– Kryzys się nie kończy, może tylko zmienić się jego forma. A zagrożenie pozostaje – powiedział „Rzeczpospolitej” kijowski politolog Wołodymyr Fesenko.
Rosyjskie Ministerstwo Obrony demonstracyjnie zaczęło publikować nagrania wideo z wycofywania wojsk znad ukraińskiej granicy. Najpierw były to jednostki Południowego Okręgu Wojskowego, a obecnie i Zachodniego. Równie demonstracyjnie minister obrony Siergiej Szojgu – do tej pory nadzorujący koncentrację – poleciał na kolejne manewry aż w Syrii. Do tego kraju przeniesiona została też na ćwiczenia część najnowszych rosyjskich samolotów.
Pistolety czy konserwy
Brak jest jednak potwierdzeń, że znacząco zmniejsza się liczba rosyjskich żołnierzy zagrażających Ukrainie. W dodatku według rosyjskich komunikatów, jeśli nawet odjeżdżają, to wojska z okręgów graniczących z tym krajem, nic nie wiadomo o odesłaniu do domu żołnierzy z Syberii czy Dalekiego Wschodu.
– Fakt pozostaje faktem: Rosja ma (nadal) ponad 150 tys. żołnierzy otaczających Ukrainę – mówił we wtorek wieczorem amerykański prezydent Joe Biden, powątpiewając w wycofywanie się rosyjskiego prezydenta.
Zachodni dyplomaci (z Kanady, USA czy Niemiec), którzy w ciągu ostatnich dni przenieśli się z Kijowa do Lwowa, nie zamierzają na razie wracać. Podobnie sceptyczne co do rosyjskich zamiarów pozostają zachodnie służby wywiadowcze oraz wywiad ukraiński. Pojawiła się nawet informacja o ewakuacji kijowskiej placówki CIA.