Teoretycznie – wszyscy chcemy jak najlepiej dla Polski. Mogłoby się wydawać, że różnimy się tylko sposobami, w jakie chcemy osiągnąć najlepsze rozwiązanie dla naszego kraju. Praktycznie – do tworzenia wspólnej przyszłości potrzebny jest dialog, a dziś, zwłaszcza w okresie trwającej kampanii wyborczej, brakuje go w życiu publicznym jak tlenu.
Czytaj więcej
Obie największe partie grają na tych samych emocjach. Dlatego tak ważny będzie najbliższy superweekend wyborczy, gdy PO organizuje Marsz Miliona Serc, a PiS konwencję w Katowicach. Te wydarzenia przesądzą, kto lepiej zmobilizuje wyborców.
Jako człowiek młody, chcący żyć i pracować dla Polski, mam dość polityków, którzy nie dostrzegając problemów społeczeństwa, walczą w maratonie nienawiści o głosy. Dlaczego maratonie nienawiści? Bo jak inaczej można nazwać wyciąganie najgorszych brudów na politycznego rywala, obrażanie go, a nawet grożenie, bez prezentowania żadnego pomysłu dla Polski? Przecież dziś takich polityków nie brakuje.
To przez nijakość naszych elit zniknęliśmy z mapy Europy
W 1910 roku w 100. rocznicę urodzin Fryderyka Chopina, Ignacy Jan Paderewski powiedział: „Uczą nas szacunku do obcych, a pogardy dla swoich. Każą nam miłować wszystkich, choćby ludożercę, a nienawidzić ojców i braci, za to, że nie gorzej, lecz inaczej tylko myślą”. Jeden z późniejszych ojców niepodległej dostrzegał problem, który przecież dla naszej klasy politycznej nie jest nowy. To przez nijakość naszych elit zniknęliśmy z mapy Europy na 123 lata.
Immanentną cechą życia politycznego jest spór. Ale spór o to, kto ma lepszy pomysł na zagospodarowanie naszego kraju. A od lat polskie życie polityczne przypomina ring, w którym zasadą jest siła, a wygrywa ten, kto bardziej ośmieszy politycznego konkurenta. Przypomina to walki nierozwiniętych cywilizacji, rzucających w siebie kamieniami. Nie chcę takiej Polski.