Dwaj najwięksi agenci rozliczeniowi świata - Visa i Mastercard - zapowiedzieli zawieszenie obsługi rosyjskich instytucji finansowych. Oznacza to m.in., że wszystkie karty obu tych organizacji wyemitowane poza Rosją w ciągu najbliższych dni mają przestać działać na terenie Federacji Rosyjskiej. Co istotniejsze - rosyjskie karty przestaną również działać poza granicami tego kraju. Pod względem sankcji to jedno z najpotężniejszych uderzeń w tamtejszy system finansowy ze strony prywatnych firm.
Nie zmienia tego nawet fakt, że ponad jedną czwartą rynku rozliczeń kartami kontroluje tam Mir. Co ciekawe zaczął on przejmować w szybkim tempie rynek niedługo po inwazji Rosji na Krym. Jeszcze w 2015 . tylko 0,7 proc. kart wyemitowanych w Federacji Rosyjskiej przypadało na Mir - w 2021 roku podobno aż 28 proc.
Czytaj więcej
Codziennie dłuższa jest lista firm, które już nie chcą robić biznesu z Rosją. Do południa w niedzielę, 6 marca ten kraj opuściło bądź zawiesiło działalność 151 firm, bo reputacja jest dla nich ważniejsza, niż pieniądze. Niektóre z nich były aktywne na rosyjskim rynku od ponad 100 lat.
Dla rosyjskiej gospodarki to nie będzie dotkliwy cios, choć zapewne wpłynie na dalszą deprecjację rubla. Może też zmniejszyć popyt konsumpcyjny. Ale na niego wpływ mieć będą też rosnące ceny, dopóki Rosja, wzorem swej równie zasłużonej poprzedniczki, nie wprowadzi cen regulowanych. Razem z sankcjami poważniejszego kalibru - eksportowymi, importowymi i stricte finansowymi - spycha to Moskwę coraz bardziej w kierunku gospodarki wojennej, zamkniętej gospodarki permanentnych deficytów. Los, który zgotowała sobie sama.
Czy uświadomi to Putinowi, że wojna, którą rozpętał jest nie tylko kosztowna dla wszystkich, a Rosja z jej powodu może stać się krajem trzeciego świata? Trzeba mieć taką nadzieję, choć sądząc po tym, że krew i życie tysięcy Ukraińców, a nawet rosyjskich żołnierzy, nie ma dla niego większej wartości, nadzieje mogą okazać się płonne.