Media ojca Rydzyka dobór gości do programów publicystycznych opanowały bowiem do perfekcji. Ostatni raz polityk niezwiązany ze Zjednoczoną Prawicą gościł tam lata, o ile nie dekady temu. Szczytowym osiągnięciem były „Rozmowy niedokończone” sprzed czterech lat, gdy na temat „Suwerenność Polski a budżet i polityka UE” dyskutowali trzej wiceministrowie sprawiedliwości, przypadkiem wszyscy z Solidarnej Polski – Sebastian Kaleta, Marcin Romanowski i Michał Woś. „Debata” toczyła się zdalnie, a tła, na których występowali politycy, sugerowały, że być może nawet łączą się z jednego budynku.
Później obecność czasem i poczwórnej reprezentacji PiS oraz satelitów w toruńskim studiu nie mogła budzić zaskoczenia. Przed każdymi wyborami „Rozmowy niedokończone” i inne programy mediów Rydzyka zamieniają się w paradę polityków Zjednoczonej Prawicy. Tuż przed wyborami w 2023 roku w „Rozmowach” pojawił się nawet all star - Jarosław Kaczyński, Mariusz Błaszczak i Elżbieta Witek. Najchętniej widziani są jednak ziobryści, w tym Marcin Romanowski.
Czytaj więcej
Zdaniem byłego ministra sprawiedliwości, Zbigniewa Ziobry, przebywający na Węgrzech poseł PiS Marcin Romanowski, który jest ścigany w sprawie tzw. afery Funduszu Sprawiedliwości, nie powinien rezygnować z mandatu posła.
Były wiceminister „na uchodźstwie” pojawił się i w sobotę. Nieniepokojony przez prowadzącego, perorował więc z Węgier, że „wschodnia Lubelszczyzna, Podkarpacie to tereny, gdzie ukraińscy banderowcy też wkraczali do kościołów, szukali tam Polaków”, a „teraz Bodnar z Kornelukiem kontynuują swoje wyssane z mlekiem matki tradycje”. Według Romanowskiego „wybór przyszłego prezydenta to spór między potomkami byłych ubeków a potomkami Armii Krajowej czy Narodowych Sił Zbrojnych”.