Kolejna zniżkowa sesja w Stanach Zjednoczonych oraz spadki indeksów akcji w Azji sprawiły, że inwestorzy w Europie od początku czwartkowej sesji nie byli skorzy do zakupów. Nastroje w USA pogorszyły sygnały z Fedu. Jerome Powell ocenił perspektywy amerykańskiej gospodarki jako niepewne, a dodatkowo członkowie FOMC odrzucili pomysł ujemnych stóp procentowych. Podobnie jak w środę, akcje w Europie zaczęły więc dzień od zniżek.
WIG20 wyróżniał się tym, że na tle europejskich indeksów był jednym z najsłabszych. W ten sposób „nadrabiał zaległości” z poprzedniego dnia, kiedy to uniknął tak silnej przeceny, jaka miała miejsce np. na DAX. WIG w pierwszych godzinach osunął się poniżej 1600 pkt i do południa zmieniło się niewiele. Notowania kontraktów na amerykański S&P500 wskazywały jednak znów na ujemne otwarcie, więc atmosfera na Starym Kontynencie pogarszała się. WIG20 chwilami tracił nawet ponad 3 proc., sięgając poziomów 1560 pkt. Przypomnijmy jednak, że w ostatnich kilku tygodniach indeks polskich dużych spółek porusza się w trendzie bocznym, a zakres ruchów nie przekracza po 50 pkt w obie strony od poziomu 1600 pkt. Podobnie było więc tym razem i oznacza to, że doszło jedynie do testu dolnego ograniczenia kanału. Ostatecznie WIG20 zdołał jeszcze odrobić kilkanaście punktów i zakończył dzień na poziomie 1579 pkt. A zatem poniósł 2,18-proc. stratę. Nieco drgnęły obroty, które przekroczyły 0,7 mld zł. W gronie blue chips w ciągu dnia pojedyncze spółki starały się wyjść na kreskę. Na koniec dnia udało się to tylko Orange Polska, natomiast Play zakończyło dzień w tym samym miejscu. W podziale na grupy, słabością raziły banki. Przedstawiciel tej kategorii spółek, czyli Alior Bank, zakończył czwartkowy handel na dole tabeli z wynikiem -4,75 proc.