Zbolały głos Wata i Miłosz. Czasem w tle dorzucająca coś Ola Watowa, gdy Aleksander nie jest w stanie przypomnieć sobie jakichś szczegółów. Brzęk filiżanek, jakieś odgłosy dzieci zza okna, hałas ulicy... i emocje. Kluczenie Wata, który krąży, ucieka w dygresje, przeprasza, usprawiedliwia meandryczność swej opowieści. Z trudem ukrywane prawie komiczne zniecierpliwienie Miłosza, gdy Wat zaczyna teoretyzować na temat autobiografii, gdy próbuje schronić się w erudycyjne labirynty.
I ten pomysł Wata na demonizowanie swej przygody z komunizmem. Pomysł wytrych, bo rzeczywiście trudno jest do końca zracjonalizować akces poety, który jako student filozofii doskonale widział pustkę i wulgarność marksizmu-leninizmu, który jako autor „Bezrobotnego Lucyfera" dał zapis zwątpienia w wielkie ideologie. A jednak ten partner Witkacego, rozszalały kpiarski
nihilista, przystał do komuny, wydawał marksistowski propagandowy „Miesięcznik Literacki", współpracował z sowiecką ambasadą, prowadził działalność jawnie antypolską. Ten skok intelektualisty do politycznych prymitywów, to oddanie się we władzę partyjniaków, dziwnych emisariuszy wrogiego mocarstwa, jest czymś niesamowitym.
I jeszcze dochodząca do tego podszyta lękiem fascynacja, z jaką salony warszawskie traktowały ekscesy komunistów. Ta przewaga młodych groźnych buntowników, którzy w oczach starszych, kto wie, mogą być nosicielami jakiejś świeżej idei.
Napawanie się własnym barbarzyństwem i poczuciem mocy przez ideowych publicystów – wszystko to zdaje się mieć wymiar uniwersalny i pozwala spojrzeć także na dzisiejsze wybory młodych, którzy z radością afiliują się przy politykach, którzy akceptują brutalność, prostactwo, cynizm, którzy radują się mocą, jaką daje ideologia czy propaganda.
Tak, rzeczywiście, słuchając opowieści o „Miesięczniku Literackim", czytając kolejne rozdziały, można porzucić myśl o tamtych historycznych czasach i zobaczyć w tym transferze Wata ze świata sztuki do polityki także mechanizm ponadczasowy. Rozgrywający się zarówno po prawej, jak i lewej stronie sceny politycznej.