Z badania Shopper Trak Index Poland wynika, że we wrześniu w ujęciu rocznym spadek liczby klientów wynosił 24,7 proc. W stosunku do sierpnia widać skok frekwencji o 12,4 proc., co było utrzymaniem trendu z ostatnich miesięcy i dobrym prognostykiem na kolejne. W świetle kolejnych rekordowych dni, jeśli chodzi o liczbę zakażeń, można oczekiwać, iż kolejne osoby zaczną unikać wizyt w miejscach publicznych, w tym w centrach handlowych.

Idą trudne miesiące
– Ważne wskaźniki nadal nie wróciły do stanu sprzed roku i nie sądzę, aby udało się to odrobić do końca 2020 r. W ostatnich miesiącach zarówno najemcy, jak i wynajmujący wykonali ogromną pracę, by pozytywnie wpływać na wzrost dynamiki sprzedaży i liczbę odwiedzin. To jednak długi proces z wieloma niewiadomymi, bo nikt nie jest w stanie przewidzieć precyzyjnie skutków pandemii, nie wiedząc, jak długo potrwa i jaka będzie jej dynamika – mówi Anna Szmeja, prezes Retail Institute.
Najgorzej radzą sobie najemcy z rynku gastronomii i rozrywki. – To branże, w których można się spodziewać największych perturbacji w kolejnych miesiącach, zarówno w centrach, jak i na ulicach handlowych. Zapowiadane restrykcje bez jednoczesnego programu pomocowego dla tych sektorów będą dla sporej grupy firm gwoździem do trumny – dodaje Szmeja, podkreślając, iż dziś szczególnie ważne jest, aby rząd wsłuchał się uważniej w głos przedsiębiorców, oferując im ulgi podatkowe czy przywracając handel w niedziele.
Na razie pustostanów w galeriach mocno nie przybywa, w ośmiu aglomeracjach wolne jest 4,8 proc. powierzchni. Widać jednak inne zjawiska. – W porównaniu z ostatnim badaniem w związku z zamknięciem kilku obiektów zmniejszyła się podaż powierzchni handlowej w badanych ośrodkach – mówi Wioleta Wojtczak, dyrektorka działu badań i analiz Savills.