Wielkie okno na kosmos

Z wodą i tlenem w butli wspinam się na 5 tys. metrów. Przede mną największy radioteleskop świata

Publikacja: 29.10.2011 00:57

Komputery mogą pracować w obozie 2 tys. metrów niżej

Komputery mogą pracować w obozie 2 tys. metrów niżej

Foto: AFP

 

Do centrum operacyjnego powstającego radioteleskopu ALMA (Atacama Large Millimeter/submillimeter Array) przybyliśmy wczesnym rankiem. Ośrodek – Operations Support Facilities (OSF) - położony na wysokości 3 tys. m n.p.m., zwany przez pracowników obozem bazą, to zaledwie kilka białych budynków technicznych wkomponowanych w łagodny stok góry. Jest tu centrum medyczne, mieszkalne kontenery, stołówka i betonowy plac, gdzie testowane są białe anteny radioteleskopu. Na placu stoi też jeden z dwóch transporterów przeznaczonych do przewożenia 70-tonowych anten.

Przed budynkiem centrum operacyjnego na masztach powiewają flagi państw – uczestników projektu z Europy, Ameryki Północnej, Azji Wschodniej i Chile. ALMA jest wspólną konstrukcją ESO, National Radio Astronomy Observatory (NRAO) oraz National Astronomical Observatory of Japan (NAOJ).

Zarządzanie budową i obserwacjami powierzone zostało Joint ALMA Observatory (JAO). Mimo że budowa radioteleskopu zaawansowana jest obecnie w jednej trzeciej, obserwatorium już działa. W pełni gotowe z 66 antenami ma być w roku 2013.

Chaos kontrolowany

ALMA obserwuje wszechświat na falach milimetrowych i submilimetrowych, prawie tysiąc razy dłuższych niż fale światła widzialnego. To pozwala astronomom zajrzeć w głąb gęstych obłoków kosmicznego pyłu i gazu, z których powstają gwiazdy i planety. Dotrzeć do obiektów bardzo odległych z wczesnego wszechświata.

Na terenie obozu można odnieść wrażenie, że panuje tu lekki chaos. Ale to pozory – wszystko działa tu jak w zegarku, mamy do czynienia z największym na świecie obserwatorium astronomicznym w budowie.

– To najwspanialsze miejsce, w jakim przychodzi pracować astronomom – mówi „Rz"

dr Michael  West, dyrektor naukowy Europejskiego Obserwatorium Południowego w Chile (ESO). – Koledzy z obserwatorium dokonali już dziesiątek obserwacji z dokładnością, jakiej nie jest w stanie uzyskać żaden radioteleskop na świecie. Jesteśmy w stanie spojrzeć dalej i poznać więcej szczegółów niż kiedykolwiek dotąd. Otwieramy nowe okno na wszechświat.

Po krótkim badaniu medycznym – sprawdzeniu ciśnienia i nasycenia krwi tlenem, zaopatrzeni w wodę i tlen w pojemnikach, udajemy się samochodem w drogę na płaskowyż Chajnantor, gdzie stoją już 22 anteny radioteleskopu. Od celu podróży dzieli nas ponad 20 kilometrów górskiej drogi i ponad 2000 m wysokości. Tą samą drogą na płaskowyż przewożone są anteny na platformach żółtych kolosów, z których jeden widzieliśmy w OSF.

XXVII edycja rankingu Lista 500

Gala rozdania nagród już 14 maja podczas Impact'25

Dowiedz się więcej

Docieramy na miejsce po kilkudziesięciu minutach. Tlen jest konieczny, trzeba co kilka chwil zaczerpnąć życiodajnego gazu. Jesteśmy dokładnie na wysokości 5058 m n.p.m. Białe anteny radioteleskopu sterczą bojowo skierowane w niebo. Dzień i noc odbierają sygnały radiowe z kosmosu. Na niewypełnionej jeszcze przestrzeni płaskowyżu widać trójkątne, betonowe podesty pod kolejne.

– Na płaskowyżu jesteśmy w stanie zmieniać konfigurację anten zgodnie z życzeniami astronomów. Zależy ona od tego, co badacze chcą obserwować – powiedziała Fabiola Cruzat, pracująca przy wyposażaniu anten w instrumenty pomiarowe. – Kiedy staną, wszystkie będą tworzyły ponad 15-kilometrową sieć. To tak jakbyśmy mieli jedną wielką antenę średnicy 15 km.

– Anteny są włączane o godzinie 16, a wyłączane o 8 – wyjaśnia Tim van Kempen, astronom z Holandii. – Czas od 8 do 16 zarezerwowany jest dla inżynierów na przeglądy i konserwację.

Za wysoko dla komputerów

Nieliczni ludzie pracujący na płaskowyżu mają plecaki z butlami tlenowymi. Wokół krajobraz jak z Księżyca. Mimo bezchmurnego nieba jest przeraźliwie zimno. – To jedno z najbardziej suchych i najwyżej położonych miejsc na świecie, idealne dla wyszukiwania sygnałów z kosmosu – przekonuje Rüdiger Kneisl, astronom z Niemiec. – Dlatego spośród wielu propozycji wybrano tę lokalizację. W pewnej odległości od anten stoi budynek Array Operations Site Technical Building, gdzie znajduje się jeden z najszybszych superkomputerów.

– Dane przekazywane są światłowodami do centrum , gdzie zapisywane są na dyskach. Na wysokości 5 tys. metrów dyski nie działają jak należy – tłumaczy Alejandro Saez, informatyk pracujący tu na płaskowyżu. – Dlatego dane są gromadzone na serwerach, które pracują niżej.

 

Krzysztof UrbaŃski z płaskowyżu Chajnantor w Chile

Kosmos
Przełom w badaniach nad Marsem? Na Czerwonej Planecie mógł kiedyś padać deszcz i śnieg
Kosmos
Na odległej planecie istnieje życie? Badacze mówią o przełomie: To najsilniejszy dowód
Kosmos
Nowa, „zielona” kometa na niebie. Wiadomo, kiedy będzie najlepiej widoczna
Kosmos
W Drodze Mlecznej odkryto układ dwóch białych karłów. Obiekty są skazane na zderzenie
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Kosmos
Pochodzenie i kształt asteroidy, która miała uderzyć w Ziemię, zaskoczyły naukowców