Rusłan Szoszyn: Samobój Radosława Sikorskiego. Zamknięcie granicy skazałoby Białorusinów na łagier

Rząd rozważa zamknięcie przejść granicznych na granicy z Białorusią. To byłby wizerunkowy błąd. Należy szukać pomysłów, które zmuszą reżim Aleksandra Łukaszenki do ustępstw, ale nie uderzą w zwykłych ludzi. Ich los nie obchodzi dyktatora.

Publikacja: 24.06.2024 12:25

Radosław Sikorski

Radosław Sikorski

Foto: PAP/EPA

O możliwym zamknięciu wszystkich przejść granicznych z Białorusią mówił ostatnio w TVN24 minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Podawał przykład Finlandii, która zamknęła przejścia graniczne z Rosją i, jak stwierdził szef polskiej dyplomacji, wówczas „skończyło się rumakowanie”. To prawda, tyle że Finlandia po rosyjskiej stronie granicy nie pozostawiła tysięcy swoich rodaków i nie angażowała się przez dziesięciolecia we wspieranie przemian demokratycznych w Rosji. Dla Finów Rosja jest obcym krajem. Białoruś dla Polski takim nie jest.

Czytaj więcej

Aleksander Łukaszenko i jego oblężona twierdza. Dyktator izoluje i zastrasza

Zamknąć granicę dla Białorusinów? Odciąć od Polski tysiące Polaków? Nie tędy droga

Polska dotychczas wydała obywatelom Białorusi już grubo ponad 150 tys. Kart Polaka (dane z 2022 roku). I większość z ich posiadaczy pozostaje tam, po drugiej stronie granicy. Jeżeli Polska podejmie decyzję o zamknięciu przejść granicznych, to swoje przejścia mogą zamknąć też Litwa i Łotwa. Gdy brama do wolnego świata zostanie całkiem zamknięta, mieszkający na Białorusi Polacy (z oficjalnych – zaniżanych – reżimowych statystyk wynika, że polskie pochodzenie deklaruje tam 300 tys. osób) zostaną pozbawieni kontaktu z Polską. Skazujemy ich na totalną rusyfikację w kraju, w którym nie działa już żadna polska szkoła. Nietrudno się domyśleć, co im powie Łukaszenka. Będzie to samobój wizerunkowy dla Polski.

Czytaj więcej

Archipelag Łukaszenki. Opozycjonistki w łagrach męczą i torturują psychicznie

A jaki sygnał wysyłamy Białorusinom, którzy pragną wolności i wierzą, że wspierająca ich od wielu lat Polska na pewno ich nie porzuci? Zamykamy przed nimi granicę i pokazujemy: nie chcemy was, zostańcie w łagrze dyktatora. A przecież tysiące ludzi przyjeżdżają z Białorusi, by pracować i studiować w Polsce. Widzą na własne oczy, że świat wygląda inaczej, niż pokazuje propaganda Łukaszenki i Putina. Wracając tam (jeżeli mają taką możliwość i nie są na celowniku służb) dzielą się wrażeniami ze swoimi bliskimi i znajomym.

Kropla drąży skałę. Czy nie o to nam wszystkim chodzi – by sąsiadować z przewidywalną, demokratyczną, normalną Białorusią?

Czy Chiny pomogą skłonić Aleksandra Łukaszenkę do ustępstw? W zanadrzu mamy blokadę tranzytu towarów

Krewni Łukaszenki nie jeżdżą do Polski. Nie obchodzi go los rodaków siedzących ponad dobę w przepełnionych autobusach w kolejce do jedynego przejścia granicznego w Brześciu (Terespol). Znacznie bardziej odczuwalne dla reżimu byłoby zamknięcie przejść towarowych. I nie chodzi tu tylko o handel Łukaszenki z Polską czy innymi państwami UE, bo niemal w całości już uzależnił swoje przedsiębiorstwa od rosyjskiego rynku. Chodzi o tranzyt, bo poprzez Białoruś koleją do Europy jadą towary z Chin. To, że Polska za pośrednictwem Xi Jinpinga będzie próbowała naciskać na Łukaszenkę, zasugerował tuż przed swoją podróżą do Pekinu prezydent Andrzej Duda. 

To właściwy trop. W sytuacji, gdy Warszawa straciła już jakiekolwiek narzędzia wpływu na reżim w Mińsku i pozostało już tylko całkowicie zamknąć granicę, należy szukać trzeciej siły, której dyktator w Mińsku nie potrafi odmówić. I chodzi nie tylko o Chiny. Jest Watykan, są kraje Zatoki Perskiej czy Ameryka Południowa. I przy okazji takich nieoficjalnych rozmów warto pamiętać o więźniach politycznych na Białorusi (jest ich ponad 1400, są torturowani psychicznie i fizycznie), wśród których jest dziennikarz Andrzej Poczobut.

O możliwym zamknięciu wszystkich przejść granicznych z Białorusią mówił ostatnio w TVN24 minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Podawał przykład Finlandii, która zamknęła przejścia graniczne z Rosją i, jak stwierdził szef polskiej dyplomacji, wówczas „skończyło się rumakowanie”. To prawda, tyle że Finlandia po rosyjskiej stronie granicy nie pozostawiła tysięcy swoich rodaków i nie angażowała się przez dziesięciolecia we wspieranie przemian demokratycznych w Rosji. Dla Finów Rosja jest obcym krajem. Białoruś dla Polski takim nie jest.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Debata Joe Biden–Donald Trump. Na co powinni zwrócić uwagę Polacy?
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Debata Joe Biden–Donald Trump. Klęska Bidena. Ameryka pozostawiona na pastwę Trumpa
Komentarze
Rusłan Szoszyn: Jedni nagle umierają, inni awansują. Co Łukaszenko chce pokazać Zachodowi?
Komentarze
Bogusław Chrabota: Rzecznik praw dziecka – koneser na koszt podatnika
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Jak Donald Tusk nie chce oddać PiS patriotyzmu
Materiał Promocyjny
4 miliony na urodziny