Żulczyk odniósł się do do premiery swojej najnowszej książki "Dawno temu w Warszawie", która jest kontynuacją powieści "Ślepnąć od świateł".
- Pomimo tego, że moje książki są mroczne i jest w nich wulgarny język, to zawsze jest w nich jakaś nadzieja i światełko w tunelu. Zakończenie książki "Dawno temu w Warszawie" pozostawia furtkę, przez którą wpada milimetrowy promyk światła. Uważam, że nie ma nic ciekawego w skrajnym nihilizmie i mówieniu, że świat nie ma sensu, a przed nami tylko otchłań. Takie podejście w literaturze nic nikomu nie powie. Ciekawsze jest przełamywanie rzeczywistości i przyzwyczajeń ludzi. Jestem osobą, która znana jest z tego, że wypowiada się na tematy polityczne w internecie. Ale kiedy piszę książkę lub scenariusz, to nie wypowiadam się jako wyborca. Zależy mi na tym, żeby pokazać, że dobro i zło idą kompletnie w poprzek podziałów, które widzimy na co dzień - stwierdził pisarz.