Ukraina: Tydzień wojny, tysiące ofiar

Rosjanie nacierają na największe miasta kraju i próbują okrążyć stolicę. Podczas inwazji zginęło już ponad 2 tys. cywilów.

Publikacja: 02.03.2022 18:38

Przez całą środę służby ratownicze wydobywały ciała ofiar z ostrzelanej przez Rosjan we wtorek wieży

Przez całą środę służby ratownicze wydobywały ciała ofiar z ostrzelanej przez Rosjan we wtorek wieży telewizyjnej w Kijowie

Foto: AFP

– Mogą zrzucać bomby na nasze place, ale nigdy nie zniszczą naszego ducha i naszej wolności. Ukraina zwycięży, będziemy bronili każdego centymetra naszej ziemi – przemawiał ze zbombardowanego centrum Charkowa Swiatosław Wakarczuk, lider znanego ukraińskiego zespołu muzycznego Okean Elzy.

Miasto walczy, mimo że zbombardowano siedzibę administracji obwodowej, urząd miasta, kilka budynków uczelni wyższych i wiele innych obiektów. Charków, jedno z najbardziej rosyjskojęzycznych miast kraju, już nazywają w stolicy „Stalingradem XXI wieku”. Bomby spadają wszędzie, gdzie Rosjanie nie mogą przejść i spotykają opór ukraińskiej armii i ludności.

Dzisiaj Rosjanie przeszli do taktyki, którą stosowali w wojnie czeczeńskiej – ostrzeliwują dzielnice mieszkalne. Putin jest nieobliczalny.

Ołeksij Melnyk, ekspert ds. bezpieczeństwa międzynarodowego kijowskiego Centrum Razumkowa

W środę po południu ważył się los m.in. Mariupola, Melitopola, Chersonia, Konotopu, Czernichowa. Bomby spadały na Żytomierz. Niszczono Irpień i inne podkijowskie miejscowości, gdyż Rosjanie za wszelką cenę próbują okrążyć stolicę. Ukraińska służba ds. sytuacji nadzwyczajnych podała dramatyczne dane – od początku rosyjskiej inwazji (24 lutego) w kraju zginęło ponad 2000 cywilów. Straty wojskowe nie są na razie ujawniane.

Granatami w ludzi

– Rosja dostała na Ukrainie po zębach, a początkowe założenia Kremla się nie sprawdziły. Więc dzisiaj Rosjanie przeszli do taktyki, którą stosowali w wojnie czeczeńskiej – ostrzeliwują dzielnice mieszkalne. Putin jest nieobliczalny, trudno powiedzieć, jakie kroki podejmie i czy zacznie zmasowane bombardowanie Kijowa – mówi „Rzeczpospolitej” Ołeksij Melnyk, ekspert ds. bezpieczeństwa międzynarodowego kijowskiego Centrum Razumkowa.

Nie wyjechał z kraju. Twierdzi, że z Kijowa jest coraz trudniej się wydostać, gdyż został już tylko jeden przejezdny most na Dnieprze. Wtórując władzom w Kijowie, apeluje do NATO o zamknięcie przestrzeni powietrznej, co dałoby schronienie przed atakami rosyjskich sił z powietrza. I liczy, że kraje Sojuszu zmienią zdanie w tej sprawie. – To pomogłoby uniknąć ogromnych ofiar wśród ludności cywilnej – twierdzi.

Tymczasem wiceszef rosyjskiej dyplomacji Aleksandr Gruszko nie wykluczył w środę „incydentów” pomiędzy Rosją a NATO. – Żadnych gwarancji nie ma – mówił. Jego przełożony Siergiej Ławrow stwierdził tego samego dnia, że trzecia wojna światowa byłaby „atomowa i niszcząca”.

Do katastrofy niewiele brakuje i bez użycia broni nuklearnej. Rosyjskie siły próbowały zająć Zaporoską Elektrownię Jądrową w Energodarze, największą tego typu w Europie. – Nieuzbrojeni pracownicy elektrowni oraz miejscowi mieszkańcy stanęli na drodze, tworząc barykady. Ukraińskie media informowały, że w kierunku ludzi padły strzały i poleciały granaty.

