Od mostu do mostu

Do Maurzyc pod Łowiczem przyjez?dz?ali inz?ynierowie z całej Europy, by zobaczyc? pierwszy na s?wiecie z?elazny most bez nito?w.

Publikacja: 21.02.2013 22:21

Pola i zagajniki w pobliżu wsi Znamirowice w okolicach Nowego Sącza przecina głęboki parów, na którego dnie srebrzy się niewielki potok uchodzący do Jeziora Rożnowskiego. W miejscu, gdzie jar zbliża się do lasu, jego ściany łączy potężna kamienna budowla; u jej dołu widać ciemny wlot sklepionego kolebkowo tunelu, którym płynie woda. Ten wznoszący się ku niebu mur, o wysokości ponad 15migrubości6m,niepowstał w czasach średniowiecza. Ma niespełna pół wieku. To największy, długości 12 m, kamienny most na świecie, zbudowany przez jednego człowieka – Jana Stacha, gospodarza ze Znamirowic.

Przyczyna, która skłoniła go do podjęcia tego heroicznego trudu, była prozaiczna – kłótnia z sąsiadem, który zabronił mu korzystania z jedynej po powstaniu Jeziora Rożnowskiego drogi prowadzącej do jego gospodarstwa. Budowa ukończona w 1970 r. kosztowała go trzy lata pracy od świtu do nocy. Koroną mostu ułożoną z głazów z twardego karpackiego fliszu prowadzi droga, na której mogą się wyminąć dwa spore samochody. Stach sam zbudował jej półkilometrowy odcinek. Niezwykłe przedsięwzięcie rolnika ze Znamirowic wzbudziło w swoim czasie zrozumiałą sensację. Zwłaszcza że Jan Stach, zmarły niedawno w wieku 92 lat, nie był wcale, jak można by przypuszczać, zdziwaczałym, zawziętym odludkiem. Przeciwnie, znano go w okolicy jako wiejskiego muzykanta, wodzireja na weselach, radiestetę i budowniczego studzien oraz szanowanego plantatora pomidorów. Ale nawet gdy nikt już nie będzie pamiętał, jaki był, pozostanie jego most. Ten pomnik, jaki sobie Jan Stach wzniósł za życia – świadectwo siły woli, wiary we własne siły i talentów inżynierskich – wzbudza też zainteresowanie miłośników techniki. Choć, rzecz jasna, jego budowa nie mogła wnieść i nie wniosła wiele w rozwój budownictwa mostowego.

Spawany hit

Z technicznego punktu widzenia jednym z najcenniejszych w Polsce zabytków jest stalowy most na Słudwi pod Łowiczem. Na niepozorną konstrukcję – dźwigar kratownicowy o długości 27 m – widoczną przy drodze krajowej z Warszawy do Poznania mało kto zwraca uwagę. Ale w końcu lat 20. ubiegłego wieku do Maurzyc przyjeżdżali inżynierowie z całej Europy, by zobaczyć pierwszy na świecie drogowy most spawany. Zaprojektował go wykładowca Politechniki Lwowskiej i Warszawskiej prof. Stefan Bryła, jeden z najwybitniejszych pionierów spawalnictwa, które w owym okresie zaczęło szybko wypierać tradycyjne metody łączenia materiałów.

Most nad Słudwią waży 56 ton, o 14 t mniej od tradycyjnego, nitowanego. Możliwość tak znacznego zmniejszenia masy mostów i innych konstrukcji stalowych, a co za tym idzie oszczędności na materiałach, szybko przekonały inwestorów i projektantów do spawania. Dzięki mostowi w Maurzycach prof. Bryła zdobył światową sławę. W Stanach Zjednoczonych projektował „drapacze chmur" w Chicago i Nowym Jorku. Jego dziełem jest też m.in. konstrukcja „Prudentialu" przy dzisiejszym pl. Powstańców Warszawy, najwyższego przed II wojną światową budynku w kraju, i wielu innych gmachów w polskich miastach. W 1939 r. już 80 proc. konstrukcji stalowych w Polsce spawano metodą Stefana Bryły.

W 1977 r. na Słudwi wybudowano nowy most. Stary dźwigar, na wzór którego powstały setki mostów nad wielkimi rzekami świata, przesunięto o kilkanaście metrów w górę rzeki. Przed kilku laty jezdnię mostu wyłożono granitową kostką, oczyszczono go i pomalowano na srebrzysty kolor. Dzięki temu ten i ów z podróżnych się przy nim zatrzymuje. Budowa mostów nigdy nie była naszą specjalnością. W dawnej Rzeczpospolitej mawiano: „polski most, niemiecki post, włoskie nabożeństwo – wszystko to błazeństwo". I rzeczywiście, miłośnicy starej techniki, których pasją jest oglądanie najciekawszych mostów na całym świecie, nie znajdą u nas zbyt wielu atrakcyjnych dla siebie obiektów. Niemniej jednak oddział PTTK w Chełmie ustanowił specjalną odznakę dla turystów, którzy odwiedzą określoną w statucie liczbę zabytkowych mostów w Polsce. Ich lista liczy ponad 100 pozycji.

