Oskarżony o nadużycie uprawnień wiceprezes Agencji Rynku Rolnego Lucjan Z., odpowiedzialny za nadzór nad słynną spółką Elewarr, nie może doczekać się osądzenia. Akt oskarżenia w jego sprawie trafił do sądu w 2013 r., ale dotąd nie ma nawet terminu rozpoczęcia procesu. Wcześniej, jak dowiedziała się „Rzeczpospolita", sądy chciały się pozbyć sprawy wiceprezesa. Tymczasem Lucjan Z. jak gdyby nigdy nic nadal pracuje w ARR na kierowniczym stanowisku.
– Sprawa jest traktowana jak gorący kartofel, którego nikt nie chce mieć u siebie i próbuje go odrzucić jak najdalej – komentuje jeden ze śledczych.
Śledztwo dotyczące niedopełnienia obowiązków przez urzędników z Agencji Rynku Rolnego i Ministerstwa Rolnictwa (w latach 2011–2012) wszczęło Centralne Biuro Antykorupcyjne po pierwszej kontroli NIK w zbożowej spółce Elewarr, która ujawniła, że zarząd pobiera wynagrodzenia znacznie wyższe niż dopuszczalne w tzw. ustawie kominowej.
Kiedy Izba wytknęła nadużycia, wprowadzono nowy regulamin organizacyjny, w którym utworzono stanowisko dyrektora generalnego Elewarru. Dzięki temu zabiegowi ówczesny prezes spółki Andrzej Śmietanko stał się dyrektorem i pobierał równie wysoką pensję (ponad 700 tys. zł rocznie).
Warszawska prokuratura uznała, że manewr miał tylko jeden cel: obejście ustawy kominowej. Oskarżyła Lucjana Z., który się na to zgodził.
– Lucjan Z. przekroczył swoje uprawnienia, zatwierdzając nowy regulamin organizacyjny Elewaru, który tworzył stanowisko dyrektora generalnego spółki, bez szczegółowego określenia zakresu jego obowiązków – mówi „Rzeczpospolitej" Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. – Uważamy, że działał w celu osiągnięcia korzyści majątkowej dla innej osoby (Andrzeja Śmietanki – red.) i naraził Agencję na szkodę w wysokości blisko 780 tys. zł – dodaje.
Za to przestępstwo – jeśli celem jest przysporzenie komuś korzyści – grozi do dziesięciu lat więzienia.