Paweł Rożyński: Elon Musk nie będzie walczył z kłamstwami. Często sam je powiela

To, że serwis społecznościowy X stał się miejscem, gdzie mnożą się fałszywe treści na temat wojny w Izraelu, nie jest przypadkiem. Miliarder dezinformację sam chętnie powiela i najwyraźniej podziwia jej największych producentów.

Publikacja: 11.10.2023 20:59

Paweł Rożyński: Elon Musk nie będzie walczył z kłamstwami. Często sam je powiela

Foto: AFP

Kiedy Hamas rozpoczął swój krwawy atak na Izrael, a dawny Twitter (obecnie X), zalała islamska, ale i rosyjska propaganda, morze kłamstwa, nienawiści i manipulacji, znów okazało się, że serwis ma wielki problem z ich wykrywaniem i usuwaniem. W efekcie wezbrała fala krytyki dotycząca właściciela serwisu.

Co na to Elon Musk? Nic. To go nie rusza i ruszać nie będzie. Świadczy o tym choćby potyczka z unijnym komisarzem ds. rynku wewnętrznego Thierrym Bretonem, który wypomniał mu w kontekście Izraela „brutalne i terrorystyczne treści krążące po platformie”, żądając ich natychmiastowego usunięcia. Miliarder odpowiedział tylko z sarkazmem, że polityką jego serwisu X jest „otwartość i przejrzystość wszystkiego, co - jak wiemy - UE popiera”, a komisarz powinien „wymienić wspomniane naruszenia tak, by opinia publiczna mogła je zobaczyć”.

Czytaj więcej

Islamskie i rosyjskie grupy hakerów uderzyły w Izrael. Blokady stron i swastyki

To nie pierwszy raz, kiedy pojawiają się zarzuty o tolerowanie fałszywych informacji. Kiedy żydowska organizacja ADL (Liga Przeciwko Zniesławieniom) twierdziła, że znalazła ponad 5 tys. antysemickich postów na kontach przywróconych przez Muska, ten zarzucił jej, że od momentu kupna przez niego serwisu przed rokiem „próbuje zabić tę platformę, fałszywie oskarżając ją o antysemityzm”.

Oczywiście, Elon Musk zdaje sobie sprawę, że system, który ma zwalczać takie dezinformacje działa bardzo słabo. Jeśli X oznacza posty jako fałszywe czy wprowadzające w błąd, setki tysięcy użytkowników i tak widzą je powielane na innych kontach – już bez oznaczenia. To tylko przykład. Słabość moderacji wynika generalnie z polityki właściciela serwisu, który niedawno zdziesiątkował w firmie zespół ds. dezinformacji, a więc nie traktuje sprawy zbyt poważnie.

Czytaj więcej

Meta ma 24 godziny na "podjęcie działań" ws. dezinformacji po ataku Hamasu

Dlaczego? Bo sam dezinformację sieje, choć – jak twierdzi - jest tylko zwolennikiem „swobody wypowiedzi w internecie”. Widać to było choćby po podawaniu dalej kontrowersyjnych i niepotwierdzonych tweetów, jak ostatnio o tym, że skutki uboczne szczepionek na Covid-19 mogły się wiązać z zatrzymania podczas treningu akcji serca Bronny`ego Jamesa, syna legendy koszykówki LeBrona Jamesa. Musk naraził się też ekspertom klimatycznym, gdy napisał, że „to, co dzieje się na powierzchni Ziemi (np. rolnictwo), nie ma znaczącego wpływu na zmiany klimatu”.

Wiadomo, że nie można skutecznie walczyć z dezinformacją, jeśli samemu się ją szerzy. To nie tylko kwestia klimatu czy szczepionek, ale i wspierania niedemokratycznych potęg, które produkują fałszywe treści i propagandę. A Musk to wszystko bez skrupułów powiela. Kiedy decyduje się przyszłość pomocy dla Ukrainy, wrzuca na swoje konto w X prześmiewczego mema z Wołodymyrem Zełenskim i podpisem: „Kiedy minęło pięć minut, a ty nie poprosiłeś o miliard dolarów pomocy”. Wcześniej zaś życzliwie komentuje posty wyśmiewające postępy ukraińskiej ofensywy.

Z kolei uznanie Pekinu przynosi mu stwierdzenie, że rozumie podejście Chin do wyspy, którą należałoby traktować tak, jak USA traktują Hawaje. Albo sprzeciwianie się rozdzieleniu gospodarek USA i Chin, które są jak „bliźniaki syjamskie”.

To wszystko dla najbogatszego człowieka na świecie tylko biznes czy może rodzaj podświadomego uwielbienia dla omnipotentnych przywódców? Pewnie i to i to, choć w przypadku Rosji nie ma teraz wielkich interesów, a gospodarka kraju idzie na dno. Ale może Musk - wizjoner patrzy na interesy w dłuższej perspektywie i wie coś, czego my nie wiemy. Na pewno może liczyć na docenienie. W Chinach przyjmowany jest jak król, a Putin publicznie nazywa go „osobą wybitną, aktywnym i utalentowanym biznesmenem”. W takiej sytuacji trudno być nadgorliwcem w tępieniu kłamstwa i propagandy, w końcu tylko w jednym z wielu swoich biznesów.

Kiedy Hamas rozpoczął swój krwawy atak na Izrael, a dawny Twitter (obecnie X), zalała islamska, ale i rosyjska propaganda, morze kłamstwa, nienawiści i manipulacji, znów okazało się, że serwis ma wielki problem z ich wykrywaniem i usuwaniem. W efekcie wezbrała fala krytyki dotycząca właściciela serwisu.

Co na to Elon Musk? Nic. To go nie rusza i ruszać nie będzie. Świadczy o tym choćby potyczka z unijnym komisarzem ds. rynku wewnętrznego Thierrym Bretonem, który wypomniał mu w kontekście Izraela „brutalne i terrorystyczne treści krążące po platformie”, żądając ich natychmiastowego usunięcia. Miliarder odpowiedział tylko z sarkazmem, że polityką jego serwisu X jest „otwartość i przejrzystość wszystkiego, co - jak wiemy - UE popiera”, a komisarz powinien „wymienić wspomniane naruszenia tak, by opinia publiczna mogła je zobaczyć”.

Pozostało 81% artykułu
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS wciąż nie wybrał kandydata na prezydenta? Odpowiedź jest prosta
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?
Komentarze
Karol Nawrocki ma w tej chwili zdecydowanie największe szanse na nominację PiS
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Antoni Macierewicz ciągle wrzuca granaty do szamba
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Jan Zielonka: Donald Trump nie tak straszny, jak go malują? Nadzieja matką głupich