Jest na niej m.in. most, a właściwie malownicza kładka w Opatówku koło Kalisza. Dwa wieki temu służyła gen. Józefowi Zajączkowi i jego gościom pragnącym zażyć spaceru w parku otaczającym jego rezydencję. Przerzucona nad fosą rdzewiejąca konstrukcja o czterech łączonych śrubami dźwigarach w kształcie łuku, 14 m długości, jest najstarszym zachowanym żelaznym mostem w Polsce. Odlany został, jak wskazuje data na dźwigarze, w 1824 r., prawdopodobnie w hucie braci Roechling w Saksonii. Wiele zresztą z najciekawszych zabytkowych mostów, które możemy podziwiać w dzisiejszej Polsce, to dzieło niemieckich i śląskich budowniczych.

Pierwszy wiszący całkowicie żelazny most w Europie na terenie huty Mała Panew w Ozimku na Opolszczyźnie – oceniany jeszcze dziś jako arcydzieło techniki – zaprojektował np. królewski inspektor hutniczy Karl Schottelius. Według jego szkiców na każdym z dwóch murowanych przyczółków ustawiono po dwa filary z ażurowych, odlewanych z żelaza płyt i połączono je poprzecznymi belkami. Między owymi portalami rozpięto łańcuchy zamocowane w gruncie. Samo przęsło zawieszono na stalowych prętach, a na jezdni ułożono drewniane belki. Do budowy mostu długości 31,5 m zużyto 57 ton odlewów żeliwnych z „Małej Panwi" (dziś „Ozimek") i 14 ton stali. Sam konstruktor nie był wcale pewien, jak sprawdzą się jego pionierskie pomysły. Na początek przepędzono więc po moście stado bydła, potem przejechał po nim rozpędzony wóz. Ostatecznie, po wielu latach okazało się, że nośność mostu, którą jego twórca oceniał na 60 centarów (3 t) jest aż pięciokrotnie większa.

Ekspres na akwedukcie

Most spawany w Maurzycach czy wiszący w Ozimku to dziś tylko szacowne techniczne pamiątki. Kolejowy most nad Bobrem i wiadukt nad jego doliną w Bolesławcu, choć wybudowane w połowie XIX w., wciąż służą kolei i jej pasażerom. Co więcej, po ostatnim remoncie, po zbudowanej z piaskowca z kamieniołomów w niedalekiej Dobrej estakadzie długości 490 m i wysokości 26 m pociągi mogą pędzić z prędkością 160 km/h. Najdłuższy wiadukt kolejowy w Polsce – 35 przęseł wspartych na potężnych filarach, z których trzy najokazalsze wyglądają jak wieże średniowiecznej warowni – przypomina, zgodnie z ideą projektantów, rzymski akwedukt. Zwłaszcza nocą, gdy jego konstrukcję oświetlają reflektory.

Na rzymskich przykładach wzorowane są też doskonałe w proporcjach wiadukty w Stańczykach w pobliżu Gołdapi, bliźniaczo podobne do akweduktów w Pont du Gard. Dwie równoległe betonowe konstrukcje przerzucono w latach 1912–1918 nad rozległą doliną malutkiej rzeczki Błędzianki. „Akwedukty Puszczy Rominckiej", każdy z nich o długości 180 m i wysokości 36 m, należą do najwyższych takich budowli w kraju. Wybudowano je na nieistniejącej już linii kolejowej – tory i urządzenia kolejowe zdemontowały i wywiozły w 1945 r. „trofiejne" oddziały Armii Czerwonej – która łączyła Gołdap z Żytkiejmami. Nad głębokimi polodowcowymi dolinami i wąwozami trzeba było wybudować tu wiele innych mostów i wiaduktów. Ale tylko „akwedukty" w Stańczykach stały się atrakcją turystyczną znaną w calej Polsce, m.in. dzięki amatorom sportów ekstremalnych, którzy skakali z nich na bungee.

Oprócz imitacji antycznych akweduktów, zresztą udanych, mamy też w kraju, w Fojutowie koło Tucholi, akwedukt prawdziwy. I to niezwykły. Wybudowano go z kamienia i żółtej cegły w latach 1845–1849 r., tak aby dwa cieki wodne mogły się bezkolizyjnie przecinać na różnych poziomach. Dołem w tunelu długości 75 m płynie Czerska Struga, akweduktem, 9 m wyżej – Wielki Kanał Brdy.

Średniowieczny kamienny most nad Młynówką w Kłodzku, jeden z najstarszych na Dolnym Śląsku, skromna czteroprzęsłowa budowla z ciosów piaskowca, ze starożytnym Rzymem się nie kojarzy. Przypomina za to, zarówno jeśli chodzi o architekturę, jak i przesłanie duchowe, słynny most Karola w Pradze. Na jego filarach stanęło w XVII–XVIII w. sześć kamiennych posągów ufundowanych przez kłodzkich parafian. Najciekawsze z nich to Pieta z XVII wieku oraz rzeźba przedstawiająca Chrystusa na krzyżu z postacią Marii Magdaleny u stóp. Oprócz nich mostowi i miastu patronują św. Franciszek Ksawery, św. Wacław, św. Jan z Nepomuka... Podobnej galerii świętych na moście nie znajdziemy nigdzie indziej w naszej części Europy, poza Pragą.

Kultura
Afera STOART: czy Ministerstwo Kultury zablokowało skierowanie sprawy do CBA?
Kultura
Cannes 2025. W izraelskim bombardowaniu zginęła bohaterka filmu o Gazie
Kultura
„Drogi do Jerozolimy”. Wystawa w Muzeum Narodowym w Warszawie
Kultura
Polska kultura na EXPO 2025 w Osace
Kultura
Ile czytamy i jak to robimy? Młodzi więcej, ale wciąż chętnie na papierze