Trump chyba jednak nie porzuci Ukrainy

Pierwsze elementy planu pokojowego nowego prezydenta pokazują, że nie zamierza on spełnić warunków Władimira Putina.

Publikacja: 14.01.2025 05:26

Trump chyba jednak nie porzuci Ukrainy

Ukraina

Foto: PAP/EPA/Press service of the 24 Mechanized Brigade

Coraz więcej wskazuje na to, że 2025 będzie kolejnym, czwartym już rokiem wojny za naszą wschodnią granicą. Tym razem to jednak coś na kształt dobrej wiadomości. Sygnał, że kapitulacja Ameryki przed Rosją, jakiej wielu się obawiało, w końcu się nie urzeczywistni. 

Sam Trump w ostatnich dniach dał sobie znacznie dłuższy horyzont czasowy na porozumienie z Putinem, niż to było do tej pory. Z 24 godzin wydłużył się on do sześciu miesięcy. To ważna zmiana psychologiczna. Oznacza, że nowemu prezydentowi nie przyjdzie już tylko „posprzątać po Bidenie” w Ukrainie, ale ta wojna stanie się niejako jego własną, taką, za którą musi wziąć sam odpowiedzialność. 

W niedzielę w obszernym wywiadzie dla telewizji ABC doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Mike Waltz podał kolejne elementy planu pokojowego. Chodzi z jednej strony o nawiązanie kontaktu z Putinem, z którym Joe Biden nie rozmawia od rozpoczęcia rosyjskiej inwazji w lutym 2022 r. Ale z drugiej musi nastąpić „ustabilizowanie frontu”. To, podkreśla Waltz, warunek, aby możliwe było podjęcie rokowań z Kremlem.

Czytaj więcej

W wojnie z Rosją Ukrainie brakuje żołnierzy. 18-latków też wyślą na front?

Dlatego jego zdaniem konieczne jest obniżenie przez Kijów wieku poboru z 25 do 18 lat. – Potrzebna jest nie tylko amunicja, broń, ale także rekruci – oświadczył w ABC. Można uznać, że jest to sygnał, iż Biały Dom zamierza utrzymać wsparcie wojskowe dla Ukraińców, choć nie wiadomo, w jakim wymiarze. 

Putin jest przekonany, że czas gra na jego korzyść. I nie myśli o ustępstwach

Zdaniem Waltza spotkanie między Trumpem a Putinem mogłoby się odbyć „w najbliższych dniach lub tygodniach”. Jednak rzecznik ds. bezpieczeństwa odchodzącej administracji John Kirby podkreśla, że nie będzie to początek rokowań między oboma stronami. 

Powód jest prosty: Moskwa nie zamierza w tej chwili pójść na żadne ustępstwa. Jak wskazuje CNN, w ostatnim czasie Kreml odrzucił wstępne ramy planu pokojowego, które wyszły od ekipy Trumpa. Wedle tego scenariusza Kijów miałby się zgodzić na zamrożenie obecnej linii frontu oraz odłożenie o 20 lat członkostwa w NATO. Jednocześnie jednak kraje europejskie ustanowiłyby w Ukrainie misję pokojową, która zapewniłaby, że Rosja po raz kolejny nie złamie podjętych zobowiązań, jak to było po zawarciu memorandum budapeszteńskiego w 1994 r. oraz porozumień mińskich w latach 2015–2016. Krótko mówiąc: o ile Putin nadal chce przejąć przynajmniej pośrednią kontrolę nad całą Ukrainą, Trump myśli o utrzymaniu suwerennego, choć ograniczonego terytorialnie państwa.

Czytaj więcej

Trump nie musi sprzedać Ukraińców

Amerykański wywiad uważa, że Putin jest przekonany, iż czas działa na jego korzyść, i nie szykuje się na żadne ustępstwa. Rosja co prawda poniosła przez trzy lata niezwykłe straty: 700 tys. zabitych i rannych. Zdobycze terytorialne, jakie w zamian uzyskała, są zaś mierne. To 4,5 tys. km kw. przez cały zeszły rok. Teraz jednak rosyjskie wojska posuwają się w rejonie Donbasu najszybciej na Zachód od trzech lat. 

Rosyjska gospodarka może rozpaść się jak domek z kart

Ale w otoczeniu Trumpa panuje przekonanie, że Putin nie będzie bez końca zdolny utrzymać takiego ogromu ofiar po stronie rosyjskiej. Jest też inne narzędzie nacisku, które może zmusić Kreml do ustępstw: niestabilność wojennej gospodarki, jaką wprowadziła Moskwa.

