłońskiej i Wilhelma Sasnala w Centrum Sztuki Współczesnej w Toruniu jest najważniejszą wystawą tego lata.

Publikacja: 03.07.2024 04:30

Karolina Jabłońska „The chill”, CSW w Toruniu

Karolina Jabłońska „The chill”, CSW w Toruniu

Foto: mat.pras.

Podwójnie magnetycznie przyciąga uwagę. Jako pierwsza prezentacja zmiany zainteresowań kolekcjonera. I jako unikalne miejsce spotkania artystów młodego i średniego pokolenia oraz „klasyków” polskiej sztuki współczesnej.

Nigdzie poza Toruniem nie zobaczymy aż tylu prac artystów, którzy debiutowali mniej więcej przed dziesięcioma laty i dzisiaj należą do najbardziej poszukiwanych na rynku, jak Ewa Juszkiewicz czy Karolina Jabłońska, których światowe kariery są porównywalne z pozycją Wilhelma Sasnala, obecnego na tym rynku dwukrotnie dłużej.

Na wystawie „Nowe pokolenie i klasycy z kolekcji Wojciecha Fibaka” można podziwiać ponad 200 dzieł, prezentowanych w galeriach na dwóch kondygnacjach o powierzchni 2000 mkw.; w tym około 70 prac „nowego pokolenia”.

Dominuje figuratywne malarstwo, chociaż są i obrazy abstrakcyjne (m.in. „klasyków” – Stefana Gierowskiego, Wojciecha Fangora, Jana Berdyszaka), a także rzeźby.

Czytaj więcej

Gloria Artis dla Anny i Jerzego Staraków

Wojciech Fibak – zmiany w kolekcji sztuki polskiego tenisisty 

Wojciech Fibak przypomina, że początki jego kolekcjonowania sięgają połowy lat 70., a naprawdę ostro pochłonęła go ta pasja w latach 90. Krzysztof Stanisławski, dyrektor CSW „Znaki Czasu” w Toruniu, uzupełnia, że to Fibak jako słynny tenisista zainicjował wówczas w Polsce modę na kolekcjonowanie. Na początku interesowali go głównie polscy twórcy z kręgu École de Paris. Swoje zbiory pokazywał w wielu muzeach i galeriach, zaczynając od wystawy „Polski Paryż” w Sopocie w 1998 r. Były też duże prezentacje tej kolekcji w muzeach narodowych w Warszawie, Krakowie i rodzimym Poznaniu. Wielu innych wybitnych polskich kolekcjonerów przyznaje, że te publiczne pokazy stały się dla nich inspiracją do własnych poszukiwań w sztuce.

Z czasem kolekcja Wojciecha Fibaka uległa zmianom. Dzieł École de Paris pozostało już niewiele w jego zbiorach. Reminiscencją tamtej fascynacji jest kilkanaście obrazów w CSW w Toruniu na równoległej wystawie „August Zamoyski. Myśleć w kamieniu”, wybitnego polskiego rzeźbiarza pierwszej połowy XX w. Rzeźby Zamoyskiego dopełniają na niej obrazy m.in. Leopolda Gottlieba, Eugeniusza Zaka, Zygmunta Menkesa, Tadeusza Makowskiego, udostępnione przez Fibaka, o czym opowiada: – Kiedy tu wchodzę, to staję i serce mocno mi bije, gdy widzę, że moje skromne nazwisko znalazło się obok Augusta Zamoyskiego.

Stopniowo kolekcjoner przenosił swoje zainteresowania najpierw na klasyków współczesności, kupowanych od lat 80. i 90. XX w. do dziś. Przed 20 laty zainteresował się średnim pokoleniem: Wilhelmem Sasnalem, Marcinem Maciejowskim, Piotrem Uklańskim.

 – Najmłodszym nowe pokolenie odkryłem przed trzema laty dzięki mojej partnerce Paulinie Ostałowskiej – opowiada. – Po raz pierwszy wystawę Karoliny Jabłońskiej zobaczyłem w warszawskim „Rastrze” i byłem pod wielkim wrażeniem prac tej artystki.

Czytaj więcej

Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie ogłasza program otwarcia nowej siedziby

Wojciech Fibak – 44. na liście czekających

– Zapytałem panią tam pracującą, czy mógłbym kupić obraz Jabłońskiej. „Sprawdzę i pana zapiszę”, odpowiedziała, zaczęła przerzucać strony zapełnione nazwiskami, a w końcu mówi: „Będzie pan 44., jak pana godność?”. „A kiedy będę mógł kupić obraz?”, pytałem. „Myślę, że za trzy, cztery lata”, odpowiedziała. Na szczęście, kiedy podawałem swoje nazwisko, usłyszał je dyrektor galerii Michał Kaczyński, zszedł do nas i powiedział: „Spytam jeszcze artystki, może coś dla pana uda się zrobić”. I tak, już po kilku miesiącach, jako pierwszy trafił do moich zbiorów jej obraz „Hyperbole”, trochę sportowy, z dziewczyną i ogromną piłką.

