Reklama
Rozwiń

Paolo Gentiloni: Potrzebna jest nam dyskusja o limicie długu

Chcemy do końca roku zakończyć publiczne konsultacje i w pierwszym kwartale 2022 r. przedstawić propozycję – mówi Paolo Gentiloni, komisarz UE ds. gospodarczych.

Aktualizacja: 21.10.2021 21:34 Publikacja: 20.10.2021 21:00

Paolo Gentiloni, komisarz UE ds. gospodarczych

Paolo Gentiloni, komisarz UE ds. gospodarczych

Foto: AFP

Jeden z ojców paktu stabilności i wzrostu Klaus Regling powiedział ostatnio, że nonsensowne reguły ekonomicznie podważają wiarygodność instytucji. Czy pakt stabilności i wzrostu przynosi więcej złego niż dobrego?

Efekty są zróżnicowane. Pozytywne, bo to jedyny instrument do koordynowania naszych polityk. Też przydatny do utrzymania deficytu we właściwych proporcjach do PKB. Ale teraz musimy rozpocząć dyskusję. I to nie tylko wrócić do kwestii już ważnych przed pandemią, jak skomplikowanie reguł fiskalnych czy ich procykliczność.

Do rozstrzygnięcia są przynajmniej dwie nowe wielkie kwestie. Przede wszystkim potrzeba 520 mld euro inwestycji na nasze strategiczne cele przez przynajmniej kolejną dekadę. Transformacja klimatyczna będzie finansowana głównie z prywatnych środków, ale nie tylko. I powstaje pytanie, jak ułatwić rolę publicznych inwestycji, jak je przyspieszyć w sposób trwały. W tym i przyszłym roku będziemy mieli 3,5 proc. PKB. To jest dobry poziom, związany jednak z nadzwyczajnymi wydatkami unijnymi i krajowymi w reakcji na pandemię. Jak to trwale utrzymać przez dekadę?

Druga sprawa to dług publiczny wynoszący średnio w strefie euro 100 proc. PKB. Trzeba się tym zająć w sposób realistyczny i rozsądny. Nie możemy zaakceptować pomysłu, że redukcja, która jest niezbędnym elementem zdrowia gospodarczego Europy, ograniczy zrównoważony wzrost. Wyważenie różnych celów wymaga delikatności. To będzie więc interesująca, ale niełatwa dyskusja. Zmiany są potrzebne, ale nie mówię o zmianach traktatów czy fundamentalnych zasad.

Protesty już są. Klub ośmiu krajów Europy Północnej wysłał list przeciw łagodzeniu jakichkolwiek reguł. Jak by im pan odpowiedział?

Zawsze to była kontrowersyjna sprawa, nie jestem więc zdziwiony, że są różne opinie. Sugerowałbym jednak, żebyśmy nie okopywali się od razu na swoich pozycjach w jakichś zamkniętych grupach, ale zaangażowali się w otwartą debatę. I potraktujmy ją nie jako ostatni rozdział dyskusji trwającej od dziesięciu lat, ale pierwszy rozdział nowej historii, debaty o naszej gospodarce po pandemii i w fazie klimatycznej transformacji. Wtedy łatwiej będzie o konstruktywne podejście. Jak ułatwić publiczne inwestycje? Jak redukować dług bez zagrożenia dla zrównoważonego wzrostu? I jak można uprościć te reguły, żeby była współpraca między Komisją a państwami członkowskimi?

Myślę, że dobrym punktem odniesienia jest tu nasza metoda pracy zastosowana przy krajowych planach odbudowy. Państwa członkowskie proponowały, Komisja z nimi dyskutowała i negocjowała, a na koniec tak wypracowane plany były rekomendowane do zaakceptowania przez unijną Radę.

Są też inne, pomniejsze kwestie do dyskusji, jak działanie semestru europejskie czy procedury nierównowagi gospodarczej

Kilka krajów, w tym Holandia, żąda też zmiany obecnej zasady, według której najbardziej zadłużone państwa, jak Grecja czy Włochy, mogą redukować dług o 1/20 rocznie. Uważają, że to nierealistyczne, bo nie doprowadzi do poziomu 60 proc. w przewidywalnej przeszłości. Co pan o tym sądzi?

Ogłaszamy otwarcie debaty. Chcemy do końca roku zakończyć publiczne konsultacje i w pierwszym kwartale 2022 r. przedstawimy propozycję na 2022 i 2023 oraz nasz pogląd na ewolucję zarządzania. Teraz nie przedstawiamy więc konkretnych propozycji, ale zwracamy uwagę na pewne kwestie.

Jedną z nich jest dług średnio 100 proc., w niektórych krajach oczywiście znacznie powyżej, który wzrósł jeszcze w czasie pandemii. Musimy potwierdzić naszą strategię redukcji długu, ale ścieżka dojścia do celu jest do dyskusji. Wysłuchamy uważnie poglądów różnych państw.

