Straż Graniczna nie wpuściła na teren Polski motocyklistów związanych z proputinowskim gangiem Nocne Wilki. Zostali zatrzymani na granicy i zawróceni na wschód.
– Od niedzieli do poniedziałku na granicy z Białorusią odmówiono wjazdu przez przejścia w Terespolu i Sławatyczach w sumie 23 obywatelom Rosji podróżującym na motocyklach, w tym w Terespolu grupie motocyklistów, którzy usiłowali wjechać do Polski pod hasłem „Drogami zwycięstwa" – mówi nam Agnieszka Golias, rzecznik Straży Granicznej. – W Gołdapi odmówiono wjazdu jednemu obywatelowi Rosji podróżującemu motocyklem – dodaje.
W internecie pojawił się skan jednej z decyzji odmownej. Wynika z niej, że Rosjanin zawrócony w Gołdapi posługiwał się wizą wydaną przez władze Litwy. Pogranicznicy uznali, że może on stanowić zagrożenie dla porządku publicznego, bezpieczeństwa wewnętrznego, zdrowia publicznego lub stosunków międzynarodowych państw Unii Europejskiej.
Jak twierdzi Mateusz Piskorski, szef proputinowskiej partii Zmiana, wobec Rosjan zastosowano bardzo ostre środki.
– Przedstawiciele Straży Granicznej mówili o przyczynach technicznych, ale tym motocyklistom wstawiono w paszporty pieczątki praktycznie zakazujące wjazdu na teren Polski. To jak deportacja – mówi „Rzeczpospolitej". Przyznaje także, że wraz z kolegami pomagał Nocnym Wilkom w organizacji przejazdu. – Załatwialiśmy im noclegi, kupowaliśmy kwiaty, wieńce i znicze, które mieli złożyć m.in. na Skwerze Wołyńskim. Teraz będziemy musieli zrobić to sami – zapowiada.
W pomoc Nocnym Wilkom zaangażowali się także polscy motocykliści z Rajdu Katyńskiego pod przewodnictwem Wiktora Węgrzyna, którzy na granicy czekali na Rosjan. Gdy Nocnym Wilkom odmówiono wjazdu, postanowili w ich imieniu zapalić znicze w miejscach, w których planowali to zrobić. – Teraz jedziemy na plac marszałka Piłsudskiego. Potem prawdopodobnie pojedziemy na cmentarz żołnierzy radzieckich w Warszawie przy ulicy Żwirki i Wigury i na tym zakończymy. Podobnie postąpią koledzy z Wrocławia – przyznaje komandor Rajdu Katyńskiego.
Pytamy, czy nie kłóci się to z czczeniem pamięci pomordowanych w Katyniu. – Proszę się samemu zastanowić, a nie zwracać uwagę na gadzinowe media. Nie kłóci się, my podczas Rajdu Katyńskiego jedziemy do swoich, oni chcieli jechać do swoich – odpowiada Węgrzyn.