W Toruniu oglądamy go obok kilku innych obrazów Jabłońskiej. Potężny, wieloformatowy, podwójny autoportret artystki „The chill” (Chłód), który otwiera wystawę, a także jest powielany na banerach i okładce katalogu, wymagał wielu rozmów i długiego oczekiwania. Dołączył do zbiorów po trzech latach.

– Niejednokrotnie dziś łatwiej jest zdobyć na rynku aukcyjnym prace takich gigantów, jak Gierowski, Fangor, Kantor, niż twórców nowego pokolenia – zauważa Fibak.

W nowym pokoleniu jest dużo utalentowanych artystek. Ewę Juszkiewicz reprezentują dwa wczesne obrazy, bardzo odmienne od tych, którymi aktualnie podbija świat. Obecnie zarówno na światowych aukcjach w Sotheby’s czy Chriestie’s, jak i w Polce cenowe rekordy biją jej portrety kobiet, które ukrywają twarze za wymyślnymi kompozycjami. Jej postacie na „Zbiorowym portrecie” i w „Portrecie podwójnym” ze zbiorów Fibaka mają jeszcze odsłonięte twarze.

Artystki młodej generacji uprawiają najczęściej sztukę figuratywną, mówiąc o własnych emocjach. Co najmniej jeszcze dwie prace mogłyby być ikonicznym znakiem nowej generacji malarek. „Studentka” z nożem Agaty Kus, która przejście w dorosłość łączy z rytualnym ścięciem warkocza. I „Skull-ona” Martyny Czech – autoportret skulonej artystki, której postać rzuca na ziemię cień w kształcie czaszki. Warto także zauważyć znakomitą przedstawicielkę abstrakcji Emilię Kinę, malarkę draperii, co kojarzy się ze studiami dawnych mistrzów, ale w jej obrazach okazuje się na wskroś współczesnym manifestem.

W młodszej i średniej generacji nie brak indywidualności także wśród artystów, by wymienić choćby Tomasza Kręcickiego, Bartłomieja Flisa, Krzysztofa Grzybacza, Marcina Maciejowskiego, Jakuba Juliana Ziółkowskiego, no i oczywiście Wilhelma Sasnala.

Czytaj więcej

Wielka retrospektywa Roya Lichtensteina. Dzieła z Myszką Miki i Kaczorem Donaldem

Wojciech Fibak i międzynarodowe odkrycia

Reprezentanci „klasyków” to bez wątpienia niepodważalne autorytety, jak Magdalena Abakanowicz, Andrzej Wróblewski, Jerzy Nowosielski, Teresa Pągowska, Leon Tarasewicz. Do wyjątkowych dzieł należy m.in. siedem „Figur osiowych” Jana Lebensteina, obrazy z legendarnego okresu twórczości artysty z lat 60., które przyniosły mu międzynarodowy sukces. I szkic z „Bestiariusza”. Dwie z tych prac Fibak zakupił na aukcji w Nowym Jorku, jedną z nich pokazywano na słynnej wystawie „Fifteen Polish Painters” w nowojorskiej MoMA.

Z nowojorskich aukcji pochodzą też najbardziej poszukiwane obrazy Wojciecha Fangora o pulsujących op-artowskich efektach.

Każde dzieło zdobyte za granicą czy w Polsce to inna historia. Przy okazji Wojciech Fibak wraca do wspomnień, gdy w latach 80. i 90. mieszkał w Paryżu i Nowym Jorku, interesował się również sztuką największych światowych artystów XX w. i kupował Andy’ego Warhola i Jeana-Michela Basquiata.

– Najbardziej ceniłem Basquiata – opowiada. Niestety, nie mam już najważniejszych jego dzieł. Na wystawę w Toruniu Peter Brant, guru światowych kolekcjonerów, chciał nawet nam pożyczyć jednego czy dwóch moich dawnych Basquiatów, ale sprowadzenie ich i ubezpieczenie przekroczyłoby wielokrotnie nasz budżet.

Podczas wernisażu Wojciech Fibak chętnie dzielił się swoimi przygodami kolekcjonerskimi, bo jak wyjaśniał: – Kiedy mówię o sztuce albo o tenisie, to tyle myśli napływa, że staram się jak najwięcej przekazać.

Wystawa czynna do 6 grudnia 2024.

Nową wystawę Karoliny Jabłońskiej „Przetwory. Prace z lat 2023–24” można oglądać w BWA Sopot.

Kultura
Dyrektor państwowego instytutu złożyła rezygnację. Teraz ją wycofuje i oskarża ministerstwo
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Kultura
Marina Abramović w Zurychu
Kultura
Pierwszy weekend MSN: 50 tysięcy zwiedzających
Kultura
Lennon po polsku? Na co można pozwolić sztucznej inteligencji?
Materiał Promocyjny
Strategia T-Mobile Polska zakładająca budowę sieci o najlepszej jakości przynosi efekty
Kultura
Przyznano jubileuszowe Nagrody POLIN 2024