A co z limitem deficytu budżetowego na poziomie 3 proc. PKB? Czy to też ma podlegać dyskusji?

Deficyt faktycznie też wzrósł w pandemii. Średnio wynosił 0,5 proc. PKB w 2019 r., teraz doszedł do 7 proc. Nie zejdziemy do 3 proc. do roku 2022–2023. Ale w krótkim i średnim terminie ta reguła, przy zastosowaniu pewnej elastyczności, nie jest niemożliwa do spełnienia. Nie będę więc wprost porównywał kwestii redukcji długu z kwestią limitu 3 proc., dla deficytu. Bo skok deficytu w relacji do PKB jest prawdopodobnie raczej tymczasowy, a poziom długu raczej trudno w ten sposób zdefiniować.

Znów przywołam kraje Europy Północnej, które argumentują, że obecne reguły mają w sobie już dość elastyczności. Podobnego zdania jest Olaf Scholz, prawdopodobny nowy kanclerz Niemiec.

Od początku pandemii zaoferowaliśmy tyle elastyczności, ile to możliwe, zarówno jeśli chodzi o pakt stabilności i wzrostu, jak i zasady pomocy państwa. To było niezbędne. Jednak patrząc w dłuższym terminie 10–20 lat, kiedy widzimy, że dystans między potrzebami i rzeczywistością jest zbyt duży, to dyskusja o możliwości zmian jest potrzebna. Osobiście nie chciałbym spędzić najbliższych dwóch–trzech lat mojej pracy w Komisji na odwracaniu głowy od rzeczywistości. Bo w końcu to osłabi rolę Komisji i to osłabi coś bardzo ważnego, co pojawiło się w czasie tego kryzysu. Ten pomysł, że współpraca między instytucjami UE i państwami członkowskimi może być czymś pozytywnym. Bo okazało się, że to przynosi rezultaty. Ożywienie gospodarcze w UE jest porównywalne z innymi potęgami gospodarczymi.

Czy dopuszcza pan możliwość, żeby zielone inwestycje były jakoś inaczej traktowane z punktu widzenia limitów fiskalnych paktu stabilności i wzrostu?

To będzie jeden z tematów. Ja wspomniałem o zielonych inwestycjach, ale przecież są też te cyfrowe czy socjalne. Nie widzę jakiegoś magicznego rozwiązania. Wszyscy zgadzają się, że trzeba ułatwić publiczne inwestycje, szczególnie w transformacji klimatycznej, ale już, w jaki sposób, to nie ma zgody. Myślę, że potrzebne jest twórcze podejście do tego problemu. Mamy też instrument, np. zielona taksonomia, czyli klasyfikacja inwestycji ze względu na ich wpływ na klimat i środowisko. To może być punkt odniesienia do definiowania inwestycji.

Na inwestycje wpłyną też na pewno rosnące ceny energii. To ma być jeden z głównych tematów szczytu UE. Czy Komisja Europejska może coś zrobić w tej sprawie?

Panuje zgoda, że to jest tymczasowe, niezwiązane w znaczący sposób z transformacją klimatyczną, ale z gwałtownym wzrostem popytu w związku z ożywieniem gospodarczym po recesji w 2020 r. I też związane z problemami w dostawach, głównie do Europy.

Nawet jeśli jest to zjawisko tymczasowe, nie może go ignorować. Bo jesteśmy na początku długiej drogi do transformacji klimatycznej i to jest nasza pierwsza przeszkoda. I wiele zależy od tego, jak ją pokonamy. A więc, po pierwsze, musimy zająć się wrażliwymi gospodarstwami domowymi. Po drugie, wypracować lepsze sposoby współpracy na poziomie europejskim i globalnym. A w średnim terminie naszą odpowiedzią powinno być przyspieszone przechodzenie na źródła odnawialne.

Wywiad udzielony korespondentom europejskich mediów: „Rzeczpospolitej", „Handelsblatt", „Les Échos", „De Tijd", „Financieele Dagblad" i „Ta Nea"

CV

Paolo Gentiloni, komisarz UE ds. gospodarczych. Były szef MSZ i były premier Włoch. W latach 2016–2018 jako premier zmagał się z masowym napływem nielegalnych imigrantów. Doprowadził do ograniczenia tej fali poprzez porozumienia z Libią i Tunezją. Ma 66 lat, absolwent nauk politycznych na Uniwersytecie Sapienza w Rzymie. Jest związany z Partią Demokratyczną (socjaldemokracja).

Gospodarka
Dlaczego Boże Narodzenie świętujemy akurat 25 grudnia?
Gospodarka
Wiceminister MSZ Finlandii: Jako sąsiad Rosji wiemy, że lepiej być gotowym
Gospodarka
W jakim stanie jest gospodarka Rosji? Złym, gorszym, coraz gorszym
Gospodarka
Czy polska prezydencja obudzi gospodarkę Europy
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Gospodarka
Ekonomiści o prognozach i wyzwaniach dla polskiej gospodarki. „Czasu już nie ma”
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku