Reklama
Rozwiń

Rosja: „Kucharz” wychodzi z cienia, armia niezadowolona

Szef firmy najemników Wagner Jewgienij Prigożin tak urósł w siłę, że krytykuje dowództwo armii przed prezydentem Putinem i chce zdobyć wpływy polityczne.

Publikacja: 26.10.2022 23:03

Wladimir Putin i Jewgienij Prigożin w 2010 roku

Wladimir Putin i Jewgienij Prigożin w 2010 roku

Foto: AFP

- Niedawno jeden z więźniów dzwonił. Mówił, że zawieźli ich do Bachmutu. Przyleciał pocisk i prawie wszystkich zabił. (…) Zabrali 80 ludzi, żywych tam zostało tylko pięciu. A ten który dzwonił, to stracił pół szczęki. Jest w szpitalu i cieszy się że żyje – opowiadał wydaniu Idel.Real jeden z więźniów łagru w obwodzie kirowskim.

W łagrach werbowana jest obecnie „armia Prigożina”, zwanego „kucharzem Putina” (jego firma zajmowała się cateringiem na Kremlu) i również byłego więźnia. Jeszcze w 1981 roku został skazany na 12 lat więzienia za rozbój i oszustwa „przy udziale niepełnoletnich”. Odsiedział tylko dziewięć, prawdopodobnie dzięki współpracy z administracją kolonii (czyli donoszeniu na innych więźniów).

Czytaj więcej

Grupa Wagnera zakłada własny kanał w serwisie Telegram

Obecnie jest milionerem i człowiekiem Kremla od brudnej roboty. Należą do niego „fabryki trolli” internetowych i ogromna firma werbująca najemników. „Wagner” jest już tak potężny, że działa w co najmniej pięciu krajach afrykańskich (zapewniając Kremlowi ich wsparcie polityczne w ONZ) i posiada nawet własny, prywatny cmentarz w pobliżu Rostowa, a Prigożin chce odgrywać rolę w polityce kraju.

Ponieważ jego najemnicy uważani są na froncie na Ukrainie za najlepsze oddziały rosyjskie, coraz częściej dochodzi do spięć między Prigożinem i dowództwem armii. „(Rozmawiając z Putinem) oskarżał ministerstwo obrony o to, że zbyt wieloma obowiązkami obciąża jego „wagnerowców”, jednocześnie nie zapewniając odpowiednich środków finansowych i materialnych” – twierdzi „Washington Post” powołując się na dane amerykańskiego wywiadu.

Milioner ma od dawna na pieńku z generałami. W czasie wojny w Syrii, w lutym 2018 roku (wykonując prawdopodobnie zadanie zlecone przez znajomego rosyjskiego biznesmena) jego najemnicy próbowali opanować szyby naftowe w pobliżu Dajr az-Zaur. Natknęli się jednak na wojska amerykańskie, które ich rozgromiły. Przed uderzeniem Amerykanie kontaktowali się z rosyjskimi wojskowymi i pytali, kim są atakujący. Usłyszeli: „To nie nasi”.

Po tej klęsce rosyjska armia sama zaczęła tworzyć firmy najemnicze. Ale Prigożin odzyskał dawne wpływy wraz z atakiem na Ukrainę i porażkami regularnych oddziałów. Zaczął masowo werbować więźniów z dużymi wyrokami. - W korytarzu moskiewskiego więzienia Butyrki, gdzie siedzieli skazani na dożywocie nikogo już nie ma – przyznaje Ewa Merkaczewa z kremlowskiej Rady ds. Praw Człowieka.

„Prigożin otwarcie atakuje urzędników wojskowych, bliskich Putinowi, próbując wyrwać dowództwu armii kontrolę nad pieniędzmi, zasobami oraz wpływami politycznymi” – twierdzi kolejne amerykańskie wydanie Vice, powołują się na źródła NATO w Brukseli.

Podobno milioner zwerbował już ponad 15 tys. więźniów w łagrach europejskiej części Rosji. W każdym razie od początku roku liczba więźniów w całym kraju zmniejszyła się o co najmniej 13 tys. Byłaby to duża armia, ale według niezależnych danych ministerstwo obrony od końca września zmobilizowało już ponad 490 tys. ludzi. Najemnicy są więc niedużą częścią uzbrojonej masy kierowanej na Ukrainę, ale cieszą się opinią najlepszych.

Amerykański wywiad uważa, że obecnie milioner prowadzi kampanię propagandową przeciw ministerstwu obrony i osobiście przeciw ministrowi Siergiejowi Szojgu. Prigożin miał zainicjować umieszczenie w internecie nagrań w których zmobilizowani skarżą się na chaos, korupcję, brak żywności, mundurów a nawet amunicji. Na pierwszym z nich, opublikowanym na początku października wśród poborowych zauważono żołnierza z naszywkami firmy Wagner. Przy czym mobilizacji rzeczywiście towarzyszy chaos, korupcja i brak rozkradzionego wcześniej wyposażenia.

Być może Prigożin zaczął teraz działać, gdyż zorientował się, że wojsko chce pozbyć się jego najemników i to fizycznie, wysyłając wszystkich na front pod Bachmutem. Miejscowość szturmowana jest od czterech miesięcy, a straty wśród atakujących są ogromne. Ukraińskie źródła twierdzą, że najwięcej ofiar jest wśród „wagnerowców” i „można to nazwać pogromem”.

Ale jego krytyka szefostwa resortu obrony spotkała się z aplauzem w środowiskach „imperialnych”, uważających że „Ukrainę należy zetrzeć z powierzchni ziemi”. W dodatku w podobnym tonie zaczął się wypowiadać wódz Czeczenii Ramzan Kadyrow. 

Obaj domagali się bardziej brutalnych działań przeciw Kijowowi. Na razie jednak żaden z nich nie ujawniał publicznie swych ambicji politycznych. Mimo to „imperialiści” zaczęli się zastanawiać, czy Prigożin nie mógłby zostać następcą Putina.

Jednak drugi z pary, Kadyrow bardzo ostatnio spuścił z tonu. W poniedziałek bowiem Ukraińcy wykryli w okolicach Chersonia jego duży oddział i ostrzelali go rakietami. Według niepotwierdzonych danych zginęło tam 30-40 „kadrowców”, a około setki znalazło się pod gruzami i nie wiadomo ilu z nich jest żywych.

Konflikty zbrojne
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1036
Konflikty zbrojne
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1035
Konflikty zbrojne
"Oresznika nie ma, Putin kłamał". Ukraińscy specjaliści mówią o wielkiej mistyfikacji
Konflikty zbrojne
"WSJ" przeanalizował zdjęcia satelitarne. Korea Północna znów szykuje coś dla Rosji
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Konflikty zbrojne
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1033
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku