Analitycy w bankach JP Morgan Chase i UBS, ale nie tylko w nich, obniżają prognozy uwzględniające nowe lockdowny — w niektórych krajach surowsze niż wcześniej — i perspektywę, że nowa odmiana wirusa szalejącego w W. Brytanii zrobi to samo na kontynencie. Wystarczy dodać opóźnienia w akcji szczepień czy zakłócenia w handlu z powodu brexitu i już mamy warunki do spadku PKB w drugim kolejnym kwartale — stwierdza Bloomberg. Byłaby to powtórka spowolnienia z początku 2020 r., nawet jeśli mniejszego, ale zwiększy presję na zadłużone rządy i na EBC, by zapewniły większe wsparcie finansowe.
Czytaj także: Strefa euro: humory lepsze, ale ujemna inflacja
Poprawa działalności gospodarczej po lecie w strefie euro była mała i nie potrwała długo. Teraz najważniejsze wskaźniki pokazują, że ta aktywność ożywiła się w pierwszym tygodniu roku, bo ludzie wrócili po świętach do pracy, ale jest znacznie mniejsza niż przed rokiem. — Nowe lockdowny i małe tempo szczepień nie pomagają. Największym problemem są ograniczenia bez końca, które zaczynały się dość łagodnie — powiedziała Katharina Utermöhl, starsza ekonomistka w Allianz.
Bloomberg Economics twierdzi teraz, że gospodarka strefy euro zmaleje w I kwartale o ok. 4 proc. PKB, na podstawie pesymistycznego założenia, że restrykcje potrwają długo. Wcześniej przewidywał wzrost o 1,3 proc. JP Morgan zakłada spadek o 1 proc. wobec wcześniejszego wzrostu o 2 proc. Grupa UBS spodziewa się z kolei spadku o 0,4 proc., wcześniej mówiła o wzroście o 2,4 proc. Goldman Sachs też przewiduje lekkie spowolnienie, bo duża niepewność i różne ryzyka wpływają na tendencję spadkową.
Brexit ma także swój wpływ. ING Groep twierdzi, że oprócz zamętu wywołanego przez wirusa eksport może być znów mniejszy po dobrej końcówce w 2020 r., gdy firmy ze strefy euro śpieszyły się z wysyłaniem produktów na Wyspy, obawiając się rozstania bez umowy.. Holenderski bank zakłada w najlepszym razie zerowy wzrost, a jego zdaniem, gospodarka nie wróci do stanu sprzed pandemii wcześniej jak w trakcie 2023 r.