Od 2022 r. zobowiązania przedsiębiorstw skoczyły aż o 70 proc. Chodzi o preferencyjne kredyty, jakich pod naciskiem władz udzielają banki na produkcję broni i amunicji. Sprowadza się to zasadniczo do masowego drukowania pieniędzy w sytuacji, gdy mimo ogromnego wysiłku gospodarka właściwie drepcze w miejscu (MFW przewiduje na ten rok jej wzrost o ledwie 1,3 proc.). Wyrazem takiej sytuacji jest blisko 10-proc. inflacja, której bank centralny, mimo zaporowych stóp procentowych (21 proc.), nie jest w stanie opanować. W Waszyngtonie żywa jest wiara, że dalsze zaostrzenie sankcji może doprowadzić do upadku tego niestabilnego układu.

Możliwy jest kryzys finansowy i paniczne wyciąganie z banków oszczędności przez Rosjan, jak to było pod koniec lat 90. XX wieku. Tamten kryzys finansowy doprowadził do upadku reżimu Borisa Jelcyna. Teraz podobnego efektu obawia się Putin. Współpracownicy Trumpa uważają więc, że groźba zaostrzenia sankcji nałożonych na Rosję okaże się potężnym narzędziem skłaniającym Moskwę do ustępstw. 

Czytaj więcej

Jędrzej Bielecki: To będzie kolejny rok wojny, a nie pokoju

W ekipie Trumpa zdaje się panować zgoda co do jednego: nie można powtórzyć scenariusza afgańskiego, kiedy w 2021 r. pod rządami Joe Bidena Amerykanie wycofali się w upokarzającym stylu z kraju, gdzie prowadzili wojnę przez dwie dekady. Do twardej postawy wobec Moskwy namawia nową administrację stara. – Pozostawiliśmy naszym następcom wszystkie instrumenty prowadzania skutecznej polityki w Ukrainie – powiedział odchodzący sekretarz stanu Antony Blinken. 

Do przeciągania negocjacji pcha jeszcze jeden czynnik: brak przygotowania ze strony Europejczyków. W trakcie spotkania z Trumpem przed inauguracją Notre Dame Emmanuel Macron powiedział, że europejscy sojusznicy z NATO mogliby postawić na nogi międzynarodową misję pokojową, która zapewni, że Rosja po jakimś czasie nie wznowi działań wojennych.

Później jednak Macron natknął się na opór ze strony swoich partnerów w tej sprawie. W szczególności ani Polska przed wyborami prezydenckimi w maju, ani Niemcy przed wyborami do Bundestagu w lutym nie podejmą w tej sprawie twardych zobowiązań. Trump zajmuje zaś tu jednoznaczne stanowisko: to nie Ameryka będzie ponosić koszty ewentualnej operacji pokojowej, jeśli takie ustalenia w końcu zapadną w rokowaniach z Putinem. 

Coraz więcej wskazuje na to, że 2025 będzie kolejnym, czwartym już rokiem wojny za naszą wschodnią granicą. Tym razem to jednak coś na kształt dobrej wiadomości. Sygnał, że kapitulacja Ameryki przed Rosją, jakiej wielu się obawiało, w końcu się nie urzeczywistni. 

Sam Trump w ostatnich dniach dał sobie znacznie dłuższy horyzont czasowy na porozumienie z Putinem, niż to było do tej pory. Z 24 godzin wydłużył się on do sześciu miesięcy. To ważna zmiana psychologiczna. Oznacza, że nowemu prezydentowi nie przyjdzie już tylko „posprzątać po Bidenie” w Ukrainie, ale ta wojna stanie się niejako jego własną, taką, za którą musi wziąć sam odpowiedzialność. 

Pozostało jeszcze 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Rosja ponownie nie uchroniła się przed ukraińskimi dronami. Zaatakowano kilka regionów
Konflikty zbrojne
Znane szczegóły projektu porozumienia Izrael-Hamas
Konflikty zbrojne
Wojna w Ukrainie – rosyjska przewaga na froncie
Konflikty zbrojne
Gen. Skrzypczak: Trump nie ma argumentów, które mogłyby zatrzymać Putina
Konflikty zbrojne
Żołnierze z Korei Północnej mają się zabijać, by nie dostać się do niewoli