– Nie można powiedzieć, że obecnie wróg ma wystarczające siły, by przeprowadzić jakieś duże działania, wedrzeć się głęboko na teren naszego państwa, ale (na tyle dużo – red.) żeby wywołać panikę i zmusić nas do trzymania sił po naszej stronie granicy. Mogą w każdej chwili ruszyć ze swojego terytorium – ocenia rzecznik ukraińskiej służby granicznej Andrij Demczenko.
Dodaje jednak od razu, że sytuacja na granicy w ukraińskim obwodzie sumskim jest już taka, że „straż nie może jej normalnie patrolować, ale chroni ją jak wojsko”.
Czytaj więcej
Węgry blokują pomoc finansową na dozbrojenie Ukrainy, co poważnie uderza w Polskę. Unia Europejska szuka też jedności w sprawie uznania Palestyny i ukarania Izraela.
Widmo nowej ofensywy Rosji
Po drugiej stronie rosyjska armia koncentruje siły należące do Zgrupowania Północ, które już 10 maja rozpoczęło atak w okolicach Charkowa. Milionowa metropolia ostrzeliwana jest prawie codziennie, niekiedy po dziesięć razy.
Teraz istnieje ryzyko, że Rosjanie mogą spróbować natarcia w kierunku Sum, ćwierćmilionowego miasta leżącego ok. 190 km na północny zachód od Charkowa.