To bardzo niezręczna sytuacja pisać o drażliwych kwestiach w czasach wielkiej wojny. Zwłaszcza w związku z wizytą w Warszawie Wołodymyra Zełenskiego, prezydenta kraju zmagającego się z agresją imperialnej Rosji. Rzadkiego tu gościa, który nie dawał wcześniej szansy polskim mediom zadawania mu drobiazgowych pytań.
Ważne słowa na konferencji Donalda Tuska i Wołodymyra Zełenskiego w sprawie bezpieczeństwa
Na dodatek na konferencji prasowej Zełenskiego i premiera Polski Donalda Tuska zarysowano wizję poradzenia sobie z agresorem w tej wojnie i niedopuszczenia do następnych. Przede wszystkim poprzez potraktowanie na serio wyzwań militarnych i w zakresie bezpieczeństwa przez Europę, co może pomóc w traktowaniu jej serio przez Amerykę, również tą pod wodzą Donalda Trumpa. Wiodąca rola Polski – nie tylko w czasie prezydencji w UE – w pomaganiu w ten sposób Ukrainie w jej drodze na Zachód to bardzo słuszny cel. To też pomaganie sobie.
Czytaj więcej
Ukraina ma trafić do Unii Europejskiej, wyznając europejskie wartości. Kluczenie w sprawie ludobójstwa na Wołyniu się wśród nich nie mieści.
Donald Tusk podkreślił też konieczność przedstawiania „po przyjacielsku” różnic interesów między Polską a Ukrainą. Ale z debaty wyłączył ludobójstwo na Wołyniu. Uznał, że już został osiągnięty wielki przełom (pierwsze ekshumacje) i czas skończyć z naciskami na Kijów, a ten, kto nie skończy, to głupiec lub zdrajca (stosujący rosyjską narrację).
Były polskie groźby pod adresem Kijowa w sprawie ludobójstwa na Wołyniu. Co teraz proponuje Donald Tusk?
Od wielu miesięcy w Polsce pojawiały się groźby, które można określić hasłem sprzed kilkunastu lat (gdy polscy europosłowie różnych ugrupowań przeforsowali w Strasburgu odpowiedni fragment rezolucji o Ukrainie): Ukraina z Banderą, „przywódcą współpracującej z nazistowskimi Niemcami OUN”, i zbrodniarzami wołyńskimi do Europy nie wejdzie.