O tym, że w Operze Krakowskiej kończy się kadencja jej dotychczasowego dyrektora Bogusława Nowaka, a on sam nie zamierza ubiegać się o przedłużenie kontraktu, wiadomo było od kilkunastu miesięcy. Samorządowe władze Małopolski kompletnie jednak nie przejmowały się tym i konkurs, który miał wyłonić kandydata do objęcia stanowiska, został ogłoszony dopiero zimą. Ustalenie wyników konkursu trwało aż do początków lata.
Na pożegnanie z Operą Krakowską Bogusław Nowak przygotował ostatnią premierę, która nabrała szczególnego znaczenia. Komediowy „Dyrektor teatru” Mozarta (w uwspółcześnionej wersji i w reżyserii Beaty Redo-Dobber) to uniwersalna opowieść o tym, z jakimi kłopotami zmaga się i jak nisko ceniony jest ktoś, kto kieruje teatrem. Na premierze wieńczącej ważną nie tylko dla Krakowa kilkunastoletnią kadencję odchodzącego dyrektora nie pojawił się żaden przedstawiciel Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego, któremu Opera Krakowska podlega.
Czytaj więcej
– Środowisko teatralne jest w żenujący sposób skonfliktowane i w gruncie rzeczy konformistyczne – mówi Jan Klata przed premierą „Czego nie widać” na Scenie Kameralnej Teatru Wybrzeże w Sopocie 9 lipca.
Ten sposób postępowania decydentów stał się w polskiej kulturze właściwie normą. Dyrektor Teatru Wielkiego w Łodzi Dariusz Stachura, któremu kończy się umowa, od miesięcy nie wie, czy po wakacyjnej przerwie będzie od nowego sezonu nadal pracował, czy też zostanie wprowadzony kolejny dla tego teatru okres przejściowych rządów.
Niespieszne konkursy
Jeszcze mniej elegancko został potraktowany dyrektor Filharmonii Lubelskiej i jej pierwszy dyrygent Wojciech Rodek. Jego kadencja kończy się ostatniego dnia sierpnia, wiosną zarząd województwa podjął uchwałę o rozpoczęciu procedury powołania go na kolejną, ale z początkiem lata zmienił decyzję, zapowiadając zorganizowanie konkursu. Wojciech Rodek nie zamierza w nim wziąć udziału.