– Europie trzeba przekazać prostą rzecz. Dostaniecie uderzenie atomowe w przypadku, jeżeli będziecie tworzyli jakąś misję pokojową i jeżeli zechcecie ją gdzieś wysłać – oznajmił w poniedziałek kremlowski politolog Siergiej Michiejew w studiu czołowego propagandysty Władimira Sołowiewa, którego program codziennie transmituje główna państwowa stacja Rossija 1. W ten sposób nawiązał do polskiej propozycji odnośnie wprowadzenia misji pokojowej NATO do Ukrainy. Poszedł jeszcze dalej. – Tak, to będzie wojna atomowa. Powinniście to rozumieć. Odważni Polacy, po waszej Warszawie w ciągu pół sekundy nie pozostanie nic. Odważni Niemcy, Estończycy i mieszkańcy innych państw bałtyckich. À propos państw bałtyckich. Słyszałem, że w Kaliningradzie są duże problemy na granicy. Może warto zastanowić się nad korytarzem lądowym do Kaliningradu? Dlaczego nie? – sugerował. – Jeżeli przebijać się do Naddniestrza, to i w drugą stronę ma sens – wtórował mu Sołowiew.
– Państwo pod nazwą Litwa i państwo pod nazwą Polska zachowują się zbyt nachalnie. I jeszcze nie rozumieją, że można ich załatwić szybciej niż Ukrainę – kontynuował Michiejew. Od kilku dni na każdym kroku przekonuje, że Europa „przygotowuje się do wielkiej wojny z Rosją”.
Czytaj więcej
Kreml, jak może, ukrywa wielkość strat swojej najezdniczej armii, która coraz częściej okopuje się na zajętych terenach.
Jeszcze 27 lutego, trzy dni po inwazji na Ukrainę, Putin postawił swoje siły nuklearne w stan gotowości bojowej. W rosyjskich jednostkach atomowych wciąż obowiązuje „specjalny reżim gotowości”. – Sytuacja w Ukrainie jest bardzo niebezpieczna, bo błąd popełniony przez jakikolwiek z krajów może mieć poważne konsekwencje – mówi „Rzeczpospolitej” płk Igor Korotczenko, redaktor naczelny czasopisma „Nacjonalna Oborona” związanego z Ministerstwem Obrony Rosji. – Opieramy się na oficjalnych wypowiedziach władz USA, że Stany Zjednoczone nie chcą wojny z Rosją. Tak samo mówił sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg, że sojusz nie chce wchodzić w wojnę z Rosją w Ukrainie. Więc wychodzimy z założenia, że misja pokojowa jest propozycją Polski, a nie całego NATO, i że nie dojdzie do skutku – dodaje.
Pisarz Zachar Prilepin, który od 2014 roku popiera rosyjskie działania wobec Krymu i Donbasu (osobiście walczył po stronie separatystów w Doniecku), stwierdził, że rosyjskie władze powinny zwrócić się do narodu ukraińskiego i „złożyć ofertę”. W rządowej stacji Rossija 1 przekonywał, że sympatyków Rosji nie widać nad Dnieprem dlatego, że nie wiedzą, w którym kierunku potoczy się wojna i czy Rosja stamtąd się nie wycofa.