Rozmowy bez nadziei

W takiej atmosferze ukraińska delegacja przygotowywała się do rozmów z Rosjanami. Miały się rozpocząć w środę późnym wieczorem. Według rosyjskiej strony zaplanowano je gdzieś na terenie Białorusi w okolicach granicy z Polską. Ale w momencie zamknięcia tego numeru „Rz” nie było wiadomo, czy do rozmów w ogóle dojdzie. Warunek Kijowa pozostaje niezmienny – zawieszenie broni i wycofanie Rosjan z Ukrainy. Rosyjska delegacja powtarzała na pierwszym poniedziałkowym spotkaniu propagandowe hasła Putina o demilitaryzacji i denazyfikacji Ukrainy, a także o uznanie samozwańczych republik Donbasu oraz rosyjskiej okupacji Krymu.

– Nie mam nawet minimalnej nadziei na to, że dojdzie do porozumienia. Warunkiem podstawowym jest zawieszenie broni, a widzimy ostrzał miast – mówi Melnyk.

Tymczasem „Ukraińska Prawda”, powołując się na dane wywiadu poinformowała, że z Rosji do Mińska udał się zbiegły z kraju w 2014 roku były prezydent Wiktor Janukowycz. Ma on być częścią planu rosyjskiego wobec Ukrainy. Kreml od lat utrzymuje, że został on obalony w wyniku „nielegalnego przewrotu państwowego”.

– Świadczy to o całkowitym braku rozumienia, jakim jesteśmy krajem – komentował doradca ukraińskiego prezydenta Mychajło Podoliak, uczestnik delegacji w rozmowach z Rosjanami. – Janukowycz to trup polityczny. Nawet wspomnienie jego nazwiska brzmi wyzywająco. To spowoduje wielki opór – tłumaczył. Według Podoliaka już 4 marca rosyjska Duma i Rada Federacji mogą wprowadzić w całym kraju stan wojenny. Opozycjonista Aleksiej Nawalny zza krat zaapelował do Rosjan, by „walczyli o pokój”.

Błędne rachuby

Znany rosyjski politolog (wcześniej blisko związany z Kremlem) Siergiej Markow zakładał na początku „operacji” – jak inwazję nazywają rosyjskie władze – że potrwa ona najwyżej 10 dni. Patrząc jednak na mapę działań wojennych i opór ukraińskiej armii, zmienia zdanie. – Myślę, że teraz potrwa miesiąc, może dłużej. Wojny w Jugosławii i Iraku trwały dłużej. Celem jest okrążenie miast, a przede wszystkim Kijowa. Co będzie z Zełenskim? Trudno mi powiedzieć – mówi „Rzeczpospolitej” Markow.

Na pytanie, czy gdyby Ukraina przetrwała, a rosyjska armia poniosła klęskę, zmieni pan swój stosunek Putina? – Osobiście nie zmieniłbym, ale nastroje wielu obywateli Rosji mogłyby się wtedy zmienić – twierdzi.

– Mogą zrzucać bomby na nasze place, ale nigdy nie zniszczą naszego ducha i naszej wolności. Ukraina zwycięży, będziemy bronili każdego centymetra naszej ziemi – przemawiał ze zbombardowanego centrum Charkowa Swiatosław Wakarczuk, lider znanego ukraińskiego zespołu muzycznego Okean Elzy.

Miasto walczy, mimo że zbombardowano siedzibę administracji obwodowej, urząd miasta, kilka budynków uczelni wyższych i wiele innych obiektów. Charków, jedno z najbardziej rosyjskojęzycznych miast kraju, już nazywają w stolicy „Stalingradem XXI wieku”. Bomby spadają wszędzie, gdzie Rosjanie nie mogą przejść i spotykają opór ukraińskiej armii i ludności.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Izraelski atak na dowódcę Hezbollahu. „To kolejny cios dla organizacji”
Konflikty zbrojne
Operacja w obwodzie kurskim. Rosja spodziewała się jej od końca 2023 roku
Konflikty zbrojne
Wojna na Bliskim Wschodzie wisi w powietrzu
Konflikty zbrojne
Ukraińcy strzelają do Rosjan amunicją z Indii. Indie nie protestują
Materiał Promocyjny
Zarządzenie samochodami w firmie to złożony proces
Konflikty zbrojne
Eksplodujące radiotelefony Hezbollahu. To był najbardziej krwawy dzień w Libanie od roku