Dziś odwaga ma imię – jest nim Ukraina. Odwaga ma też twarz i ta twarz należy do ukraińskich kobiet i mężczyzn, którzy stawili czoła rosyjskiej agresji” – przewodnicząca Komisji Europejskiej nie po to ma do dyspozycji tysiące urzędników w Brukseli, aby w razie potrzeby nie podrzucono jej tak pięknych figur retorycznych. Ale trzeba też przyznać, że za takimi słowami poszły daleko idące, jak na dotychczasową politykę Unii, działania. Przed wojną ok. 40 proc. gazu importowanego przez kraje UE pochodziło z Rosji – dziś to mniej niż 10 proc. Jeszcze szybciej zmniejszono zakupy rosyjskiej ropy i węgla, a Rada UE zdołała uchwalić kolejne pakiety sankcji, które postawiły Moskwę w trudniejszej sytuacji.
Czytaj więcej
Cios, jaki Stany Zjednoczone zadały Rosji w obwodzie charkowskim, jest tak duży, że zachwiał pozycją Władimira Putina. Xi Jinping go teraz uratuje?
To wszystko nie zdecydowałoby jednak o powstrzymaniu rosyjskiej ofensywy. Tu dla Kijowa liczy się tak naprawdę Ameryka i jej najbliższy sojusznik na naszym kontynencie – dziś będący już poza Unią – Wielka Brytania. Akurat w dniu przemówienia o stanie Unii Ursuli von der Leyen „New York Times” ujawnił, jak fundamentalne jest dla Ukrainy wsparcie ze strony tych dwóch państw. Okazuje się, że to Amerykanie opracowali plan kontruderzenia w obwodzie charkowskim, zaopatrzyli ukraińskie wojsko w niezbędną do jego przeprowadzenia broń i dane wywiadowcze. To także w tych dniach za sprawą Ameryki opracowywany jest plan udzielenia przez NATO gwarancji bezpieczeństwa Ukrainy.
To część globalnej strategii Waszyngtonu, która polega na ostatecznym unicestwieniu imperialnych ambicji Moskwy, aby Stany mogły skoncentrować się na najważniejszym swoim rywalu: Chinach. W tej rozgrywce nawet te kraje Unii, które podzielają wizję Białego Domu, jak Polska czy kraje bałtyckie, nie są dopuszczane do sekretnych planów wojskowych Kijowa. Za tym kryje się egzystencjalny problem Unii: różnice interesów krajów członkowskich są tak duże, że wypracowanie jednolitej polityki zagranicznej nawet w obliczu rosyjskiej ofensywy jest niemożliwe. Nawet Polska, która ze względów bezpieczeństwa powinna być najbardziej zainteresowana tym tematem, woli dziś angażować się w największy od upadku komunizmu spór z Niemcami.