Wśród pięciu z 23 oskarżonych w największym procesie korupcyjnym w polskich szpitalach tylko jeden, wicedyrektor szpitala MSWiA w Katowicach, zgodził się na przepadek pieniędzy z łapówek. Reszta oskarżonych, która złożyła wnioski o dobrowolne poddanie się karze bez procesu, proponuje dla siebie stosunkowo mało dotkliwe kary.
– Wyroki w zawieszeniu za korupcję? Proponowane kary są śmieszne, nie odstraszą innych łapówkarzy, mogą ich jedynie zachęcić – mówi Arkadiusz Mularczyk, poseł Solidarnej Polski.
Poznańska prokuratura, która ich oskarżała, nie wyklucza jednak, że wnioski poprze. – Ale będzie decydował o tym sąd – zastrzega prokurator Hanna Grzeszczyk, naczelnik wydziału przestępczości zorganizowanej Prokuratury Apelacyjnej w Poznaniu, która prowadziła śledztwo.
Łapówki za 3 mln zł
Wychodzi na to, że największą karę poniesie holenderski koncern Philips, którego dyrektorzy z polskiej spółki korumpowali dyrektorów szpitali. Kilka dni temu Amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) ukarała Philipsa za uczestnictwo jej polskiej spółki w korupcyjnym procederze i nakazała zapłacić jej za to 4,5 mln dolarów. Jak wynika z uzasadnienia decyzji SEC, łapówki miały być wręczane od mniej więcej 1999 r. do 2007 roku. Komisja wskazała co najmniej 30 transakcji, za którymi miała stać łapówka za wygranie publicznego przetargu na sprzedaż sprzętu medycznego (rezonanse, tomografy, rentgeny). Dyrektorzy spółki Philips Polska płacili od 3 do 8 proc. netto ich wartości, łapówki księgowano jako „uzasadnione wydatki", lub tworzono w tym celu „fałszywe wydatki" – czytamy w uzasadnieniu decyzji SEC.
Z ustaleń poznańskiej prokuratury, która oskarżała dyrektorów, wynika że łączna wartość łapówek sięgnęła 3 mln zł. Według śledczych miliony na łapówki szły m.in. z zawyżonych faktur na przygotowanie sal pod sprzęt medyczny.