Armenia, Białoruś, Kazachstan, Kirgizja, Tadżykistan. Wszystkie te państwa powierzyły Rosji swoje bezpieczeństwo. Gdy dołączały do Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ODKB), na Kremlu rządził Borys Jelcyn i nikt nie przepuszczał, że 30 lat później jego następca rozpęta największy konflikt w Europie od czasów II wojny światowej. Czy dziś mogą być pewni tego, że w przyszłości sami nie podzielą losu Ukrainy? A co, jeżeli Putin zaatakuje jeden z krajów NATO? Sojusz militarny wiąże się też ze współpracą przemysłów zbrojeniowych, wymianą informacji wywiadowczych, wspólnymi ćwiczeniami. To wszystko może sprowadzić zachodnie sankcje na kraje tak blisko współpracujące z Rosją, bolesne dla ich gospodarek. Czy mają wyjście?
Najmniejsze pole manewru ma Białoruś Aleksandra Łukaszenki, który pozwolił Putinowi wykorzystać własne terytorium do agresji na Ukrainę. A relacje z Zachodem zerwał jeszcze przed wojną, wypełniając więzienia przeciwnikami i przekształcając kraj w jeden wielki łagier. Dzisiaj jest najgłośniejszym zwolennikiem „mocnego sojuszu militarnego”. Reszta zachowuje się znacznie bardziej dyplomatycznie.
Czytaj więcej
Kreml, który od 24 lutego prowadzi wojnę z Ukrainą, chciałby uzyskać pomoc od sojuszników z ODKB. Ci jednak uchylają się jak mogą.
Armenia musi przyśpieszyć kruchy proces normalizacji relacji z Turcją i Azerbejdżanem, by w przyszłości uwolnić się od stałej obecności rosyjskiej armii. Kirgizja w Azji Środkowej jest najbardziej demokratyczna, ale zarazem mocno uzależniona od Kremla, który poprzez swoje daleko sięgające wpływy przyczynił się do niejednej rewolucji w tym kraju. Tadżykistan ze względu na sąsiedztwo z Afganistanem ocieplił ostatnio swoje relacje z USA i próbuje nawet lawirować między Rosją a Zachodem, otrzymując pomoc finansową na wzmocnienie granicy zarówno z Waszyngtonu, jak i z Moskwy. Bogaty w złoża ropy i gazu Kazachstan mógłby najszybciej się uwolnić od Rosji, gdyby postawił na prawdziwe, a nie kosmetyczne reformy demokratyczne.
Oby sojusznicy Putina mieli jeszcze czas na wyrwanie się z tego potrzasku. Paradoksalnie – lepszej okazji do tego nigdy wcześniej nie mieli.